Zakończył się proces grupowy "frankowiczów" przeciwko mBankowi
Przed łódzkim sądem okręgowym zakończyło się w piątek postępowanie grupowe przeciwko mBankowi. Powodem złożenia pozwu jest zawarty w umowach mechanizm waloryzacji. Klienci banku domagają się unieważnienia całych umów kredytów "waloryzowanych" lub unieważnienie części ich zapisów. Ogłoszenie wyroku w tej sprawie odroczono do 19 października. W kampanii prezydenckiej Andrzej Duda obiecywał kompleksową pomoc dla frankowiczów. PiS ostatnio oficjalnie wycofał się z tych obietnic.
Sprawa toczy się od 2016 roku. Początkowo pozew dotyczący umów kredytów hipotecznych waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego zawieranych przez bank złożyło ponad 500 osób. Teraz grupa liczy ponad 1700 osób. Ich reprezentantem jest Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.
Powodem złożenia pozwu jest zawarty w umowach mechanizm waloryzacji kredytu udzielonego we frankach szwajcarskich. Jego celem jest m.in. unieważnienie całych umów kredytów "waloryzowanych" zawartych z mBankiem, a ewentualnie - unieważnienie części ich zapisów uważanych za nieuczciwe.
W pozwie wymieniono kilka klauzul w tych umowach i zawarto związane z nimi konkretne wnioski.
Jak przypomniał pełnomocnik "frankowiczów" mec. Iwo Gabrysiak jego klienci kwestionują sposób waloryzacji kredytu. Podkreślił, że miernikiem waloryzacji jest kurs franka szwajcarskiego, a tak naprawdę dwa kursy - przy wypłacie kurs kupna, a przy spłacie każdej raty kurs sprzedaży.
Zwrócił uwagę, że kwestia ustalania wartości długu, który ma spłacić konsument poprzez kurs waluty była powszechną praktyką, a to jak mówił - powołując się na raport NIK - jest to "systemowa wada, za którą winę ponoszą banki, ewentualnie państwo, które nie zareagowało odpowiednio wcześnie".
Pełnomocnik podkreślił, że istotą sprawy jest interes prawny i ryzyko, jakie ponieśli klienci banku, wynikające z naruszenia prawa bankowego. Zwrócił uwagę, że bank przeniósł w całości na kredytobiorcę ryzyko kursowe, tzn., kiedy ten kurs wzrośnie, to nie jest problem banku, tylko klienta. Według pełnomocnika tak być nie powinno.
Ryzyko kursowe powinno być podzielone na obie strony. Dlatego - jego zdaniem - doszło do nadużycia zaufania publicznego do banków. Tymczasem zdaniem mBanku, ryzyko jest zjawiskiem typowym w gospodarce i dotyczy także umowy bankowej.
Osoby, które zdecydowały się wziąć kredyt miały wybór między kredytem złotówkowym a "walutowym". W mowie końcowej pełnomocnik banku wniósł o oddalenie pozwu.
W piątek sąd oddalił wnioski o przesłuchanie świadków, którymi byli m.in. pracownicy mBanku. Strony wygłosiły mowy końcowe. Ogłoszenie wyroku odroczono do 19 października.