O ile podrożeje prąd w drugiej połowie roku? Ekonomiści o tym, co zobaczymy na rachunkach
Rachunki za prąd w drugiej połowie 2024 roku mogą pójść w górę o kilkanaście procent. Tak szacują ekonomiści dwóch dużych banków na podstawie projektu ustawy o odmrażaniu cen energii. Wyższe rachunki oznaczają nie tylko większe wydatki. Przełożą się też na inflację.
Odmrożenie cen energii zbliża się wielkimi krokami. Ceny prądu pójdą w górę już za niecałe dwa miesiące. Od 1 lipca 2024 roku zapłacimy więcej za energię elektryczną. Na podstawie nowo opublikowanego projektu ustawy ekonomiści mBanku i ING Banku Śląskiego szacują, jakich wzrostów należy się spodziewać.
Jak pisaliśmy w Interii, we wtorek w wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu pojawił się projekt ustawy o bonie energetycznym. Projekt zawiera ustalenia dotyczące cen prądu w drugiej połowie 2024 roku.
Zgodnie z projektem, od lipca będzie wyższa maksymalna cena prądu. To oznacza, że za energię elektryczną firmy będą mogły naliczać nam na rachunkach więcej niż teraz. Przypomnijmy, że obecnie do określonego limitu zużycia ceny są zamrożone na poziomie 0,41zł/kWh netto. Powyżej tego limitu płacimy cenę maksymalną 0,69 zł/kWh netto. Limity wynoszą:
- 1,5 MWh dla gospodarstw domowych, których nie obowiązuje zwiększony limit;
- 1,8 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami;
- 2 MWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz dla rolników.
Od 1 lipca 2024 roku cena maksymalna energii elektrycznej wyniesie 0,50 zł/kWh netto (czyli 500 zł za 1 MWh netto).
Ceny energii elektrycznej to jednak tylko jeden ze składników rachunku za prąd. Do tego dochodzą inne opłaty i podatki. Jak wzrosną więc rachunki po zmianie ceny maksymalnej za energię elektryczną? Na podstawie projektu stawy oszacowali to ekonomiści dwóch banków - mBanku i ING.
Zdaniem ekonomistów pierwszej instytucji, rachunki podskoczą o 11-13 procent. "Obecnie obowiązująca cena maksymalna netto to 412 zł, oznacza to zatem wzrost cen o ok. 21 proc. za samą energię" - podają. "Zakładając, że udział tego składnika w całkowitym rachunku wynosi 50-60 proc., wówczas można liczyć (przy założeniu braku zmian innych kosztów), iż całkowity rachunek wzrośnie o 11-13 proc." - napisali w raporcie.
Podobnie szacują analitycy ING Banku Śląskiego. "Na obecnym etapie projekt jest wciąż ogólnikowy, ale potwierdza nasze wcześniejsze oczekiwania, że w drugiej połowie 2024 roku nie nastąpi skokowy wzrost cen energii dla gospodarstw domowych" - napisali w komentarzu. "Szacujemy, że wzrost ceny energii czynnej podbije rachunki za prąd o ok. 13 proc. (przy założeniu braku zmian opłat dystrybucyjnych)" - podali.
Należy zaznaczyć, że to wstępne szacunki, nieuwzględniające zastosowania bonu energetycznego oraz możliwego wzrostu opłat dystrybucyjnych.
Wyższe ceny energii elektrycznej przełożą się też na wyższą inflację - wskazują ekonomiści obu banków. Zdaniem analityków ING obecne założenia oznaczałaby, że prąd "dołoży ok. 0,6 pkt. proc. do inflacji".
"Nasz dotychczasowy scenariusz zakładał wzrost rachunku za prąd o 15 proc. Ostateczna skala wpływu zmian cen energii dla gospodarstw domowych na inflację będzie również uzależniona od wysokości i konstrukcji tzw. bonu energetycznego oraz decyzji w sprawie wysokości opłat dystrybucyjnych" - dodali w komentarzu.
Z kolei jak wyliczają ekonomiści mBanku, "takiej skali wzrost przełoży się na wzrost na całej kategorii energii o nieco ponad 4 proc.". "Skala wzrostu jest zgodna z przyjętymi przez nas założeniami i z tego powodu nie wpływa na bieżącą ścieżkę prognozowanej inflacji w 2024" - dodali.
Martyna Maciuch