Niska emerytura dla wszystkich

Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała w czwartek, że jest zwolenniczką wprowadzenia tzw. emerytur obywatelskich dla osób, które nie mogły pracować legalnie i zasiliły "szarą strefę".

- Wielokrotnie powtarzałam, że w naszym systemie (emerytalnym-PAP) szara strefa prowadzi do prawdziwego ubóstwa. Należałoby się zastanowić, jak zapewnić bezpieczeństwo przynajmniej tym osobom, które z różnych względów nie mogły pracować legalnie, ponieważ mieliśmy bardzo ostrą restrukturyzację przemysłu - powiedziała Fedak dziennikarzom. - Osoby te mieszkają często w miejscowościach, gdzie pracy nie ma i w wieku 65 lat nie będą zabezpieczone na starość. Być może dobrym rozwiązaniem byłaby tu tak zwana emerytura obywatelska - powiedziała minister pracy.

Obywatelskie emerytury

Wprowadzenie niewielkich, tzw. obywatelskich emerytur, które opierałyby się na niskiej, obowiązkowej i jednakowej dla wszystkich składce do ZUS proponował wiosną tego roku wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak. Wyliczał on, że gdyby każdy pracujący odprowadzał na swoją przyszłą emeryturę 120 zł miesięcznie, to miałby emeryturę w wysokości 1200 zł brutto.

Reklama

Obowiązujący obecnie (od 1999 r.) w Polsce system emerytalny opiera się na dwóch filarach. Pierwszy to ZUS, do którego trafia 12,2 proc. pensji pracownika, a drugi Otwarte Fundusze Emerytalne, do których przekazywane jest 7,3 proc. pensji. Niezależnie od tego czy pracownik należy tylko do ZUS, czy zarówno do ZUS jak i do OFE, łącznie na przyszłą emeryturę oddaje 19,5 proc. swojego miesięcznego wynagrodzenia.

Według danych ZUS, średnia emerytura wypłacana z I filara wynosi ok. 1,5 tys zł. brutto. Do tego trzeba doliczyć emeryturę z OFE. Pierwsze roczniki osób, które krótko oszczędzały w II filarze, otrzymują z niego miesięcznie ok. 30 zł.

Ulga będzie zawieszona

Minister pracy Jolanta Fedak jest absolutnie przeciwna zawieszeniu ulgi prorodzinnej, gdyby dług publiczny w relacji do PKB przekroczył 55 proc. Szef resortu finansów Jacek Rostowski zapewnia, że ulga byłaby ewentualnie zawieszona, nie zlikwidowana.

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o finansach publicznych przygotowanym przez resort finansów, jeśli np. w 2011 r. dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., to od 2013 r. podatnicy nie będą mogli korzystać przez trzy kolejne lata z ulgi prorodzinnej.

- Absolutnie jestem przeciwna temu rozwiązaniu, jest to ulga o charakterze systemowym, która poprawia sytuację dochodową rodzin z dziećmi, a sytuacja tych rodzin jest najgorsza, jest czasem gorsza nawet niż emerytów i rencistów - powiedziała Fedak w czwartek w Radiu TOK FM.

Z kolei minister finansów Jacek Rostowski w radiowej Trójce przypomniał, że w przypadku przekroczenia progu 55 proc. ulga prorodzinna byłaby zawieszona na trzy lata. - Nie ma mowy o tym, żeby ją likwidować - zaznaczył. - Chcę powiedzieć bardzo stanowczo, że w żaden sposób rząd nie przewiduje, że coś takiego miałby się stać. To jest awaryjny plan na przypadek wyjątkowych zawirowań na rynkach światowych - zaznaczył Rostowski.

W poniedziałek resort finansów opublikował na swoich stronach projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Zgodnie z dokumentem, jeśli w 2011 r. dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., w 2012 r. stawki VAT wzrosną o 1 pkt proc., a w 2013 roku o kolejny 1 pkt proc. Projekt przewiduje też zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z nimi w sytuacji, gdy dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., przez trzy kolejne lata podatnicy nie będą mogli korzystać z 50 proc. i 20 proc. kosztów uzyskania przychodu, ulgi internetowej oraz ulgi prorodzinnej. O 70 proc. może się też zmniejszyć dotacja z budżetu na dofinansowanie wynagrodzeń osób niepełnosprawnych.

Kasa nie dla OFE?

Odnosząc się do tego projektu Fedak powiedziała, że jest on z nią właśnie konsultowany. Jej zdaniem nie ma takich wydatków (państwa-PAP) w tej chwili, które można z dnia na dzień zlikwidować, poza przekazaniem pieniędzy do OFE. - Uważam, że w przypadku przekroczenia przez Polskę 55 proc. długu, należałoby natychmiast wstrzymywać przekazywanie pieniędzy do OFE - podkreśliła.

