Waloryzacja co roku

Rząd chce od przyszłego roku zmienić mechanizm waloryzacji emerytur i rent . 9,8 mln osób będzie otrzymywać podwyżki co roku, a najbliższa odbędzie się w marcu 2008 r. Waloryzacja uwzględni nie tylko wzrost cen, ale także co najmniej 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń.

Rząd chce od przyszłego roku zmienić mechanizm waloryzacji emerytur i rent . 9,8 mln osób będzie otrzymywać podwyżki co roku, a najbliższa odbędzie się w marcu 2008 r.  Waloryzacja uwzględni nie tylko wzrost cen, ale także co najmniej 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń.

Od przyszłego roku emerytury i renty będą corocznie waloryzowane - zapowiada premier Jarosław Kaczyński.

Deklaruje, że podwyżki uwzględnią inflację i 20 proc. wzrostu płac. Świadczenia mogą więc wzrosnąć nawet o 5 proc.

Zdaniem premiera pozwala na to m.in. dobra sytuacja gospodarcza. Jednak pracodawcy ostrzegają, że zbyt hojnych podwyżek może nie wytrzymać budżet państwa.

Dla kogo podwyżka

Waloryzacja dotyczy nie tylko emerytów i rencistów ZUS (tych jest 7,3 mln), ale także innych osób otrzymujących świadczenia podwyższane tak jak emerytury i renty wypłacane przez Zakład (np. świadczenia przedemerytalne, renty socjalne). Ponadto są nią objęci świadczeniobiorcy Kasy Rolniczego Ubezpieczania Społecznego oraz organów rentowych tzw. służb mundurowych. W sumie 9,8 mln osób.

Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, waloryzacja odbywa się dopiero wtedy, gdy od ostatniej podwyżki wskaźnik inflacji przekroczy 5 proc. (nie rzadziej niż raz na trzy lata). Ponieważ inflacja w 2006 roku wyniosła 1,4 proc. (dla gospodarstw emerytów i rencistów), a zgodnie z szacunkami w tym roku wyniesie 2,1 proc. - łącznie nie przekroczy 5 proc. w latach 2006-2007. Oznacza to, że następna podwyżka odbyłaby się dopiero w 2009 roku, tj. trzy lata od ostatniej waloryzacji z 2006 roku.

- Jeśli rząd zamierza obniżyć pracownikom składki rentowe i podatki dzięki wzrostowi gospodarczemu, to powinien też zapewnić udział w tym wzroście emerytom i rencistom - uważa Krzysztof Pater, ekspert sejmowej Komisji Polityki Społecznej.

Dlatego pozytywnie ocenia pomysł powrotu do corocznych podwyżek. Zwraca jednak uwagę, że przy bardzo niskiej inflacji podwyżki te mogą być w niektórych latach stosunkowo niewielkie.

Co proponuje rząd

Przygotowany w resorcie pracy projekt nowelizacji ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2004 r. nr 39, poz. 353 z późn. zm.), który ma przyjąć rząd, zakłada, że waloryzacja będzie się odbywać co roku w marcu. Jej wskaźnik, który decyduje o wysokości podwyżki świadczeń, ma uwzględniać nie tylko wzrost cen (tak jak obecnie), ale także co najmniej 20 proc. realnego wzrostu płac.

- Ma to zapewnić emerytom i rencistom udział we wzroście gospodarczym - podkreśla wiceminister pracy i polityki społecznej Romuald Poliński.

Projekt przewiduje też, że propozycję zwiększenia wskaźnika waloryzacji ponad inflację - jednak nie mniej niż gwarantowane w ustawie 20 proc. realnego wzrostu płac - rząd przekaże do Komisji Trójstronnej. Będzie ona w lutym - w ciągu pięciu dni po ogłoszeniu przez Główny Urząd Statystyczny wskaźnika inflacji i wzrostu płac za poprzedni rok - negocjować ten wskaźnik waloryzacji. Jeśli komisja dojdzie do porozumienia (gwarancją jego zawarcia jest jednomyślność partnerów społecznych), to jej uchwała będzie wiążąca dla rządu. Jeśli nie - to Rada Ministrów sama ogłosi wskaźnik waloryzacji. Nie może być on jednak niższy od zaproponowanego pierwotnie komisji.

- Dobrze, że rząd zagwarantował, że emeryci i renciści otrzymają podwyżkę co roku oraz że uwzględni ona część wzrostu płac - ocenia Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Jej zdaniem taka gwarancja pozwoli zapobiec sytuacji, w której rząd proponował niezwiększanie wskaźnika ponad poziom inflacji, co właściwie przesądzało o tym, że świadczenia rosły jedynie o wzrost cen. Jaka podwyżka w 2008 roku

Sposób podwyższania świadczeń zaproponowany przez rząd oznacza, że nawet gdyby nie udało się zwiększyć wskaźnika waloryzacji o dodatkową część wzrostu płac (ponad 20 proc.), to emeryci i renciści mogą liczyć w marcu 2008 roku na podwyżkę wynoszącą około 4,8 proc.

Inflacja za 2006 rok wyniosła 1,4 proc., a w 2007 roku szacowana jest na 2,1 proc. Łącznie daje do 3,5 proc. Wzrost realnego wynagrodzenia w ubiegłym roku wyniósł 3 proc., a w tym roku szacowany jest na 3,4 proc. A zatem 20 proc. z tych wartości daje 0,6 proc. i 0,7 proc., czyli łącznie 1,3 proc. Inflacja za lata 2006-2007 (3,5 proc.) plus 20 proc. wzrostu płac za ten okres (1,3 proc.) daje właśnie 4,8-procentowy wskaźnik waloryzacji.

Ponieważ przeciętna emerytura wypłacana przez ZUS wynosi 1304 zł, oznacza to, że jeśli planowane zmiany wejdą w życie, przeciętny emeryt otrzyma od marca 2008 r. podwyżkę w wysokości około 63 zł brutto miesięcznie. Przeciętna renta z tytułu niezdolności do pracy wynosi 985 zł, co oznacza, że wzrośnie ona o około 47 zł. Z kolei renta rodzinna, wynosząca przeciętnie 1149 zł, wzrośnie o około 55 zł.

Trzeba dodatkowych pieniędzy

Wejście w życie propozycji resortu pracy oznacza konieczność znalezienia dodatkowych pieniędzy w budżecie na 2008 rok i następne lata. ZUS i KRUS są dotowane z budżetu (ten ostatni niemal w całości), a świadczenia służbom mundurowym wypłaca bezpośrednio budżet państwa.

Jak szacuje resort pracy, przyszłoroczna podwyżka będzie kosztować 5,7 mld zł. Tak duży wydatek wynika z tego, że kwota świadczeń, które muszą być podwyższone, wynosi ponad 152 mld zł. Łącznie w ciągu najbliższych pięciu lat (do 2012 roku) na podwyżki emerytur i rent trzeba będzie dodatkowo (w porównaniu z obecnymi przepisami) wydać 30,4 mld zł.

- Wzrost gospodarczy nie będzie trwać wiecznie i dlatego rząd obiecując emerytom kosztowne podwyżki powinien szukać oszczędności w wydatkach budżetu - ocenia Bogusława Nowak-Turowiecka z Konfederacji Pracodawców Polskich.

Jej zdaniem nie powinno się wpisywać do ustawy obligatoryjnego podwyższania świadczeń dodatkowo o 20 proc. wzrostu płac, a udział świadczeniobiorców we wzroście gospodarczym powinien być negocjowany na bieżąco w zależności od możliwości finansowych budżetu. Podobnie uważa Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan. Jego zdaniem emeryci i renciści powinni mieć zagwarantowane, że ich świadczenia nie tracą na wartości, ale ewentualne dodatkowe podwyżki powinny być negocjowane w zależności od kondycji gospodarki i budżetu państwa.

Eksperci zwracają też uwagę, że podwyżki łącznie z planowaną obniżką składki rentowej (19,5 mld zł) będą kosztować przyszłoroczny budżet astronomiczną kwotę ponad 25 mld zł. Trudno będzie ją znaleźć w budżecie bez redukcji jego wydatków.

Reklama

Bartosz Marczuk

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »