Szczurek: Banki będą uwzględniać ujemny LIBOR dla franka
Banki będą uwzględniać ujemny LIBOR w przypadku kredytów we franku szwajcarskim - zapewnił we wtorek po posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej minister finansów Mateusz Szczurek.
- Banki, z którymi rozmawialiśmy zadeklarowały, że ujemny LIBOR jest traktowany tak, jak każdy inny LIBOR. Jest też bezpośrednio wkładany do formuły LIBOR plus marża - powiedział Szczurek.
LIBOR (London Interbank Offer Rate) to stopa procentowa kredytów udzielanych na rynku międzynarodowym w Londynie. Stanowi ona podstawę oprocentowania kredytów walutowych - banki doliczają do niej swoją marżę. Im niższy LIBOR, tym niższe oprocentowanie kredytu. We wtorek LIBOR dla franka wyniósł ok. -0,5 proc.
Pytany o to, w jakim procencie decyzja o obcięciu stóp procentowych przez banki skompensuje wzrost kursu franka minister powiedział, że zależy to od wysokości kapitału, który został do spłacenia. - To zależy od indywidualnej sytuacji i konkretnego kredytu. W przykładach, które widzieliśmy, mówimy o zmniejszeniu wpływu (wzrostu kursu-PAP) o kilkadziesiąt procent - poinformował.
Minister dodał, że wątpliwości pozostawia kwestia sytuacji nadzwyczajnej, w której LIBOR plus marża są mniejsze od zera, kiedy z formuły tej wynikałoby, że bank ma dopłacać klientowi, któremu udzielił kredytu, a nie odwrotnie. - Komitet Stabilności Finansowej zaleca rozważenie przez banki niewprowadzanie ograniczeń do tej formuły nawet w takich przypadkach - w imię symetrii w byciu dotkniętym ryzykami rynkowymi (...). Jest to zdaniem członków KSF uczciwe - powiedział minister.
Jego zdaniem, nie zagrozi to stabilności banków. Obecnie to problem marginalny, niektóre banki w ogóle takich przypadków by nie odnotowały. Szczurek zaznaczył, że pozytywnym przypadkiem jest Raiffeisen Polbank, który już wprowadził tego rodzaju rozwiązanie. - Mówimy o kilkuset klientach. W skali łącznej systemu bankowego to jest nie więcej niż dwa tysiące klientów, może nawet mniej - dodał.
Zdaniem Szczurka, tempo dostosowania oprocentowania kredytów do ruchów na rynku międzybankowym zależy od umowy kredytowej, najczęściej jest to cykl trzymiesięczny. - O tym dyskusji na KSF nie było - zaznaczył minister.
- Przynajmniej połowa banków obecnych na posiedzeniu KSF zadeklarowała zmniejszenie spreadów walutowych w celu polepszenia możliwości spłaty i obniżenia kosztów obsługi tego rodzaju kredytów przez swoich klientów - dodał. Przypomniał, że klienci banków mogą kupować waluty na rynku i w ten sposób regulować swoje zadłużenie.
Nie wykluczone, że kredytobiorcy, którym banki umorzą długi, skorzystają z ulg podatkowych. Resort finansów rozważa bowiem korzystne traktowanie podatkowe w przypadku restrukturyzacji zadłużenia wynikającego z kredytu mieszkaniowego, nie tylko we frankach. - Umorzenie długu podlega opodatkowaniu w polskim systemie. Rozważamy zwolnienie z tego obowiązku w tych szczególnych przypadkach, jeżeli mówimy o kredytach mieszkaniowych - powiedział minister.
Wyjaśnił ponadto, że podczas posiedzenia KSF nie rozważano wprowadzenia sztywnego kursu franka np. wzorem Węgier. Oznaczałoby to bowiem utrwalenie straty poniesionej już przez kredytobiorców. - Rozwiązanie węgierskie oznacza ustalenie kursu na poziomie rynkowym, co w obecnej sytuacji mogłoby być bardzo niekorzystne dla klientów (banków - PAP). Polski rynek hipoteczny od zawsze był zupełnie inny (...) niż ten, który był na Węgrzech, w Chorwacji czy w Serbii - powiedział minister.
Wskazał, że wszędzie klienci banków są narażeni na ryzyko kursu walutowego, ale w Polsce jest ono skompensowane przez o wiele niższe odsetki i o wiele niższe stopy procentowe. Tymczasem na Węgrzech stosowano model wyceny ze zmienną marżą, który tę sytuację zaburzał. Minister powiedział, że nawet dziś - po ostatnich wydarzeniach na rynku walutowym - łączne koszty obsługi kredytu we frankach są w niektórych przypadkach niższe niż koszty takiego samego kredytu zaciągniętego w złotych.
Zdaniem ministra, na razie jest za wcześnie, aby oszacować wpływ wyższych rat kredytowych we frankach na konsumpcję w pierwszym kwartale tego roku i tym samym na polską gospodarkę. - Dla tej grupy gospodarstw domowych, które spłacają kredyty we frankach w szczególności, zmniejsza to dostępne dochody, które można wydać na inne towary i usługi - powiedział. Dodał, że nie wiadomo jednak, na jakim poziomie ustabilizuje się kurs złotego.
Minister radził zadłużonym we szwajcarskiej walucie kredytobiorcom, by zachowali spokój, bowiem obniżka stóp procentowych w Szwajcarii jest - jego zdaniem - trwała, a ruchy kursowe są ze swojej natury tymczasowe. - Nawet jeżeli poziom przesunął się wyżej na niekorzyść kredytobiorcy, to pamiętajmy o tym, że ogromna większość kredytów, o których tu mówimy, to są kredyty na kilkanaście jeszcze lat, czasem więcej - mówił.
Według ministra, ostateczny bilans tego, czy kredyt we frankach, czy w złotych będzie bardziej opłacalny, będziemy znali nie wcześniej niż za dekadę. Szczurek zaznaczył, że powinni o tym pamiętać nie tylko kredytobiorcy i banki, ale także regulatorzy i politycy. - Reagowanie na zmiany kursowe, nawet tak dramatyczne, jak ostatnio widzieliśmy, zawsze należy czynić z rozwagą - apelował.
Zapewnił, że ministerstwo nie rozważało ani nie rozważa interwencji na rynku walutowym, by przeciwdziałać wpływowi decyzji szwajcarskiego banku centralnego na kurs franka. - Polska jest coraz większą i bardziej znaczącą gospodarką, ale jej siła w systemie finansowym nie jest na tyle duża, żeby odwracać tego rodzaju zmiany na światowych rynkach walutowych. To, co wydarzyło się z kursem franka, nie miało nic wspólnego z sytuacją Polski, czego dowodem są wyniki aukcji papierów skarbowych, która miała miejsce (...) kilka godzin po decyzji szwajcarskiego banku centralnego - powiedział.
Dodał, że podczas tej aukcji Polska najdrożej w historii sprzedała obligacje 10-letnie. - To pokazuje, że stabilność naszych finansów i naszej gospodarki, również wiarygodność rządu, jest na rekordowym poziomie w obecnej sytuacji - podkreślił.
Szczurek powiedział, że o ustaleniach Komitetu poinformował premier Ewę Kopacz, która chciała poznać wszystkie szczegóły posiedzenia.
Prezes NBP Marek Belka powiedział po wtorkowym posiedzeniu KSF, że banki zadeklarowały, że nie będą żądały dodatkowego zabezpieczenia kredytów we frankach szwajcarskich. - Myślę, że wśród bankowców jest świadomość, że to nie jest sprawa rutynowa. Prezesi banków poinformowali nas, że będą stosować dla określenia wysokości raty ujemne stopy procentowe franka szwajcarskiego. Oczywiście tam jest jeszcze marża, ale to oznacza zasadnicze obniżenie oprocentowania - powiedział Belka w TVN24.
Jak dodał, "ze strony prezesów banków padła jednogłośna deklaracja, że będą stosować właśnie tę rynkową, czyli głęboko ujemną, stopę procentową". Belka zaznaczył też, że banki mogą "powstrzymać się też od dosyć rutynowych działań w takich warunkach, mianowicie żądania doubezpieczenia się, dodatkowego zastawu, dodatkowego zabezpieczenia". - Nie zrobią tego - mówił.
- W takiej sytuacji byłoby to działanie, jak to mówią ekonomiści, procykliczne, czyli jeszcze by pogarszało sytuację kredytobiorców - ocenił.
Podczas wtorkowego posiedzenia Komitetu Stabilności Finansowej minister finansów, prezes NBP, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego oraz prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego spotkali się z przedstawicielami banków, które mają licznych klientów zadłużonych we franku. Dyskutowali na temat wpływu decyzji banku centralnego Szwajcarii dotyczącej franka szwajcarskiego na sytuację polskiego rynku finansowego, ze szczególnym uwzględnieniem sektora bankowego.
Szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił nieoczekiwanie w czwartek rano, że przestaje bronić swojej waluty i uwalnia kurs franka szwajcarskiego. Dotąd SNB utrzymywał tzw. sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,2 franka. Jednocześnie SNB obniżył w czwartek stopę procentową do -0,75 proc. Efektem tych decyzji była panika i zamieszanie na rynku. Parę minut przed godziną 11 w czwartek kurs CHF/PLN przekraczał 5,19 (dzień wcześniej, po południu frank szwajcarski kosztował 3,57 zł) - takiego kursu nie notowano jeszcze nigdy w historii. Dla ok. 660 tys. polskich kredytobiorców we franku decyzja SNB oznacza podwyżkę rat.