Przewoźnicy domagają się odszkodowania za przymusowe postoje
Łódzkie firmy transportowe domagają się odszkodowań za przymusowy postój ciężarówek, podczas tegorocznego ataku zimy.
Dokładnie tydzień temu, po szalejących śnieżycach samochody ciężarowe powyżej 12 ton, nie mogły jeździć między innymi w województwie łódzkiem. Przewoźnicy policzyli, że przymusowe stanie będzie kosztowało około 75 tysięcy euro, czyli ponad ćwierć miliona złotych.
Samochody ciężarowe na osiem godzin musiały zjechać na parking i czekać na odwołanie zakazu ministra infrastruktury i wojewody łódzkiego. Zakaz nie dotyczył ciężarówek przewożących żywność, paliwo, węgiel, sól i piach. Przewoźnicy zapytali na piśmie wojewodę, na kogo i na jaki adres wystawić faktury za przymusowe straty z powodu zakazu ruchu. Według stowarzyszenia, które reprezentuje 180 firm transportowych, tego dnia z trasy musiało zjechać ponad 500 TIR-ów. Postój każdego samochodu to strata około 150 euro. Przewoźnicy muszą teraz płacić kary za niedostarczenie towaru na czas. "Lecą nasze pieniądze - to nikogo nie obchodzi. Gdyby to była sytuacja nadzwyczajna, kryzysowa, ale jaki tu kryzys. Tylko nieudolność naszych władz, nieprzygotowanie" - powiedział Andrzej Majewski, szef Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych i Spedytorów.
Dla urzędników wojewody to sytuacja precedensowa. Dokładnie ją analizują zanim odpowiedzą przewoźnikom. Dziś nie znajdują żadnych podstaw, by uznać roszczenia - przyznaje rzecznik wojewody Magdalena Wojciechowska: "W świetle warunków atmosferycznych, blokad dróg - taki zakaz był konieczny, żeby poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego". Przewoźnicy jeśli nie dostaną odszkodowania pójdą ze sprawą do sądu.