Scenariusze na niepogodę

Zawirowania w światowej gospodarce z kilkumiesięcznym opóźnieniem przenoszone są do sfery realnej polskiej gospodarki. Odbywa się to bezpośrednio - poprzez spadek popytu zewnętrznego i pośrednio - przez dwa kanały: kredytowy i kursowy.

Skutkiem zawirowań na rynku pieniężnym powinno być wyhamowanie dynamiki kredytu, przy jednoczesnym wzmocnieniu oddziaływania kanału kredytowego na sferę realną, ponieważ:

- zmalały lub zanikły możliwości finansowania się banku-córki w banku-matce;

- banki utraciły zaufanie do siebie nawzajem, co skutkuje ograniczeniem transakcji na rynku pieniężnym i prowadzi do wzrostu kosztu finansowania działalności kredytowej banków (droższe środki na rynku pieniężnym, ewentualny wzrost oprocentowania depozytów). W efekcie banki zmuszone są do podniesienia marż oraz oprocentowania kredytów, co skutkuje spadkiem popytu na kredyty;

Reklama

- inwestorzy uciekają od akcji: giełda w okresie kryzysu nie jest dobrym źródłem pozyskiwania kapitału. Zmniejszenie możliwości finansowania się przez przedsiębiorstwa za pomocą papierów udziałowych i dłużnych zwiększa ich popyt na kredyty bankowe.

Szok kredytowy i co dalej?

Najbardziej ucierpią: kredyty hipoteczne (od potencjalnych kredytobiorców będzie wymagany większy wkład własny, udzielane będą mniejsze kwoty kredytu), kredyty konsumpcyjne (prawdopodobnie samochodowe) oraz kredyty dla małych przedsiębiorstw, uznawanych przez banki w sytuacji spowolnienia gospodarki za bardziej ryzykowne. Stosunkowo najmniej będą ograniczane kredyty dla dużych przedsiębiorstw. Jednak i one mogą napotkać trudności, gdy będą chciały pozyskać kredyt konsorcjalny (może być trudno zebrać grupę banków do sfinansowania dużego projektu).

Przyjmując, że efektem zmniejszenia podaży kredytów i wprowadzania pakietów ostrożnościowych przez banki będzie wzrost ceny udzielanych kredytów, to z jednej strony spadnie popyt na kredyty zgłaszany przez przedsiębiorstwa, z drugiej - zmniejszy się dochód przedsiębiorstw, jako efekt mniejszej wartości otrzymanych kredytów. Szacując reakcję popytu na kredyt oraz reakcję dochodów firm na zmianę kosztu kredytów można ocenić, że małe firmy są zdecydowanie bardziej wrażliwe na szok kredytowy niż większe.

Te pierwsze, reagują na spadek kredytów inwestycyjnych trzykrotnie większą redukcją przychodów niż przedsiębiorstwa duże. Ponadto, większe przedsiębiorstwa, po chwilowym załamaniu przychodów, już po 6-9 miesiącach wracają do nowego poziomu równowagi. Małym firmom zajmuje to ponad rok.

Negatywna reakcja obu typów przedsiębiorstw na spadek kredytu obrotowego jest znacząco większa niż w wypadku kredytu inwestycyjnego, szczególnie w ciągu pierwszego roku od momentu zmniejszenia dostępności kredytów. Jednak w dłuższym okresie, przedsiębiorstwa małe (jeżeli oczywiście przetrwają ten pierwszy rok) radzą sobie z problemem finansowania bieżącej działalności lepiej niż przedsiębiorstwa duże.

Następstwa deprecjacji złotego

W sytuacjach ekstremalnych kapitał jest wycofywany z krajów o większym ryzyku do krajów uznawanych za bezpieczne. Oceniono, że w USA, w przeciwieństwie do Europy, większość strat banków i instytucji finansowych została oszacowana. Polska jest postrzegana jako jeden z krajów Europy Środkowo-Wschodniej o ryzyku zbliżonym do całego regionu.

Kapitał wycofując się z regionu zwiększa podaż waluty krajowej powodując spadek jej ceny. Od 21 lipca 2008 r. (najsilniejszy złoty) do drugiej dekady marca 2009 r., wartość złotego w stosunku do dolara zmniejszyła się o ponad 87 proc., a w stosunku do euro o ponad 47 proc. Z jednej strony, deprecjacja złotego zwiększa konkurencyjność polskich towarów na rynkach zewnętrznych. Z drugiej - rośnie cena dóbr importowanych.

Koszty materiałowe stanowią ok. 44 proc. (w tym połowa to materiały importowane) całości kosztów w przedsiębiorstwach przemysłowych. W sytuacji wysokiej importochłonności eksportu (0,7), nadmierna deprecjacja, poprzez wzrost kosztów produkcji, zmniejsza lub niweluje efekt poprawy konkurencyjności towarów krajowych za granicą.

Ocenia się, że 10 proc. deprecjacja realnego kursu złotego deflowanego jednostkowymi kosztami pracy powoduje po 3-4 kwartałach wzrost dynamiki wolumenu eksportu o 2,6 pkt proc. Deprecjacja realnego kursu złotego deflowanego wskaźnikiem cen konsumpcyjnych o 10 proc. powoduje spadek dynamiki importu o 1,2 pkt proc.

Eksport a popyt zewnętrzny

Udział eksportu w PKB przekracza 40 proc., zatem każda zmiana jego dynamiki bezpośrednio przenosi się na produkcję polskich przedsiębiorstw. O wolumenie eksportu decyduje przede wszystkim popyt zewnętrzny. Zależy od niego prawie 47 proc. przyrostu eksportu. Spadek popytu zewnętrznego (aproksymowanego przez PKB głównych partnerów handlowych Polski) o 1 pkt proc. zmniejsza dynamikę eksportu o 4,8 pkt proc.

Sięgające setek miliardów dolarów straty banków, przecena akcji na wszystkich światowych giełdach, wynikający z braku wzajemnej wiarygodności spadek płynności na rynku międzybankowym, konieczność dokapitalizowania banków z budżetu oraz finansowane przez banki centralne próby utrzymania płynności na rynku międzybankowym powodują, że perspektywy wzrostu gospodarki światowej uległy zdecydowanemu pogorszeniu.

W zależności od powodzenia ogłaszanych planów ratunkowych, może to być spowolnienie trwające od 4 do 9 kwartałów, z ujemnym tempem wzrostu gospodarki amerykańskiej i europejskiej w 2009 r. i 2010 r. Porównanie ocen z sierpnia-września 2008 r. z prognozami z końca grudnia pokazuje obniżenie prognoz wzrostu o 2 pkt proc. w 2009 r. i ok. 1,5 pkt proc. w 2010 r. Od grudnia 2008 do marca 2009 prognozy zostały obniżone o kolejny punkt procentowy - ujemne tempo wzrostu staje się coraz bardziej prawdopodobne również w 2010 r. Oznaczałoby to spadek wolumenu polskiego eksportu w 2009 r. o 6,3 proc. i wzrost w 2010 r. o 0,4 proc.

W związku wysoką elastycznością importową eksportu oraz spadkiem popytu, wolumen importu zmniejszy się w 2009 r. o 7,4 proc. W 2010 r. może natomiast wzrosnąć o 1,7 proc. (odbudowa zapasów do produkcji). W obydwu latach wpływ eksportu netto na dynamikę PKB będzie nieznacznie ujemny i wyniesie odpowiednio -0,2 i -0,5 pkt proc.

Jakie zagrożenia

Biorąc pod uwagę cechy obecnego kryzysu gospodarczego, prawdopodobnie w 2009 r. najbardziej zmniejszą się - o ok. 5,6 proc. nakłady inwestycyjne (mniejszy popyt, trudno dostępne kredyty, szczególnie dla małych przedsiębiorstw). Dynamika konsumpcji indywidualnej nie przekroczy 2,7 proc. W tej sytuacji PKB, co prawda nie spadnie, ale jego przyrost wyniesie ok. 0,3 proc. w 2009 r. i 1,1 proc. w 2010 r. (w grudniu 2008 r., dysponując dostępnymi wówczas prognozami popytu zewnętrznego oraz informacjami z rynku krajowego, wzrost PKB w 2009 r. szacowałem na 2,3 proc. i nieznacznie więcej w 2010 r.

Jeżeli jednak recesja w krajach rozwiniętych będzie głębsza o kolejne 1-1,5 pkt proc. i oznaki poprawy koniunktury pojawią się dopiero pod koniec 2010 r., to wolumen eksportu może zmniejszyć się o 8,3 proc. w 2009 i o 6,4 proc. w 2010 r. Import spadnie odpowiednio o 7,1 i 4,9 proc. Wkład eksportu netto będzie ujemny: -1,1 proc. i -0,3 pkt proc.

Spadek eksportu dotknie bezpośrednio przede wszystkim przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym operujące na rynku samochodowym i AGD, następnie RTV (przemysł meblowy już w 2008 r. odczuł skutki spadku popytu). Jeszcze mocniej, skutki spadku eksportu odczują poddostawcy. Jednocześnie rozchwiany i płytki rynek walutowy będzie zachęcał do ataków spekulacyjnych na złotego. Bez pomocy z zewnątrz, w II kwartale 2009 r. złoty może przekroczyć granicę 5 zł za euro. Banki, realizując strategie właścicielskie, przynajmniej częściowo zechcą sfinalizować walutowe opcje sprzedaży-kupna.

Spadnie zatrudnienie, a zatem i konsumpcja indywidualna. W takiej sytuacji bezcelowe może okazać się kontynuowanie już rozpoczętych inwestycji, prowadząc do spadku nakładów nawet o kilkanaście procent.

Budżet państwa będzie musiał znaleźć środki na sfinansowanie potrzeb socjalnych związanych z szybko rosnącym bezrobociem, lecz prawdopodobnie napotka barierę popytu na emitowane przez siebie obligacje. Dodatkowo, niedostateczna koordynacja działań między centralnymi ośrodkami decyzyjnymi może prowadzić do podejmowania nieoptymalnych decyzji. Wtedy w 2009 r. PKB spadłby o prawie 5 proc. i o 0,5 proc. w 2010 r.

Scenariusz taki jest mało prawdopodobny. Może zaistnieć wyłącznie w sytuacji, kiedy zmaterializowałyby się wszystkie zagrożenia, o których była mowa. Trzeba jednak mieć świadomość, że w warunkach dużej niepewności, wariant, który dzisiaj wydaje się najbardziej prawdopodobny, jutro może okazać się wariantem optymistycznym.

Co mogą ośrodki decyzyjne

Ośrodki decyzyjne powinny być przygotowane do podejmowania decyzji w warunkach "spełniania się" wariantów uznawanych dzisiaj za mało prawdopodobne. Z doniesień prasowych wynika, że instytucje centralne zrobiły i robią niemało. Opracowano systemy m.in.: wsparcia dla banków, które miałyby kłopoty z płynnością, " pożyczek, poręczeń i gwarancji dla małych i średnich przedsiębiorstw (kanał kredytowy); " interwencji na rynku walutowym (kanał kursowy).

Rośnie również świadomość, że bez pomocy instytucji zewnętrznych (EBC, MFW) i bez skoordynowanego działania w skali całej Unii Europejskiej, krajowe pakiety pomocowe mogą okazać się zbyt małe i nieskuteczne. Jednak bez ciągłego monitorowania i oceny zagrożeń, bez udrożnienia wszystkich kanałów przepływu informacji, podejmowanie optymalnych decyzji nie jest możliwe, nawet, jeżeli poszczególne ośrodki działają sprawnie.

Sądzę, że jeżeli gospodarka będzie się rozwijała według wariantu neutralnego, wystarczające okażą się te działania, które już są podejmowane. Z jednym wyjątkiem - utrzymania deficytu budżetowego w 2009 r. na poziomie założonym przez Ministerstwo Finansów. Deficyt budżetowy, spójny z wariantem neutralnym nie będzie raczej niższy od ok. 4,0 proc. PKB, co oznacza, że potrzeby pożyczkowe państwa wyniosą nie 155 mld zł (skorygowany szacunek MF), a prawie 30 mld zł więcej. W warunkach niepewnego popytu na polskie obligacje, może warto byłoby już dzisiaj zabezpieczyć sobie możliwość ich sprzedaży na rynku zewnętrznym lub krajowym po rozsądnej cenie.

W 2008 r. PKB Polski wzrósł o 4,8 proc. W trzech pierwszych kwartałach 2008 r., gospodarka w niewielkim stopniu odczuwała skutki globalnego kryzysu finansowego. Inwestycje rosły w tempie 11,5 proc., wolumen eksportu, mimo 45 proc. aprecjacji realnego kursu złotego deflowanego jednostkowymi kosztami pracy, zwiększył się o prawie 9 proc., a spożycie indywidualne o 5,4 proc. Niepokojące sygnały zaczęły napływać na przełomie trzeciego i czwartego kwartału ubiegłego roku. Obawiając się znacznego pogorszenia sytuacji finansowej krajów Europy Środkowo-Wschodniej, tylko w październiku 2008 r. inwestorzy zagraniczni wycofali z polskiego rynku kapitału portfelowego 12 mld zł (suma sald inwestycji portfelowych aktywnych i pasywnych). Z tytułu transferu za granicę dochodów z inwestycji bezpośrednich wypłynęło z kraju kolejne 3 mld zł. Skumulowany w krótkim czasie gwałtowny wzrost podaży złotego spowodował obniżenie jego wartości. Nominalny efektywny kurs złotego zdeprecjonował się w ciągu IV kw. 2008 r. o ok. 16 proc., a w okresie styczeń-luty 2009 r. o kolejne 17 proc. (26 proc. w stosunku do dolara i 13 proc. w stosunku do euro). Jednocześnie obroty na rynku walutowym spadły o 1/3 obrotów, spłycając rynek i stanowiąc zachętę do spekulacji. Rozchwiany kurs waluty krajowej, połączony ze spadkiem popytu zewnętrznego, spowodował absolutne zmniejszenie wolumenu eksportu i importu w IV kw. 2008 r., odpowiednio o 2,6 proc. i 0,3 proc. Tempo wzrostu inwestycji spadło w tym samym okresie do 3,5 proc. Jedynie wzrost konsumpcji indywidualnej, stymulowanej 14 proc. zwiększeniem funduszu wynagrodzeń w gospodarce i 30 proc. przyrostem kredytów konsumpcyjnych, utrzymał się na poziomie 5,2 proc.

Jan Przystupa

Autor pracuje w Instytucie Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: bank | PKB | skutki | kredyt | przedsiębiorstwa | popyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »