Norwegowie gotowi pozbyć się gotówki
Wyeliminowanie szarej strefy - to główny argument zwolenników zakazania płacenia prawdziwymi pieniędzmi w branży restauracyjnej i hotelarskiej. Norwegia, która od 20 lat jest w czołówce pod względem korzystania z kart płatniczych, to podatny grunt dla takich propozycji, które są pierwszym krokiem do odejścia od gotówkowych rozliczeń.
Norwegia liczy 5 mln mieszkańców. Wydają oni miesięcznie 40 mld koron w 100 mln operacji przy pomocy plastikowych kart. W badaniach opinii publicznej aż 77 proc. Norwegów przyznało, że używa kart płatniczych codziennie w sklepach spożywczych, a tylko 3 proc. przyznało, że nigdy tego nie robi. W roku ubiegłym Norwegowie wydali 595 mld koron płacąc kartami, a w tym roku, 10 maja, padł rekord dziennych obrotów w liczbie 5,8 mln transakcji na sumę 2,5 mld koron.
Obrót kartami rósł w Norwegii nieprzerwanie od kilkunastu lat. Przełom nastąpił w 2011 r., kiedy bank centralny Norges Bank przedstawił raport, według którego zaledwie 6 proc. transakcji przeprowadzono gotówką, a tylko kartami debetowymi przeprowadzono ich w sumie 1,5 mld.
NHO Reiseliv - odział turystyczny norweskiej organizacji handlu - zamierza przedstawić ministerstwu finansów konkretną propozycję, która pozwoliłaby prawnie wyeliminować gotówkę z branży hotelarskiej i restauracyjnej. - Możemy przejść na operacje bezgotówkowe już od jutra - mówi Per Harald Fjellheim, dyrektor Olavsgaard Hotell w Oslo, który może się pochwalić tym, że tylko 4 proc. rocznych obrotów w wysokości 77 mln koron to gotówka.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
- W branży tej duża część obrotów nie jest rejestrowana. Traci na tym państwo, w formie utraconych podatków, i konkurencja. Wprowadzenie płatności kartą, zwłaszcza w miejscach gdzie serwowany jest alkohol, wydaje się koniecznością - mówi prezes NHO Reiseliv Jostein Hansen.
Morten Soberg z ministerstwa finansów tłumaczy jednak, że pomimo silnego argumentu, jak wyeliminowanie czarnych obrotów z branży, nie należy przyspieszać i tak rosnącej tendencji płacenia plastikowymi pieniędzmi, a wyeliminowanie gotówki nie wchodzi na razie w rachubę, ponieważ ludzie starsi są przyzwyczajeni do prawdziwych pieniędzy i nie wierzą do końca kartom. Część osób natomiast po prostu chce pozostać anonimowa i nie życzy sobie pozostawiania elektronicznych śladów.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Również Norges Bank jest ostrożny i podkreśla w swoim raporcie, że nie można dopuścić do całkowitego zlikwidowania gotówki, która jest praktyczna przy mniejszych zakupach, a poza tym pozostaje rezerwą w przypadku awarii systemu elektronicznego lub strajku w bankach. Jak będzie? Raczej tak, jak sobie życzy NHO Reiseliv, ponieważ po jesiennych wyborach parlamentarnych spodziewana jest zmiana rządu i opozycja zapowiedziała już pozytywne i szybkie rozpatrzenie podania.
Ekspert finansowy Kjetil Staalesen ocenił, że Norwegia może już za siedem lat stać się pierwszym bezgotówkowym krajem świata. - Wszystko na to wskazuje. Żywe pieniądze prowokują zdarzenia kryminalne, a koszty ich liczenia, produkcji, transportu i dystrybucji są coraz wyższe. Te koszta dla Norges Bank to dzisiaj 3,5 mld koron rocznie. Płacimy coraz rzadziej gotówką, także nawet bez specjalnych ustaw i zmiany prawa umrze ona już za kilka lat śmiercią naturalną.
Zbigniew Kuczyński