Pytana o obniżenie zasiłku pogrzebowego, minister przyznała, że w porównaniu z innymi krajami był on wysoki. Zaznaczyła jednak, że tam system ubezpieczeń dodatkowych jest bardziej dostępny niż w Polsce, gdzie płace są dużo niższe. - W związku z tym dla rodzin o niskich dochodach ten zasiłek był pewnym uzupełnieniem ich sytuacji osobistej, trudnej po stracie najbliższej osoby, miał charakter ubezpieczeniowy - zaznaczyła.

Jeżeli przekroczymy poziom 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB należy natychmiast wstrzymać przekazywanie publicznych środków do OFE - uważa minister pracy Jolanta Fedak.- To jest zgodne z zasadami ekonomii i zdrowego rozsądku. Nikt nie tworzy ogromnych funduszy rezerwowych, jeżeli ma duży dług publiczny - powiedziała dziennikarzom minister pracy. Jej zdaniem, wstrzymanie przekazywania składek do OFE pozwoliłoby "z nawiązką zastąpić ewentualną likwidację ulg, np. prorodzinnej czy internetowej. - Likwidacja ulg to jest ok. 6 mld zł, natomiast to co przekażemy do OFE w przyszłym roku to ok. 24 mld zł. Do tego dochodzi obsługa długu emerytalnego (...) w wysokości ok. 15 mld zł. Takiej sumy nie da się uzyskać likwidując ulgi ani tym bardziej "becikowe" - powiedziała minister pracy.

W poniedziałek resort finansów opublikował projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Zgodnie z dokumentem, jeśli w 2011 r. dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., w 2012 r. stawki VAT wzrosną o 1 pkt proc., a w 2013 roku o kolejny 1 pkt proc. Projekt przewiduje też zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z nimi w sytuacji, gdy dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., przez trzy kolejne lata podatnicy nie będą mogli korzystać z 50 proc. i 20 proc. kosztów uzyskania przychodu, ulgi internetowej oraz ulgi prorodzinnej. O 70 proc. może się też zmniejszyć dotacja z budżetu na dofinansowanie wynagrodzeń osób niepełnosprawnych.

KOMENTARZ INTERII.PL

Zamach na pieniądze przyszłych emerytów odkładane w OFE to próba konfiskaty ich przyszłych środków utrzymania. Przypomnijmy, że system z OFE w roli głównej powstał już w III RP, w wolnym kraju i nie można na nikogo zwalić odpowiedzialności, jak tylko na rządzących w tym czasie polityków i parlamentarzystów. Zamiast zabierać pieniądze ludziom odkładającym w OFE rząd musi wreszcie opodatkować wieś. Miasto już nie może podołać wszystkim ciężarom...

Krzysztof Mrówka

- - - - -

SZARA STREFA JEST WIELKIM ZAGROŻENIEM DLA LEGALNIE DZIAŁAJĄCYCH PRZEDSIĘBIORCÓW

Szara strefa jest nie tylko ogromnym problemem dla budżetu państwa, ale również stanowi jedno z największych zagrożeń dla legalnie działających przedsiębiorstw. Jak wynika z raportu Banku Światowego, szara strefa szacowana jest w Polsce na 29,1 proc. PKB. Wg badań, nasz kraj zajmuje w niechlubnej klasyfikacji 52. pozycję na 162 przebadane kraje.

Rynek, na którym część uczestników ma uprzywilejowaną pozycję z powodu nie ponoszenia obciążeń publicznoprawnych, powoduje daleko idące patologie. Uczciwi przedsiębiorcy, nie mając możliwości walki konkurencyjnej poprzez lepszą cenę lub jakość świadczonych usług, wcześniej czy później, by utrzymać się na rynku, sami kierują się ku szarej strefie. Taka sytuacja napędza spiralę jej wzrostu.

- Dlatego z punktu widzenia państwa bardzo istotna jest właściwie prowadzona polityka nakładania obciążeń, tak by nie zmuszać przedsiębiorców do przechodzenia w szarą strefę, a wręcz przeciwnie - poprzez odpowiedni dobór sankcji i zachęt stymulować powrót działających w szarej strefie przedsiębiorców na ścieżkę w pełni legalnej działalności - podkreśla ekspert Pracodawców RP, Adam Kwaśnik.

Warto w tym kontekście rozważyć, jakie skutki dla rozrastania się szarej strefy w naszym kraju ma planowany wzrost obciążeń podatkowych czy zapowiedzi podniesienia składki rentowej. Tego typu działania mogą doprowadzić do odwrotnego do zamierzonego skutku, czyli do zmniejszenia wpływów budżetowych. W obliczu kryzysu finansów publicznych rząd powinien szukać dodatkowych pieniędzy w ograniczaniu, a nie w portfelach uczciwych przedsiębiorców. - Środkiem na walkę z szarą strefą powinno być zmniejszanie obciążeń przy równoczesnym uszczelnianiu systemu, a nie przykrywanie kołdrą głowy kosztem nóg - mówi Adam Kwaśnik. (Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej)

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »