Nie bójmy się sporu z bankiem. Często mamy rację

Wiele sprawy prowadzonych przed arbitrem bankowym Związku Banków Polskich kończą się zawarciem przez bank ugody z klientem. Czasem to oznacza, że klient miał całkowitą rację - powiedziała w czwartek dziennikarzom sędzia Katarzyna Marczyńska, arbiter ZBP.

Niepokojące są, zdaniem sędzi Marczyńskiej, coraz częstsze skargi w związku z brakiem odpowiedzi na reklamacje np. w sprawie restrukturyzacji zadłużenia czy informacje o saldzie. W takich przypadkach z powodu przewlekłego postępowania banku klienci popełniają błędy, np. przestając spłacać raty.

Jak wynika z raportu za pierwsze półrocze br. przedstawionego przez Bankowy Arbitraż Konsumencki przy ZBP, w okresie tym średnia wartość sporu zgłoszonego do arbitra z ZBP to 4,9 tys. zł, a czas postępowania - 64 dni.

Reklama

W pierwszym półroczu 2012 r. Bankowy Arbitraż Konsumencki rozpatrzył 506 spraw, w tym wydano 154 orzeczeń na korzyść banków, 72 - na korzyść klienta, 22 sprawy zakończono ugodą, pozostałe sprawy zakończono zwrotem, umorzeniem lub odrzuceniem wniosku.

Arbiter dodała, że od 2011 r. systematycznie rośnie liczba skarg w związku z zawieraniem przez banki umów telefonicznych.

Sędzia Katarzyna Marczyńska została wybrana przez Związek Banków Polskich na arbitra bankowego w 2002 roku. Arbiter rozpatruje sprawy między klientami banków a bankami, dotyczące roszczeń pieniężnych powstałych po 1 lipca 2001 roku. Od 2002 roku rozpatrzono prawie 10 tysięcy takich spraw.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bank | konto bankowe | spór | Związek Banków Polskich | sprawy | bańki | katarzyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »