Wzrost "lewych zwolnień"
Czterech lekarzy, pielęgniarka i 70. ich rzekomych pacjentów zamieszanych jest w sprawę "lewych zwolnień", na podstawie których wyłudzano z ZUS zasiłki chorobowe. Śledztwo w tej sprawie, w której liczba podejrzanych lawinowo wzrasta, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu - poinformował rzecznik prasowy tej prokuratury Damian Mirecki.
Proceder, ujawniony w czerwcu br. przez funkcjonariuszy Wydziału do Walki z Korupcją KWP w Rzeszowie i Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w Przemyślu, polegał na tym, że nieuczciwi lekarze wystawiali fałszywe zwolnienia chorobowe osobom, które przedkładały je do ZUS-u, a ten na tej podstawie wypłacał im zasiłki. Wśród wyłudzających najliczniejszą grupę stanowiły osoby prowadzące działalność gospodarczą.
Dysponując zwolnieniem, nie tylko nie płaciły one obowiązkowej składki ubezpieczeniowej, ale otrzymywały jeszcze z ZUS-u zasiłek chorobowy, normalnie w tym czasie pracując. Trzech spośród czterech lekarzy podejrzanych jest o przyjmowanie łapówek za wystawianie fikcyjnych zwolnień. Zwolnienie takie "kosztowało" od 100 do 300 złotych. Wystawiano je w prywatnych gabinetach, najczęściej bez styczności z pacjentem, gdyż w oszustwie pomagała pielęgniarka, występująca w roli pośredniczki.
Lekarzom, wobec których zastosowano poręczenie majątkowe, postawiono zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentach, a trzem - także przyjmowania łapówek. Wszyscy mają też zakaz prowadzenia prywatnej praktyki.
Z kolei nieuczciwym przedsiębiorcom zarzucono wyłudzenie nienależnych świadczeń. "Trudno na razie precyzyjnie określić, jaką kwotę wyłudzono w ten sposób z ZUS. Można szacunkowo przyjąć, że jest to ok. 300 - 400 tys. zł, choć najprawdopodobniej kwota ta będzie znacznie większa, gdyż nie wykluczamy kolejnych zatrzymań" - powiedział Mirecki. Lekarzom i ich "klientom" grożą kary odpowiednio 10 i 8 lat pozbawienia wolności.