Nadszedł czas poszukiwania alternatyw dla lokat

Wszystko wskazuje na to, że czas rekordowo niskich stóp procentowych nieprędko przejdzie do historii. Tym samym widoczne od pewnego czasu dążenie posiadaczy wolnych środków do znalezienia korzystnej alternatywy dla lokat bankowych i obligacji skarbowych jeszcze bardziej się nasili. Warto rozejrzeć się, gdzie szukać okazji.

Polityka pieniężna jest w Polsce łagodzona już od prawie trzech lat. W tym czasie podstawowa stopa referencyjna została obniżona z 4,75 do 1,5 proc., a więc aż o dwie trzecie, trzymiesięczna stawka WIBOR rynku międzybankowego spadła z 5,1 do 1,7 proc. To z jednej strony tendencja pozytywna dla gospodarki oraz posiadaczy kredytów, ale drastycznie pogarszająca sytuację oszczędzających i inwestujących, zarówno tych, którzy dysponują niewielkimi kwotami, jak i bardzie pokaźnym kapitałem. Odbija się niekorzystnie na skłonności do oszczędzania oraz powoduje pogorszenie się perspektyw na przykład odkładających środki na emeryturę.

Reklama

Jesienią 2012 r., a więc w czasie, gdy podstawowa stopa procentowa wynosiła 4,75 proc., średnie oprocentowanie lokat bankowych sięgało 4,8-4,9 proc. Obecnie, według statystyk podawanych przez Narodowy Bank Polski, przeciętnie banki na lokatach oferują odsetki w wysokości 1,9 proc. Fakt, że mowa o tak niskiej wartości średniej uświadamia, że składają się na nią oczywiście wielkości wyższe, ale także niższe.

Praktyka pokazuje, że wyższe niż przeciętne oprocentowanie oferują nieliczne banki, z reguły mniejsze, o niewielkiej sieci oddziałów, działające w skali lokalnej, a więc takie, z których sług trudniej jest korzystać większej grupie klientów. Nieco większe możliwości wiążą się z lokatami, które można "upolować" korzystając z internetu.

Dodatkowo, w niemal wszystkich przypadkach korzystne oprocentowanie dotyczy lokat na krótkie terminy, najczęściej od 3 do 6 miesięcy oraz niewielkich kwot, często też są to jedynie oferty promocyjne, w tym także takie, z którymi wiąże się konieczność korzystania z dodatkowych produktów bankowych. Niektóre banki preferują swoich stałych klientów, inne zaś nowych, co również ogranicza możliwości skorzystania z bardziej atrakcyjnych ofert.

Większość dużych, dłużej działających banków, posiadających rozwiniętą sieć placówek, nie rozpieszcza chętnych do oszczędzania. Nie brakuje w nich lokat od których odsetki są niższe niż 1 proc., a zdarzają się także oferty na 0,1-0,5 proc. Znajdujące się na drugim końcu skali lokaty wysoko oprocentowane tylko w wyjątkowych przypadkach dają 3 proc. odsetek, z reguły pod licznymi warunkami. Nie należy też zapominać, że od tych "zysków" trzeba odprowadzić 19 proc. proc. podatku. Także oferta obligacji skarbowych jest bardzo skromna pod względem wysokości odsetek. Oprocentowanie zaczyna się od 2 proc. i kończy na 2,5 proc.

Należy także pamiętać, że od lipca ubiegłego roku naszym oszczędnościom sprzyja deflacja, czyli spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych, powiększająca realną wartość odkładanych pieniędzy. To nieco poprawia opłacalność lokowania oszczędności. Ale jednocześnie trzeba mieć świadomość, że ten okres deflacyjnej "promocji" już się kończy.

Według prognoz NBP oraz analityków, wskaźnik cen znów zacznie rosnąć już pod koniec roku, a więc inflacja będzie dodatkowo "podgryzać" oszczędności. Jednocześnie nie ma co liczyć na wzrost oficjalnych stóp procentowych.

Po niedawnym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, jej przewodniczący Marek Belka deklarował, że stopy procentowe nie zmienią się do końca roku, ale ekonomiści prognozują, że mogą one pozostać na obecnym, rekordowo niskim poziomie jeszcze przez cały następna rok, a może nawet dłużej. Pojawiają się także przypuszczenia, że w przypadku wystąpienia niekorzystnych zjawisk w polskiej gospodarce lub w otoczeniu zewnętrznym, stopy procentowe mogłyby nawet zostać obniżone.

W takiej sytuacji i wobec perspektywy braku poprawy atrakcyjności lokat bankowych i obligacji skarbowych, nie pozostaje nic innego, jak szukać alternatywnych możliwości pomnożenia oszczędności. Teoretycznie wybór jest spory, ale podlega on też licznym ograniczeniom. Dwa z najważniejszych z nich to poziom ryzyka oraz minimalny próg wartości inwestycji. Jeśli chodzi o to pierwsze kryterium, to niestety sytuacja na rynkach finansowych powoduje, że te tradycyjnie wiążące się z większym ryzykiem, stały się jeszcze bardziej ryzykowne.

Wystarczy spojrzeć na ostatnie wydarzenia na giełdach oraz rynku surowców, by się o tym przekonać. Samodzielne inwestowanie w akcje to z pewnością zajęcie dla najbardziej doświadczonych inwestorów, a korzystanie z funduszy akcyjnych także nie gwarantuje sukcesu. W warunkach tak dużych wahań kursów i nastrojów, żaden z zarządzających nimi nie dokona cudu. Szansą dla najbardziej odważnych jest systematyczne budowanie portfela z myślą o zyskach w horyzoncie co najmniej 3-5 letnim.

Spośród giełdowych alternatyw należy jedynie zwrócić uwagę na segment małych i średnich spółek, których indeksy zachowują się, mimo niedawnych spadków, wciąż znacznie lepiej niż wskaźnik największych polskich firm. Niezłe są też przed nimi perspektywy, wraz z poprawą sytuacji w gospodarce. Rosnąca popularność funduszy inwestujących w akcje spółek zagranicznych wskazuje, że to także może być atrakcyjna alternatywa, pod warunkiem że nastąpi uspokojenie na światowych rynkach finansowych. W grę wówczas mogą wchodzić fundusze akcji najlepszych firm europejskich.

Wraz ze spadkiem stóp do obecnego niskiego poziomu i perspektywą ich dłuższej stabilizacji, skończył się dobry czas na lokowanie pieniędzy w bezpiecznych funduszach obligacji, które osiągały bardzo dobre rezultaty w okresie, gdy stopy spadały z wysokiego poziomu. Te wyniki są w najbliższym czasie niemożliwe do powtórzenia, a gdyby stopy zaczęły iść w górę, trzeba by było liczyć się nawet z możliwością poniesienia strat.

Wśród obligacyjnej oferty jest jednak bardzo atrakcyjna alternatywa, jaką stanowią obligacje korporacyjne, czyli emitowane i sprzedawane przez firmy. Ich rynek rozwija się od kilku lat bardzo dynamicznie i tendencja ta z pewnością będzie kontynuowana jeszcze przez długi czas. Choć tego typu inwestycja wiąże się z większym poziomem ryzyka niż lokaty bankowe i obligacje skarbowe, to umiejętne wykorzystanie możliwości tego rynku i odpowiedni dobór papierów, umożliwia osiągnięcie odsetek w średniej wysokości sięgającej obecnie prawie 6 proc.

To stawia tego typu inwestycję w gronie zdecydowanych liderów rynku. Możliwości korzystania z obligacji firm są spore, poczynając od zakupów indywidualnych, w trakcie licznych ofert pierwotnych lub na prowadzonym przez giełdę rynku Catalyst, po coraz liczniejsze fundusze, specjalizujące się w tych papierach.

Różnego rodzaju produkty finansowe, oferujące możliwości jakie daje rynek surowców i walutowy, nie mają od pewnego czasu dobrej opinii nie tylko ze względu na kontrowersyjny sposób ich konstrukcji oraz oferowania klientom, ale także na osiągane przez nie wyniki.

Nawet w sprzyjających warunkach jedynie niewielka część z nich przynosiła inwestującym w nie satysfakcjonujące zyski. Obecne perturbacje na obu tych rynkach nie zachęcają do korzystania z nich, a jeśli już, to można je polecić jedynie bardziej doświadczonym inwestorom, a spośród oferowanych produktów strukturyzowanych warto koncentrować się na tych, które dają gwarancję zwrotu kapitału.

Ze względu na kierunek polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych, warto zwrócić uwagę na dolara oraz instrumenty z nim związane. Zapowiadane rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych przez amerykański bank centralnych będzie sprzyjał umacnianiu się dolara. I w tym przypadku trzeba jednak liczyć się z okresowymi dużymi wahaniami. Jednocześnie drożejący dolar nie będzie sprzyjał ani walutom wielu innych krajów, ani notowaniom surowców, ani akcjom krajów rozwijających się.

Dotyczy to także dość popularnego w niespokojnych czasach złota. Od dłuższego czasu jego notowania zniżkują i mimo chwilowych wzrostów, spadkowa tendencja raczej nie ma szans na zakończenie. Warto jednak zwrócić uwagę, że w naszym przypadku, czyli osób osiągających przychody w złotych, złoto jest połączeniem inwestycji wykorzystującej zarówno zmiany notowań samego kruszcu, jak i wahań kursu dolara.

Dla przykładu, od początku roku notowania złota na giełdach spadły z 1200 do 1120 dolarów za uncję, czyli o ponad 5 proc. Jednak licząc w naszej walucie, złoto podrożało w tym czasie z niecałych 410 do 4260 zł, a więc o prawie 2 proc. To efekt osłabienia złotego wobec dolara. Złoto może być niezłym pomysłem nie tyle na osiąganie wysokich zysków, lecz jako sposób na w miarę bezpieczne zachowanie wartości oszczędności. Cechę bezpieczeństwa lokata w złoto straciła niestety w ostatnich latach, wskutek zawirowań związanych z niedawnym globalnym kryzysem finansowym.

W warunkach niepewności na rynkach finansowych, warto szukać alternatyw w obszarach niezwiązanych z nimi. Najbardziej naturalnym wyborem, do którego sięgają inwestorzy w takich przypadkach, są nieruchomości. Mowa tu o rozszerzającej się wciąż gamie możliwości, od mieszkań na wynajem, po inwestycje w lokale użytkowe, obiekty o charakterze hotelowym, szczególnie apartamentów w miejscowościach turystycznych, po grunty rolne i działki. Nieruchomości to nie tylko jeden z najbardziej pewnych rodzajów inwestycji długoterminowych, ale także, w zależności od rodzaju, dający atrakcyjne stałe przychody z wynajmu lub okazję do osiągnięcia bardzo wysokich zysków ze wzrostu wartości nieruchomości.

Łukasz Lefanowicz

Prezes GERDA BROKER

Dowiedz się więcej na temat: WIBOR | obligacje | lokaty | Catalyst | NBP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »