Receptą - autoregulacja
Profesor Jan Monkiewicz, niedawno mianowany szef Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, stwierdził w wywiadzie prasowym, że jego zdaniem sektor bankowy jest w Polsce o wiele bardziej uporządkowany niż sektor ubezpieczeniowy, dlatego ten drugi potrzebuje silniejszego nadzoru państwowego.
Profesor Jan Monkiewicz, niedawno mianowany szef Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, stwierdził w wywiadzie prasowym, że jego zdaniem sektor bankowy jest w Polsce o wiele bardziej uporządkowany niż sektor ubezpieczeniowy, dlatego ten drugi potrzebuje silniejszego nadzoru państwowego. Ma rację, choć niektóre propozycje zaostrzenia wymogów stawianych ubezpieczycielom idą za daleko. O ile racjonalny jest wymóg, aby członkowie zarządów towarzystw ubezpieczeniowych musieli mieszkać w Polsce i umieć porozumiewać się w naszym języku, o tyle wymóg wobec kandydata na prezesa wykazania się aż dziesięcioletnim stażem w ubezpieczeniach jest przesadny, podobnie jak chęć ingerowania ze strony Komisji w obsadę rad nadzorczych. Sam Jan Monkiewicz trafił na fotel szefa towarzystwa ubezpieczeniowego bez doświadczenia w tej branży, tłumacząc wówczas dziennikarzom, że dobry trener wcale nie musi być wcześniej dobrym piłkarzem. Nie wszystkie propozycje zwiększenia uprawnień nadzoru powinny być więc zaakceptowane, ale samo ich pojawienie się powinno skłonić środowisko ubezpieczycieli do podjęcia wysiłków na rzecz wzmożonej autoregulacji, czyli oddolnego przyjęcia pewnych zasad. To osłabiłoby argument, że sektor pozostaje "nieuporządkowany". Taką drogę wybrał wcześniej Związek Banków Polskich (o WZ ZBP piszemy na str. 19-21) i wychodzą na tym nieźle nie tylko banki, ale - co najważniejsze - także ich klienci.