Nie tylko o wizerunek chodzi
Z Jackiem Bartkiewiczem, przewodniczącym Rady Związku Banków Polskich i prezesem zarządu Banku BGŻ S.A. rozmawiają Przemysław Barbrich i Jan Osiecki.
Można powiedzieć, że w Związku Banków Polskich doszło do rewolucji. Co się stało w sektorze bankowym, że po 20 latach istnienia ZBP potrzebne są tak radykalne zmiany?
- Mijają właśnie dwie dekady od powstania Związku Banków Polskich. I to jest najlepszy moment, żeby zastanowić się nawet nie tyle nad tym, co już osiągnęliśmy, ile raczej nad tym, jak odpowiedzieć na wyzwania obecnych czasów. Dlatego postanowiliśmy zmienić strukturę związku.
Ostatnio modne jest działanie według hasła: "patrzmy w przyszłość, nie oglądajmy się za siebie". To krok w tę stronę?
- Absolutnie nie.
To o co chodzi w tych zmianach?
- Od sześciu lat jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. I o ile sześć lat temu panował u nas entuzjazm związany z tym, że musimy dostosować się do regulacji unijnych i wiele czasu, również w pracach związku, poświęcaliśmy temu problemowi - to dzisiaj, gdy jesteśmy już pełnoprawnym członkiem UE, musimy zdać sobie sprawę z tego, że coraz więcej regulacji powstaje poza Polską, a nasze prawo ma charakter wtórny do prawa unijnego.
A co do tego ma struktura ZBP?
- W czasach ogromnych turbulencji na rynkach finansowych aktywność legislacyjna Unii jest bardzo duża. Ma to również wpływ na funkcjonowanie polskiego sektora bankowego. Ot weźmy chociażby słynną sprawę podatku bankowego. Idea tej daniny powstała tam, gdzie państwo w dużej mierze uratowało sektor finansowy od bankructwa. Tymczasem taki podatek ma być wprowadzony we wszystkich państwach Unii. Dlatego my musimy się na ten temat wypowiadać głośno, bo przecież polscy podatnicy w żaden sposób nie wspierali naszego sektora bankowego. Dlaczego zatem mamy płacić podatek bankowy? Związek Banków Polskich, razem z innymi tego typu organizacjami, musi działać na szczeblu europejskim na rzecz zróżnicowania pewnych rozwiązań w zależności od sytuacji poszczególnych krajów.
Powstanie wysunięta placówka ZBP w Brukseli?
- Niewykluczone, że to nas czeka. Nie wiem, czy będzie to placówka ZBP, czy może stworzymy alians z Europejskim Związkiem Banków albo przymierze z innymi organizacjami, takimi jak Krajowa Izba Emitentów Giełdowych, Polska Izba Ubezpieczeń, Polska Izba Faktoringowa. Być może wspólnie stworzymy wysuniętą placówkę w Brukseli, żeby dobrze pilnować naszych interesów.
Są duże sprawy europejskie, takie jak podatek bankowy. Ale trzeba też działać na rynku krajowym, bo tu też pojawiają się różnie pomysły, choćby ze strony KNF...
- Dlatego potrzebna była ta zmiana. Stara struktura, złożona z prezesów głównie banków komercyjnych z zawodowym prezesem zarządu na czele, powodowała, że tak naprawdę była tylko jedna osoba na poziomie zarządu, która mogła w sposób efektywny prowadzić działalność. Bo każdy prezes banku, za którym stoi określona instytucja, ma opory, żeby występować w imieniu całego środowiska. Po prostu natychmiast będzie rodziło się podejrzenie u słuchających go rozmówców, że on usiłuje załatwiać swoje sprawy - mimo że w rzeczywistości występuje w imieniu środowiska. Dlatego rozdzielenie Rady Związku złożonej z prezesów banków oraz profesjonalnego zarządu, który ma firmować różne inicjatywy jest rozwiązaniem odpowiednim dla dzisiejszych wyzwań.
Ostatnio coraz powszechniej mówi się na całym świecie, że "banki są przyczyną wszelakiego zła". W nowych strukturach ZBP została powołana komisja do spraw regulacyjnych, do spraw audytu. Pomija się za to sprawę wizerunku...
- Wizerunek jest bardzo ważną sprawą. To, czy będzie więcej komisji niż te dwie, to kwestia otwarta. Nie wiem jednak, czy sprawa wizerunku wymaga osobnej komisji. W tej kwestii potrzeba jest raczej organiczna praca zarządu ZBP oraz całego środowiska - wszystko po to, żeby w razie potrzeby ten wizerunek prostować.
Skargi do UKOiK czy KNF wysyła zaledwie jeden procent niezadowolonych klientów. Ale to wystarcza, by pewne przypadki uogólniać. Tak jakby jedna awaria powodowała istotny spadek jakości obsługi klientów.
Czekają nas wybory parlamentarne i prezydencja Polski w UE. To może być trudny okres dla banków. Wszyscy będą chcieli pokazać, jak walczą z tymi "podłymi krwiopijcami".
- Politycy w swoim czarno-białym postrzeganiu świata zawsze szukają takich czarnych charakterów, jak opasły bankier tuczący się na krzywdzie i nieszczęściu swoich klientów. To łatwe i atrakcyjne podejście. Zapewne będą próby wykorzystywania takiego stereotypu w kampanii wyborczej. Naszą rolą jest kształtowanie w społeczeństwie właściwego poglądu na temat tego, co dzieje się w sektorze finansowym.