Rosną stopy procentowe, drożeją kredyty. Dlaczego kredyty hipoteczne w złotych są dzisiaj takie drogie?
Raty kredytów hipotecznych rosną w zastraszającym tempie. Szczególnie mocno odczuwają te wzrosty wszyscy ci, którzy zaciągnęli zobowiązania np. w ubiegłym roku, gdy stopy procentowe były rekordowo niskie. Może się zdarzyć, szczególnie przy dużych kwotach, że w najnowszym harmonogramie spłat znajdziemy ratę wyższą nawet o 100 procent w porównaniu z tym, co płaciliśmy w 2021 roku.
Jeszcze w kwietniu Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu wystąpiło do Komisji Europejskiej z wnioskiem o otwarcie rynku kredytów na terenie Unii Europejskiej. Zdaniem przedstawicieli tego ruchu społecznego, "szokujące dysproporcje w kosztach kredytów ponoszonych przez Polaków nie mają moralnego ani ekonomicznego uzasadnienia". W przytaczanym przez nich przykładzie przy kredycie na 30 lat zawartym na kwotę 400 tys. złotych, polski kredytobiorca zapłaci 558 tys. złotych odsetek, a kredytobiorca niemiecki zaledwie 132 tys. zł.
- Nie ma obecnie realnych podstaw do tego, aby Polacy płacili za tę samą usługę, czasem w tym samym banku, o 426 tys. zł więcej tylko dlatego, że siedziba danego banku jest w innym państwie UE - grzmiał Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Jego zdaniem, za tą jawną niesprawiedliwość odpowiada stawka WIBOR, ustalana przez bankowców według ich własnego widzimisię. Przypominamy ten "apel" nie bez powodu. Kolejna podwyżka stóp proc. w Polsce powoduje, że raty kredytów ponownie wzrosną. A to oznacza, że raz jeszcze mogą pojawić się porównania i pytania dlaczego Polacy płacą tyle odsetek, gdy w innych krajach jest to znacznie mniej. Wyjaśnijmy to.
Dlaczego hipoteki pogrążają Polaków, ale już nie Niemców albo Finów? Wbrew pozorom, nie chodzi wcale o tajny spisek "banksterów" albo reptilian. Przede wszystkim przez bardzo wysokie stopy procentowe w Polsce - a to one właśnie wpływają na wysokość wskaźnika WIBOR.
- Wysokość oprocentowania kredytów hipotecznych w Polsce zależy przede wszystkim od stóp procentowych ustalanych przez RPP, z którymi ściśle powiązane są wykorzystywane w umowach kredytowych stawki WIBOR. Stopy procentowe w Polsce rosną od października 2021 r., i to w szybkim tempie. To z kolei powiązane jest z inflacją, która nabrała dużego rozpędu i sięga już blisko 16 proc. - zauważa Monika Kurtek, główna ekonomistka w Banku Pocztowym. Średni poziom stóp w strefie euro to (nominalnie) 0 procent, chociaż Europejski Bank Centralny zapewne niebawem je podniesie.
- W strefie euro inflacja także przyspieszyła i znajduje się na relatywnie wysokim poziomie, ale jest jednak o połowę niższa niż w Polsce. W czerwcu wskaźnik CPI (inflacja konsumencka - red.) dla strefy euro wyniósł, według wstępnych wyliczeń, 8,6 proc. rok do roku, w Niemczech 7,6 proc. rok do roku, a w Finlandii w maju było to 7,0 proc. Władze monetarne strefy euro, czyli EBC, także zapowiedziały rozpoczęcie podwyżek stóp i ma to nastąpić jeszcze w tym miesiącu. Niemniej jednak punkt startowy EBC to 0 proc., a podwyżki będą raczej ostrożne. Różnica więc pomiędzy stopami procentowymi w strefie euro i w Polsce już jest olbrzymia, a w kolejnych miesiącach może jeszcze się zwiększyć - dodaje Kurtek.
- Podstawowym czynnikiem decydującym o wysokości oprocentowania produktów kredytowych jest wysokość stóp banku centralnego właściwego dla danej waluty. Za emisję złotego odpowiedzialny jest Narodowy Bank Polski, za emisję euro - Europejski Bank Centralny. Innymi słowy, jeśli stopa ta wynosi 6 proc. to polskie banki mogą ulokować swoje środki w NBP i takie właśnie oprocentowanie otrzymać w zamian - mówi Marcin Luziński, ekonomista w Departamencie Analiz Ekonomicznych Santander Bank Polska.
- Dlatego też kredyty w euro lub we franku szwajcarskim sprzedawane przez polskie banki w Polsce też są oprocentowane niżej niż kredyty w złotych: zależą od stóp referencyjnych w strefie euro i Szwajcarii. Gdyby natomiast banki niemieckie lub fińskie sprzedawały kredyty w złotych, to stosowałyby oprocentowanie podobne do tego w polskich bankach. Zatem stwierdzenie, że kredyty w Niemczech czy Finlandii są tańsze niż w Polsce, jest zupełnie bez sensu: porównujemy gruszki z jabłkami - wyjaśnia.
Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors zwraca uwagę na jeszcze jeden - wydaje się oczywisty - czynnik.
- Podstawową przyczyną, z powodu której Polacy płacą wyższe raty kredytów hipotecznych niż np. Niemcy jest to, że nie mamy euro. Oczywiście, decyzja o przyjęciu wspólnej waluty skutkowałaby wieloma zaletami, ale także i wadami, a dyskusja na ten temat na razie ucichła. Skoro zostaliśmy jednak przy złotym, to w warunkach szalejącej inflacji podnoszenie stóp procentowych było jedynym rozsądnym wyjściem. W innym przypadku, gdyby stopy pozostały na niskim poziomie, groziłaby nam ogromna inflacja i bardzo mocne osłabienie się złotego. To byłaby większa niedogodność niż płacenie wyższych rat odsetkowych - zauważa Sadowski.
Niestety, problem nawet nie w samej wysokości stopy referencyjnej i inflacji, co raczej w tempie ich przyrastania. Bo przecież, na przykład, często używany w kalkulacji rat kredytowych WIBOR 3M i 6M to rodzaj prognozy dotyczącej oprocentowania na rynku za kolejne 3 i 6 miesięcy. Niewiele jest osób, które obstawiają, że stopy procentowe w tym czasie zaczną nagle spadać. W efekcie WIBOR 3M i 6M jeszcze przed decyzją RPP przekroczyły 7 proc.
Istotny jest także odsetek kredytów udzielanych na stałą stopę, który w Polsce jest obecnie stosunkowo niski w porównaniu z innymi krajami. Wynosi on bowiem około 5 procent, przy czym najdłuższy możliwy okres spłaty takiego kredytu to 7 lat. Tymczasem w wielu krajach pożyczki o "stałych" parametrach przeważają, a tamtejsze banki udzielają ich na 10 lat, lub nawet dłużej.
Krzysztof Maciejewski