Zielono mi i spokojnie - nie daję się zatopić

Temat PZU wywołuje u Wiesława Kaczmarka stałe zdenerwowanie od czasu, gdy wbrew własnemu przekonaniu kierował do PZU na miejsce prezesa Zygmunta Kostkiewicza właśnie Zdzisława Montkiewicza.

Temat PZU wywołuje u Wiesława Kaczmarka stałe zdenerwowanie od czasu, gdy wbrew własnemu przekonaniu kierował do PZU na miejsce prezesa Zygmunta Kostkiewicza właśnie Zdzisława Montkiewicza.

Minister Wiesław Kaczmarek wyjątkowo nerwowo zareagował na wiadomość, że prezes PZU Zdzisław Montkiewicz niezgodnie z jego dyspozycjami przeprowadził zmiany kadrowe w radzie nadzorczej spółki zależnej PZU Życie, a w szczególności - że sam siebie obsadził na stanowisku jej przewodniczącego. Minister uznał to za wyjątkową niesubordynację - ale bynajmniej nie ze względu na obchodzenie przez szefa spółki skarbu państwa tzw. ustawy kominowej, czyli jego gonitwę za dodatkową kasą. Słusznie odczytał sygnał, iż jest to demonstracja siły prezesa.

Temat PZU wywołuje u Wiesława Kaczmarka stałe zdenerwowanie od czasu, gdy wbrew własnemu przekonaniu kierował do PZU na miejsce prezesa Zygmunta Kostkiewicza właśnie Zdzisława Montkiewicza. Niechęć ministra do tego kandydata pochodzi z okresu, gdy Kaczmarek kierował resortem przekształceń właśnościowych, Montkiewicz zaś był prezesem Ciechu z rekomendacji zielonych (nie chodzi o ekologów). Tu trzeba zazanaczyć, iż szef resortu skarbu generalnie nic przeciwko zielonym nie ma i jeśli trzeba, to posyła np. Stanisława Dobrzańskiego na Polskie Sieci Elektronenergetyczne, uzasadniając jego kwalifikacje bardzo szczerze: "Stasiek chciał do biznesu".

Reklama

Tymczasem pułkownik Zdzisław Montkiewicz wywodzi się z zupełnie innych zielonych i nie może być przez obecnych decydentów z resortu traktowany jako kolega. Po pierwsze - w jego macierzystej Wojskowej Akademii Technicznej działała zupełnie inna organizacja młodzieżowa, a po drugie - kiedy oni bawili się jeszcze w studenctwo, on już był stawiany na odpowiedzialnych odcinkach w służbie zagranicznej. Jeśli do tej pokoleniowo-środowiskowej obcości dodamy jeszcze silną osobowość obecnego prezesa PZU - to jasne, iż marne są perspektywy jego efektywnej współpracy z kadrami wywodzącymi się z SZSP/ZSP, a konkretnie z Ireneuszem Nawrockim, prezesem PZU Życie.

Prezes Zdzisław Montkiewicz jest na tyle doświadczony, że stawia w życiu na mocnych protektorów oraz rzeczywistych, a nie tylko papierowych decydentów. Tym razem cieszy się absolutnym zaufaniem premiera Leszka Millera, podobnie jak w roku 1994 premiera Waldemara Pawlaka. Mało kto pamięta, ale kiedy wówczas obejmował w gorącej atmosferze Ciech, nawet wicepremier Grzegorz Kołodko odnosił się z wielką rezerwą do owego "spadochroniarza z Hortexu" (i taki epizod Montkiewicz zaliczył). Mimo to zrzutek miękko wylądował i szybko przykrył swoim spadochronem - na całe trzy lata - ówczesną największą polską centralę handlu zagranicznego.

Byłoby bardzo niepokojące, gdyby taki sam proces rozpoczął się obecnie w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń. Obie spółki, których dotyczy konfliktowa sytuacja - czyli PZU oraz PZU Życie - obracają tak gigantycznymi kwotami, że ewentualne zawirowanie w nich może zachwiać budżetem państwa! Dlatego im spokojniej się w nich dzieje, tym lepiej dla ich klientów i w ogóle dla wszystkich - z ministrem Kaczmarkiem i prezesem Montkiewiczem na czele.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | minister | Kaczmarek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »