Polacy idąc śladem Niemców gromadzą zapasy żywności?
Rząd Niemiec przyjął nowy program obrony cywilnej, w którym zachęca obywateli do tworzenia zapasów żywności oraz wody pitnej na 10 dni, podał Frankfurter Allgemeine Zeitung. Jak twierdzi Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji - Mariusz Błaszczak, w Polsce nie ma takiej potrzeby, ponieważ nie ma zagrożenia atakami terrorystycznymi. Tymczasem w części sieci handlowych odnotowano wzrosty sprzedaży w ostatnich tygodniach.
Czy wzrosty sprzedaży produktów o długiej dacie przydatności są konsekwencją alarmu podniesionego przez niemieckie MSW? Czy może jest to konsekwencja realizowanego od niedawna Programu "Rodzina 500+"?
- Rzeczywiście, w ostatnich dniach odnotowujemy wzrost sprzedaży części artykułów spożywczych. Nie sądzę jednak, żeby wiązało się to z ogłoszonym ostatnio niemieckim planem obrony cywilnej - twierdzi Michał Sadecki, prezes Polskiej Grupy Supermarketów.
W Polsce, podobnie jak w innych europejskich krajach, daje się wyczuć pewien społeczny niepokój. Sytuacja jest zapewne związana z niedawnymi atakami terrorystycznymi, ale również z sytuacją za wschodnią granicą Polski i coraz częstszymi manewrami rosyjskich wojsk. I chociaż minister Mariusz Błaszczak zapewnia, że nie ma potrzeby gromadzenia zapasów, przedstawiciele PGS zauważają, że w ostatnich tygodniach nastąpiły wzrosty sprzedaży artykułów o dłuższym terminie przydatności, w szczególności na wschodnich obszarach Polski.
- Sytuacja za wschodnimi granicami Polski zapewne ma wpływ na poziom sprzedaży - ludzie intuicyjnie mogą gromadzić zapasy w związku z medialnymi doniesieniami o zagrożeniu ze strony Rosji. Zakładam jednak, że główną przyczyną jest realizacja Programu 500+. Solidny zastrzyk gotówki z pewnością zwiększa konsumpcję wśród większości rodzin, nie tylko tych najbiedniejszych.