Po kredyt z certyfikatem
Biuro Informacji Kredytowej sprzedaje coraz więcej raportów kredytowych i tzw. scoringowych zawierających punktową ocenę rzetelności klientów banków. W planach jest wprowadzenie certyfikatów wiarygodności, które byłyby wykorzystywane w umowach pozabankowych.
Jednak zainteresowanie posiadaniem takiego zaświadczenia zadeklarowało 68 proc. badanych. Fakt odpłatności zniechęciłby do nabycia tego dokumentu 39 proc. respondentów.
Certyfikaty z powodzeniem funkcjonują w krajach Europy Zachodniej. W ub.r. w Niemczech sprzedano około 900 tys. takich zaświadczeń. Ponad połowa ankietowanych twierdzi, że BIK jest w większym stopniu przydatne dla banków, a tylko 11 proc. uważa, że większą korzyść z działania biura odnoszą klienci. Tylko 39 proc. respondentów wie, że w biurze można sprawdzić dane o sobie. Blisko 70 proc. respondentów jest zdania, że informacje BIK ułatwiają uzyskanie kredytu, ale mniej niż połowa twierdzi, że wpływają na obniżenie kosztów związanych z obsługą kredytów. Bankowcy z kolei zwracają uwagę, że działalność BIK znacznie zmniejsza poziom kredytów zagrożonych.
BIK oprócz "tradycyjnych" raportów kredytowych wydaje ocenę punktową. W styczniu sprzedano 100 tys. raportów scoringowych.
Wiceprezes BIK Mariusz Wyżycki poinformował, że w tym roku liczba sprzedanych raportów powinna przekroczyć ubiegłoroczny wynik 6,5 mln.
Z BIK współpracuje, czyli przekazuje informacje, 38 banków i SKOK-i, które łącznie obsługują 95 proc. sektora bankowości detalicznej. Wszystkie banki korzystają z negatywnej bazy danych (o klientach niespłacających zobowiązań w terminie). W Polsce pozytywną historię kredytową ma 95 proc. społeczeństwa. Zwykły raport kredytowy kosztuje średnio równowartość 1 euro, a ocena punktowa połowę tej ceny.
Wczoraj instytut Pentor poinformował, że wskaźnik koniunktury bankowej Pengab spadł z 28,8 do 28,1 pkt. Jest to piąta z rzędu obniżka indeksu.