Marek Belka: Zostawiam złotego w dobrej formie
Marek Belka zdał posłom sprawozdanie z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2014 roku. Zadeklarował, że jest zwolennikiem "udomowienia" polskiego systemu bankowego.
- Po 2014 r. zostawiam złotego w dobrej formie i z dużym zaufaniem do niego - powiedział prezes NBP Marek Belka podczas swego środowego wystąpienia w Sejmie.
- Zostawiam państwu, po roku 2014, złotego w dobrej formie, inflację na poziomie - można powiedzieć - niespodziewanie niskim, zaufanie do złotego wysokie, a system bankowy taki, że naprawdę szkoda go psuć - tak Belka, który w przyszłym roku kończy kadencję szefa NBP, zakończył swoje przemówienie.
Belka zaprezentował posłom sprawozdanie z działalności banku centralnego w 2014 r.
- Prezes NBP Marek Belka zadeklarował w środę w Sejmie, że jest zwolennikiem "udomowionego" systemu bankowego. "Udomowienie" nie oznacza tego samego co "polonizacja". W przypadku "udomowienia", mówił, nie liczy się, kto jest właścicielem banku, ale, gdzie jest główna siedziba.
Belka przedstawił posłom informację o działalności NBP w 2014 roku. W swym wystąpieniu mówił m.in. o "udomowieniu" banków. Zaznaczył, że jest tego zwolennikiem.
Podał przykład Alior Banku. Zaznaczył, że nie wie, czy jest to polski bank, ale siedzibę ma w Polsce i "z punktu widzenia zachowań" odpowiadał kryterium banku polskiego.
Zwracał też uwagę, że banki z czysto krajową własnością były w niektórych krajach, jak np. na Węgrzech czy na Łotwie, ośrodkami kryzysowymi. W przypadku banków czysto krajowych ewentualne ich dokapitalizowanie musi bowiem pochodzić tylko z krajowych środków. Tymczasem nawet zagraniczne banki z siedzibą w Polsce, dodał, po wybuchu kryzysu zwiększyły kredytowanie.
Belka dodał, że najlepiej, gdy system bankowy jest "zróżnicowany", gdy kapitał krajowy i zagraniczny jest w nich np. w stosunku 50 do 50 lub 60 do 40.
Prezes NBP przestrzegał posłów, by ostrożnie podchodzili do pomysłów dotyczących przewalutowania kredytów hipotecznych z franków na złotówki.
Zdaniem Belki jeśli już Sejm zdecyduje się zmienić przepisy i przeprowadzić przewalutowanie kredytów, to musi to zrobić pod pewnymi warunkami.
- Po pierwsze nie może być mowy o zaangażowaniu środków publicznych. Mam tu na myśli zarówno koszty dla budżetu, jak i poświęcenie znacznej części (...) rezerw walutowych. Po drugie nie można destabilizować banków - wyliczał. - I wreszcie to rozwiązanie powinno być nieobligatoryjne dla kredytobiorców - dodał.
- Jak to jest możliwe, żeby tak malutka gospodarka (czyli szwajcarska - PAP), znacznie mniejsza od polskiej, była podstawą jednej z najważniejszych walut świata - zawracał uwagę szef NBP.
- Przecież żeby utrzymać kurs waluty, Bank Szwajcarii musiał w pewnym momencie drukować chyba 60 mld franków szwajcarskich miesięcznie. Kiedyś ta bańka może pęknąć. Ja nie wiem, czy pęknie i kiedy pęknie, ale może się okazać, że ten frank szwajcarski (...) może się osłabić. Wtedy ci kredytobiorcy, którym dzisiaj nakażemy przewalutować (kredyt) na złote, przyjdą i powiedzą: znów żeście nas oszukali. Raz jak żeście nas wpuścili we franki i raz, jak żeście nas wpuścili w złotówki. Cholera. Niedobrze - tłumaczył prezes banku centralnego.
Belka podkreślił, że w Polsce problem frankowiczów nie jest problemem makroekonomicznym i nikt go od tego stanowiska nie odwiedzie. Jego zdaniem można go uznać za problem społeczny, a przewalutowanie kredytów jest w interesie określonej grupy społecznej. - Poza tym zbliżamy się do wyborów, a w związku z tym trzeba coś ludziom rzucić - mówił.