Zbyt sztywna ustawa
Zbyt rygorystyczne zapisy nowej ustawy ubezpieczeniowej dotyczące aktuariuszy mogą sparaliżować rynek. Każde towarzystwo będzie musiało zatrudniać aktuariusza, przy jednoczesnym zaostrzeniu kryteriów wobec tego zawodu.
Jeśli Sejm odrzuci, bądź nie przyjmie proponowanych przez Senat poprawek dotyczących ustaw ubezpieczeniowych, wiele towarzystw może popaść w kłopoty. Wedle zapisów sejmowego projektu każde towarzystwo ma obowiązek zatrudnienia aktuariusza, czyli matematyka ubezpieczeniowego. Do jego zadań należeć ma czuwanie nad wskaźnikami finansowymi firmy. Tymczasem z zapisów przygotowywanej ustawy wynika, że po jej wejściu w życie dotychczas działający aktuariusze mogą stracić swoje uprawnienia. Jest jednak szansa, że Sejm przyjmie poprawki Senatu i polskim firmom ubezpieczeniowym nie zagrozi paraliż.
Zgodnie z nowymi przepisami aktuariuszem może zostać osoba, która oprócz spełnienia innych wymagań zostania wpisana do rejestru aktuariuszy prowadzonego przez nadzór ubezpieczeniowy. Każdy chętny będzie musiał odbyć dwuletnia praktykę z zakresu matematyki ubezpieczeniowej, finansowej i statystyki niezbędnej do wpisania danej osoby do rejestru aktuariuszy i to pod kierunkiem innego aktuariusza. Przedstawiciele środowiska są zbulwersowani, tym bardziej, że zakres ich odpowiedzialności nie zmienia się. Szczególnie dotyczy to osób, które już wykonują ten zawód i niejako automatycznie powinni się znaleźć na liście. Wątpliwości nie budzi za to dwuletnia praktyka dla adeptów zawodu. Obecnie w Polsce pracuje ok. 200 aktuariuszy. Każda z działających na rynku firm ma obowiązek ma obowiązek zatrudniania takiego specjalisty. W przeciwnym przypadku pod rządami nowej ustawy straci licencję.
