Polacy zadłużają się na potęgę: Mają po kilka kredytów

- Kredytobiorcy uwierzyli zbyt mocno w swoje możliwości. Są osoby, które mają po kilka kredytów. Jak je spłacać, kiedy jedynym źródłem przychodu jest wynagrodzenie bądź emerytura czy renta - mówi w rozmowie z RMF FM Marek Grzelak, komornik z Gniezna.

Według niego, część z nas zapomina, że każdy kredyt wcześniej, czy później trzeba spłacić. Wpadamy przez to w spiralę zadłużenia. "W ciągu ostatnich lat wyraźnie widać znaczący wzrost wpływu spraw do kancelarii z jednoczesnym zmniejszeniem skuteczności egzekucji, co wynika ewidentnie ze zdecydowanie trudniejszej sytuacji majątkowej Polaków" - podkreśla komornik w rozmowie z reporterem RMF FM Adamem Górczewskim.

Adam Górczewski: Czy zauważył pan w swojej pracy ostatnio, że ma pan więcej zleceń, więcej egzekucji do wykonania? Widać to, że Polacy mają mniej pieniędzy w portfelach, że firmy mają mniej pieniędzy na kontach?

Reklama

- Marek Grzelak, komornik z Gniezna: Zdecydowanie tak. Zresztą widać to w danych statystycznych, prowadzonych przez izby komornicze czy przez Krajową Radę Komorniczą. W ciągu ostatnich kilku lat wyraźnie widać naprawdę znaczący wzrost wpływu spraw do kancelarii z jednoczesnym - co jest bardzo ważne i wymaga podkreślenia - zmniejszeniem skuteczności egzekucji, co wynika ewidentnie ze zdecydowanie trudniejszej sytuacji majątkowej Polaków.

Mniejsza skuteczność oznacza, że rzadziej udaje wam się odzyskać to, co powinniście odzyskać?

- Zdecydowanie rzadziej. Wpływ na to ma fakt, że spora grupa ludzi straciła gdzieś pracę i nie jest w stanie płacić swoich zobowiązań. Zobowiązań, które zostały zaciągnięte w okresie, powiedzmy, większego wzrostu gospodarczego.

Jakie długi jest najtrudniej odzyskać?

- Nie ma łatwych postępowań. Natomiast widać tendencję, że kredytobiorcy uwierzyli trochę zbyt mocno w swoje możliwości. Dopóki rozmawiamy o jednym kredycie, to wszystko jest w porządku. Jeżeli rozmawiamy o dwóch, próbują sobie z nimi poradzić - z lepszym lub gorszym skutkiem. Natomiast problem zaczyna się, kiedy tych kredytów jest znacznie więcej - 2, 3, 4, 10, a nawet wielokrotność tych kredytów - a równocześnie tak naprawdę jedynym źródłem przychodu jest wynagrodzenie bądź emerytura, renta.

Mówi pan o liczbie kredytów zaciągniętych przez jedną osobę?

- Mówię o liczbie kredytów zaciągniętych przez jedną osobę. Czasami wywołuje to nawet nasze zdziwienie, dlatego że ktoś tych kredytów musiał im udzielić.

Czyli dłużnicy kredytowi są ostatnio najczęściej tymi, których odwiedzacie?

- Tak, zdecydowanie największa ilość spraw to są kredyty. Większe, mniejsze, ale zaciągnięte w instytucjach bankowych. Zdarzają się również chwilówki. Następnie te kredyty są często w postaci dużego portfelu sprzedawane do firm windykacyjnych, tak że naszymi klientami, czyli wierzycielami, którzy składają wnioski są albo banki - najczęściej, albo firmy zajmujące się obrotem wierzytelnościami. W dalszej kolejności są to sprawy gospodarcze i moim zdaniem to jest jednak mimo wszystko zdecydowanie mniejszy kaliber spraw.

Miał pan w ostatnim czasie taką sprawę, którą pan szczególnie zapamiętał? Taką egzekucję, która utkwiła panu w pamięci?

- Myślę, że nie będę oryginalny, ale najbardziej zapadają w pamięć chyba te sprawy związane z dramatami rodzinnymi, osobistymi, czyli postępowania eksmisyjne. Chociaż teraz jesteśmy w okresie ochronnym, więc tych eksmisji się na szczęście wykonuje mniej albo nie wykonuje w ogóle. Ale to są te sprawy, które po nocach nam się śnią czasami...

Czy bywa tak, że ma pan wątpliwości?

- Powiem tak: jako komornik wątpliwości mieć nie mogę. Natomiast już jako człowiek... no są to sytuacje trudne i dosyć szczególne. Ale jesteśmy ujęci w ramy przepisów, które utrudniają nam ludzkie podejście do sprawy. Komornik zobowiązany jest do działania zgodnie z przepisami i działania zgodnie i w ramach prawa, więc nasze sympatie i antypatie nie mają wpływu na nasze działanie, chociaż istotnie utrudniają czasami wykonywanie czynności w sensie takim ludzkim i psychicznym.

To znaczy, że ręka panu nigdy nie zadrży?

- Na pewno niejednokrotnie drżała i pewnie niejeden raz jeszcze zadrży. Natomiast jest to taka praca, co zrobić.

A czy z drugiej strony, przy egzekucjach większych kwot miał pan taką chwilę, kiedy pan się bał?

- Myślę, że tak. Pamiętajmy, że komornicy - wszyscy, nie tylko ja - odpowiadają za swoje czynności całym swoim majątkiem i naprawdę szczególnie uważamy, żeby nie popełnić najmniejszego błędu, dlatego że wówczas grozi nam również odpowiedzialność odszkodowawcza - ja już pomijam odpowiedzialność karną itd. Tutaj tą szczególną staranność należy zachować.

Pan jest prawnikiem. Czuje pan szczególny szacunek do pana zawodu?

- Z tym mamy problem, szczerze mówiąc, co najmniej od kilkunastu lat i próbujemy tutaj walczyć. Ten zawód się zmienia, ewaluuje. Dzisiaj każdy komornik musi mieć wykształcenie prawnicze, aplikację. Natomiast brakuje nam oparcia - tak, żebyśmy wiedzieli, że nie jesteśmy w swoim zadaniu odosobnieni, że stoi za nami prawo. I zdecydowanie łatwiej by nam się pracowało, gdyby szacunek do naszego zawodu był większy. Pamiętajmy, że komornik to nie jest organ egzekucyjny, który odbiera. Bo takie jest powszechne postrzeganie nas: że my wyrzucamy kogoś z domu, zabieramy komuś ten przysłowiowy telewizor, samochód itd., ale trzeba też umieć sytuację odwrócić i pamiętać, że komornik przede wszystkim oddaje. Trzeba pamiętać, że za każdym niespłaconym zobowiązaniem jest również druga strona medalu i druga osoba, która tych środków nie otrzymała, co w sytuacji kryzysu jest szczególnie istotne. Bo tutaj są to przedsiębiorcy, którzy gdzieś tam stoją na skraju bankructwa, bo druga firma nie zapłaciła - albo nie chciała, albo uznała, że zapłaci sobie najpóźniej, jak to tylko możliwe, biorąc zresztą pod uwagę zmniejszenie obciążeń w postaci kosztów egzekucyjnych, czy też zmniejszenie odsetek ustawowych. I tak naprawdę dochodzi do sytuacji, gdzie firmy będące w dość dobrej sytuacji finansowej, kredytują się jeszcze bardziej, nie płacąc swoich zobowiązań, i czekają tak naprawdę na postępowanie egzekucyjne, co doprowadza inne z kolei firmy - jest to taki łańcuch, którego nie można rozerwać - wielokrotnie do bankructwa.

Czyli niektórzy zostają dłużnikami z wyrachowania?

- Zdarza się, zdarza się, zdarza się. Dlatego że tak naprawdę w ciągu ostatnich lat cały czas dochodzi do zmniejszania obciążeń w postaci kosztów postępowania egzekucyjnego, co powoduje, że praktycznie nie istnieje już prewencyjna rola kosztów - tak, jak to było jeszcze, powiedzmy, 10 lat temu, kiedy wiadomo było, że postępowanie egzekucyjne z natury nie jest tanie. Tak było właśnie po to, żeby dłużnicy starali się unikać postępowania egzekucyjnego, a nie na nie czekali. A w tej chwili jest taka sytuacja, że można sobie pozwolić - w mojej ocenie - na to, żeby na to postępowanie egzekucyjne czekać, bo łączne koszty postępowania egzekucyjnego - nawet włączając odsetki - mogą być niejednokrotnie tańsze niż kredyt. Pomijam sytuację taką, że ten kredyt trudno jest zdobyć, a nie zapłacić jest stosunkowo łatwo.

Jak często udaje się panu oddać pieniądze wierzycielom?

- Staramy się robić wszystko, żeby to było jak najczęściej. Natomiast nie zawsze mamy na to wpływ. Obecna skuteczność egzekucji stoi na poziome 25-30 procent w skali kraju - tak reasumując i uśredniając.

To jest też dowód na kryzys?

- Myślę, że tak. Każdy komornik będzie skuteczny, jeżeli będzie istnieć majątek, z którego należy odzyskać dług. Jeżeli jedynym źródłem dochodu jest wynagrodzenie, renta czy emerytura, to nie sposób wyegzekwować zwrotu długu, mimo że istnieje coraz nowocześniejsza technologia i komornicy posiadają coraz większy dostęp do informacji.

Adam Górczewski

Słuchaj Faktów RMF.FM

RMF
Dowiedz się więcej na temat: RMF FM | Marek | kredyt | Polacy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »