Polacy uciekają od kredytów, ale nie przestali się zadłużać. Króluje nowa usługa
Może kredycik albo choćby pożyczkę? Polacy, którzy po kryzysie lat 2007-2009 przeszli zadłużeniową traumę, wcale nie spieszą się teraz, by znowu lewarować konsumpcję. Ale banki i firmy pożyczkowe też mówią coraz głośniej - musimy być odpowiedzialni społecznie i nie wpędzać ludzi w długi. Stopy wciąż są najwyższe od 15 lat, a wzrost kosztów utrzymania pozwala wielu z nas myśleć tylko o zaspokajaniu podstawowych potrzeb. Coraz większą popularnością na rynku cieszy się natomiast usługi typu BNPL (kup teraz-zapłać później, ang. buy now, pay later).
- Wciąż czasy są trudne, wzrost kosztów utrzymania i presja inflacyjna działają na klientów. W tej chwili zaciskają pasa. Obniża się wartość koszyka, wysokość transakcji. Presja na zakupy wciąż trwa - mówił Rafał Czernik, dyrektor w Allegro i członek zarządu Allegro Pay
Banki i firmy pożyczkowe też nie szaleją. Na 734 mld zł wszystkich kredytów, jakich banki udzieliły gospodarstwom domowym, kredyty gotówkowe dla konsumentów stanowią 162 mld zł. Firmy pożyczkowe dołożyły do tego jeszcze 7,3 mld zł. Rośnie wartości kredytów gotówkowych, ale ich liczba się nie zmienia. Wydłuża się okres spłaty i wynosi obecnie ok. 50 miesięcy. W latach 2022 i 2023 spłacalności kredytów gotówkowych nieco pogorszyła się w porównaniu z 2021 rokiem.
- Cały rynek consumer finance koncentruje się na klientach sobie znanych. To znaczy, że wszyscy idą w stronę bezpiecznego rynku. Ale powstaje pytanie - co z rozwojem? - mówił podczas Kongresu Sławomir Grzelczak, wiceprezes Biura Informacji Kredytowej.
- Nie bijemy na alarm, lecz jakość się pogorszyła. Rynek kredytowy ma się dobrze, nie ma jakichś typowych sygnałów ostrzegawczych - dodał.
Hitem na rynku kredytów konsumpcyjnych jest wciąż BNPL, czyli mechanizm "kup teraz, zapłać później". Oznacza to darmowy kredyt, zazwyczaj na 30 dni. Później, w razie braku spłaty, BNPL zamienia się w pożyczkę celową, w ratach, które już są oprocentowane. Z BNPL dotychczas skorzystało 1,74 mln osób, z czego ok. 1 mln aktualnie z niego korzysta. Według danych BIK, są to raczej klienci młodzi i raczej kobiety. 46 proc. tych klientów w dokonało powyżej 10 takich transakcji w ciągu roku.
- To bardzo ciekawa grupa, są lepszymi klientami niż typowi w sektorze bankowym - powiedział Sławomir Grzelczak.
Gdy stopy procentowe wzrosły, BNPL przestał być już dla pożyczkodawców żyłą złota. Wcześniej marżę płacił sprzedawca za to, że dzięki takiemu finansowaniu ma więcej klientów. Teraz rozmowy ze sprzedawcami o marży są coraz trudniejsze, gdyż też padli ofiarą wyższych kosztów i mniejszego popytu. Rynek stał się trudniejszy i bardziej wymagający, ale BNPL wcale nie umiera.
- Plan sprzedaży BNPL był taki, żeby nie pobierać nic od klienta, a zarobić 4-5 proc. od merchanta. Firmy na Zachodzie biorą ok. 2-3 proc. Życie weryfikowało biznes, ale generujemy większa sprzedaż merchantowi, za co jest w stanie zapłacić. Wzrost stóp nie znaczy, że mamy taki wzrost kosztów kapitału - powiedział Radosław Nawrocki, prezes firmy PayPo, która specjalizuje się od kilku lat w takim finansowaniu.
- W okresie niskich stóp koszt kapitału jest poniżej 5 proc., teraz jest powyżej 10 proc. Mimo to jako Allegro Pay sfinansowaliśmy w II kwartale tego roku 2 mld zł transakcji BNPL - mówił Rafał Czernik.
Banki także wchodzą w transakcje BNPL, choć w związku z wyższymi stopami spadła ich rentowność. Dlaczego?
- Banki nie mogą stracić wiedzy o kliencie, o tym jaka jest jego sytuacja, gdzie i co kupuje. Dlatego teraz także banki są na tym rynku. Dzięki temu mogą liczyć na sprzedaż innych produktów, na których będą zarabiać (...) Prócz tego koszt ryzyka w transakcjach BNPL jest dużo niższy niż w innych kredytach konsumenckich - powiedział Michał Macierzyński, odpowiadający za rozwój usług cyfrowych w PKO Banku Polskim.
Jaką przyszłość dla rynku finansów konsumenckich widzą eksperci? Europejski Kongres Finansowy zapytał ich o to. Dzięki ocenom eksperckim powstaje mapa szans i zagrożeń dla rozwoju tego rynku.
- Mapa zagrożeń wygląda najlepiej od 10 lat - powiedziała Marta Penczar, dyrektor ośrodka badawczego EKF Research przy Centrum Myśli Strategicznych.
Najbardziej realnym zagrożeniem jest spadek dochodów pozaodsetkowych od udzielanych kredytów lub pożyczek, czyli z opłat i prowizji. To efekt ustawowego ograniczenia przed rokiem kosztów finansowania udzielanego konsumentom. Efekt limitowania kosztów okazał się trwały z punktu widzenia branży.
Drugim z najważniejszych zagrożeń jest utrzymywanie się konfliktów politycznych za granicą. To przekłada się na konsumenta w postaci zwiększonej inflacji, wyższych cen energii, a także na wzrost niepewności. Kolejne zagrożenie to wyższe koszty finansowania i one pozostaną takie na dłużej. Czwartym z najważniejszych zagrożeń jest ewentualność podważania umów na rynku consumer finance, tak jak obecnie podważają swoje umowy kredytowe frankowicze. Od zagrożeń dużo bardziej wyraźnie rysują się szanse dla rynku.
- Bardzo silne i silnie widoczne są szanse (...) Bardzo wyraźnie przeważają nad zagrożeniami - mówiła Marta Penczar.
Największe szanse związane są z usługami BNPL. Poza tym z technologiami, które mogą ułatwiać zaciąganie zobowiązań konsumentom, a przy tym wpłynąć na obniżkę kosztów pożyczkodawców. Stworzony przez EKF indeks szans i zagrożeń dla rynku consumer finance wyniósł w tym roku plus 10, w porównaniu do minus 1,9 w zeszłym roku.
Banki i firmy pożyczkowe zaczynają także rozumieć, że klienci coraz bardziej oczekują od nich społecznej odpowiedzialności. Na czym w świecie finansów ona polega? Na tym, żeby klient dokładnie wiedział, jakie czekają go koszty spłaty zobowiązania, i by nie doprowadzać go do nadmiernego zadłużenia. Sprawa tylko z pozoru jest prosta.
- Konsument czyta umowę wtedy, kiedy ma problem (...) Przychodząc do instytucji pożyczkowej chce mieć tylko świadomość, że nie zostanie oszukany - powiedział Grzegorz Miś, Powiatowy Rzecznik Konsumentów we Wrocławiu.
- Ocena zdolności kredytowej w firmach pożyczkowych powinna przede wszystkim służyć niewpędzaniu klienta w spiralę zadłużenia - dodała Agnieszka Beata Kowalska, dyrektor departamentu Instytucji Pożyczkowych w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego.
Rynek finansów konsumenckich czeka rewolucja. Od 1 stycznia firmy pożyczkowe i fintechy udzielające finansowania znajdą się pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego. Same zresztą od dawna tego chciały. Ale będę musiały podnieść kapitał do 1 mln zł, powołać rady nadzorcze, prowadzić wymaganą sprawozdawczość. Z blisko 500 firm pożyczkowych zarejestrowanych obecnie w KNF znaczna część nie spełni tych wymagań i będą musiały zaprzestać działalności.
- Szacuję, że trzy czwarte podmiotów zostanie wykreślonych z rejestru, gdyż nie prowadzą działalności. Myślę, że na rynku zostanie ponad 100 firm - mówił Paweł Grabowski, pełnomocnik zarządu Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych.
- Na rynku firm pożyczkowych dzieje się rewolucja. Jeszcze nadzór się nie zaczął, a wykonały one już ogrom pracy. Wiele firm już spełnia wymogi ustawowe - powiedziała Agnieszka Beata Kowalska.
Kolejna rewolucja już czai się za rogiem. To nowelizacja dyrektywy o kredycie konsumenckim, zwana CCD 2. Została ostatecznie przyjęta w październiku, a państwa członkowskie mają dwa lata, żeby ją implementować. Jaki jest jeden najważniejszych celów tej dyrektywy? Wymusić na konsumentach, żeby głębiej się zastanowili, gdy ktoś proponuje im kredyt.
- W praktyce w dyrektywie CCD 2 chodzi o pewne utrudnianie zaciągania zobowiązań finansowych. Przeciwdziała trochę temu, co było - łatwość, bezproblemowość, szybkość - powiedziała Justyna Radziewska, radca prawny w Doradztwie Regulacyjnym dla Sektora Finansowego i Fintech w firmie Deloitte Legal.
EKF opublikował w związku z tym projekt rekomendacji mających służyć temu, by w Polsce dyrektywa została wprowadzona w sposób "zrównoważony".
- Najważniejszą rekomendacją jest transparentność i dialog w procesie legislacyjnym, aby w sposób partnerski wdrażać dyrektywę - powiedziała przedstawiając projekt Marta Penczar.
EKF rekomenduje m.in., żeby nie wprowadzać nowych limitów kosztów kredytów konsumenckich, gdyż obecne są już i tak wyśrubowane. Dyrektywa zobowiązuje państwa Unii do wprowadzenia systemu poradnictwa dla konsumentów, a EKF rekomenduje, żeby nie powoływać do tego celu nowych podmiotów, wykorzystać już istniejące organizacje i dla zapewnienia im niezależności finansować je ze środków publicznych, a nie przez uczestników rynku.
Jacek Ramotowski