Wojna z lichwą czy SKOK na kasę?

Sejmowe komisje pracują nad pomysłami ograniczenia oprocentowania kredytów konsumpcyjnych. Projekty - zgłoszone niezależnie przez PiS i SLD - zostały oprotestowane przez banki i pośredników finansowych. Trudno im się dziwić - mają najwięcej do stracenia. Co ciekawe jednak, wojnie z lichwą w takiej formie sprzeciwia się także Narodowy Bank Polski, a nawet Federacja Konsumentów.

Sejmowe komisje pracują nad pomysłami ograniczenia oprocentowania kredytów konsumpcyjnych. Projekty - zgłoszone niezależnie przez PiS i SLD - zostały oprotestowane przez banki i pośredników finansowych. Trudno im się dziwić - mają najwięcej do stracenia. Co ciekawe jednak, wojnie z  lichwą w takiej formie sprzeciwia się także Narodowy Bank Polski, a nawet Federacja Konsumentów.

Większość ekspertów zgadza się, że ustalanie cen maksymalnych na rynku kredytów uderzy - paradoksalnie - w najuboższą cześć społeczeństwa. Banki, którym zostanie odebrana swoboda w kształtowaniu ceny pieniądza, przestaną po prostu pożyczać klientom słabiej zarabiającym i osiągającym dochody z mało stabilnych źródeł. Te osoby będą musiały szukać gotówki na czarnym rynku, gdzie czekać na nich będą choćby firmy działające w systemie argentyńskim.

Są jednak instytucje finansowe, które w pełni popierają posłów w ich wojnie z lichwą. To Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe, a w szczególności Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej, którego członkami muszą być wszyscy klienci największej wśród kas: SKOK-u im. F. Stefczyka. SKEF zajmuje się doradzaniem klientom, którzy wpadli w pętlę zadłużenia. Trzy punkty doradcze Stowarzyszenia odwiedza rocznie kilkaset osób.

Reklama

Dlaczego właśnie SKOK-i?

Zacznijmy od wyjaśnienia. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości postulują zmiany ustawy o kredycie konsumenckim ograniczające maksymalny koszt takiego kredytu. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) nie mogłaby być wyższa niż 150 proc. odsetek ustawowych. Obecnie odsetki te wynoszą 12,25 proc., co wyznacza "sufit" dla banków na poziomie ok. 18,4 proc. Posłowie SLD chcą natomiast zmienić kodeks cywilny tak, by zakazać udzielania kredytów, których oprocentowanie nominalne jest wyższe od odsetek ustawowych o więcej niż 1/3.

W projekcie PiS spod przepisów ustawy o kredycie konsumenckim wyłączone są kredyty o okresie spłaty poniżej jednego miesiąca. Obecnie także nie są one objęte regulacjami (dotyczą kredytów spłacanych przynajmniej 3 miesiące), jednak w przypadku przyjęcia przez Sejm propozycji PiS nie będzie ich także dotyczyć limit oprocentowania.

Propozycja SLD także wyłącza kredyty krótsze niż miesiąc spod przepisów ustawy o kredycie konsumenckim. Jednak "sufit" oprocentowania ma je obejmować, bo dotyczy wszystkich "czynności prawnych". Sęk w tym, że w propozycji SLD chodzi o oprocentowanie nominalne, a nie rzeczywistą roczną stopę oprocentowania, która obejmuje także opłaty i prowizje. Tymczasem w praktyce kredyt oprocentowany nominalnie na 15 proc. może mieć wielokrotnie wyższą RRSO. Propozycja SLD ogranicza co prawda poziom opłat i prowizji, dotyczy to jednak wyłącznie kredytów konsumenckich!

W efekcie mamy więc wojnę z lichwą, jednak z wyłączeniem kredytów krótszych niż miesiąc. Jaki w tym sens? Dla SKOK-ów całkiem oczywisty. Flagowym produktem kas, szczególnie tych małych, prowincjonalnych, są tzw. chwilówki. To kredyty spłacane z reguły przez 7, 14 lub 31 dni. Przeznaczone są dla osób, którym "zabrakło do pierwszego" i chcą się chwilowo wesprzeć kredytem. Sęk w tym, że oprocentowanie takich kredytów jest bardzo wysokie.

Na przykład w SKOK Lublin pożyczając 100 zł na miesiąc zapłacimy 5 zł opłaty manipulacyjnej, a po miesiącu będziemy musieli oddać 104,50 zł. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania takiej "chwilówki" wynosi... 207 proc. Kredyty tego typu nie podlegają jednak ustawie o kredycie konsumenckim (obejmuje tylko te spłacane przynajmniej przez 3 miesiące) i nie będą w praktyce objęte regulacjami antylichwiarskimi (oczywiście, jeśli uda się je przeforsować).

Nietrudno sobie wyobrazić klienta, który notorycznie, co miesiąc wspiera się chwilówką wpadając w coraz większy deficyt (potrzebne są coraz dłuższe chwilówki!). To nic innego jak spirala zadłużenia. Z drugiej strony mamy SKOK-i pochylające się nad kredytobiorcami poszkodowanymi przez banki m.in. wspierając (czy wręcz inicjując?) poselską wojnę z lichwą.

Nieoficjalnie dowiadujemy się, że w całym zamieszaniu chodzi jak zwykle o pieniądze. SKOK-i, za pomocą wspomnianych regulacji, chcą osłabić swojego głównego konkurenta - firmę Provident. Zarówno spółdzielcze kasy, jaki i Provident działają aktywnie na rynku szybkiej gotówki bez zabezpieczeń. Duża część ich klientów to osoby z małych miast i wsi. - SKOK-i są jednym z naszych głównych konkurentów - przyznaje Tomasz Trabuć, kierownik ds. public relations w Providencie.

Kredyty Providenta są horrendalnie drogie - to fakt. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania sięga 400 proc. w skali roku! Z drugiej strony jednak jest to jedyna w Polsce firma działająca na rynku home credit. Przedstawiciele Providenta przynoszą pieniądze do domów klientów i co tydzień odwiedzają ich, by zainkasować raty. Taka usługa z pewnością musi kosztować. SKOK-i czekają na klientów w swoich placówkach inkasując na chwilówkach niewiele mniejsze pieniądze. Wejście w życie nowych przepisów wykończy Providenta - przynajmniej w takiej formule działalności. Po szybką gotówkę będzie trzeba pofatygować się do SKOK-u.

O co chodzi posłom w całym tym zamieszaniu? Oczywiście wojna z lichwą to świetny punkt w kampanii wyborczej, która już najwyraźniej się w Polsce rozpoczęła (patrz: wysyp pomysłów opodatkowania najbogatszych). Miejmy nadzieję, że parlamentarzyści działają przynajmniej w dobrej wierze.

Maciej Kossowski

Expander.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »