Znowu musimy dopłacać?
Nie lubimy dopłacać do czegoś, co zgodnie z ustawą nam się należy bezpłatnie. I trudno się dziwić, bo liczba podatków, składek i innych należności, które musimy uiszczać, by "przyspieszyć" lub "uzyskać lepsze jakościowo usługi" jest przerażająca dla naszych portfeli. Dostrzegają to też lekarze i nie wróżą przyszłości nowemu pomysłowi min. Religii..
Korzyści, jakie dałyby proponowane przez Ministerstwo Zdrowia dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne są "zbyt małe i niepewne, aby mogły skłonić liczącą się liczbę osób do skorzystania z nich" - ocenia Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL).
W ubiegłym tygodniu minister zdrowia Zbigniew Religa zapowiedział, że do końca czerwca będzie gotowy projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Według Religi wstępne szacunki jego resortu wskazują, iż miesięczna składka takiego ubezpieczenia wynosiłaby 7-10 zł.
Według zarządu OZZL celem dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego powinno być ubezpieczenie od kosztów leczenia "płaconych bezpośrednio przez pacjenta za świadczenia nie objęte refundacją ze środków publicznych" czyli takie, które "nie znalazły się w koszyku świadczeń gwarantowanych lub znalazły się tam, ale pod warunkiem częściowego współpłacenia". W opinii OZZL koncepcja ministerstwa "nie realizuje tej idei".
Zdaniem związku, współpłacenie kosztów leczenia przez pacjentów nie może być dowolne, ale takie, które uzupełni brakujące środki publiczne i pokryje koszty świadczeń nie objętych refundacją.
"Jedynym korzystnym elementem przedstawionej (przez Ministerstwo Zdrowia) propozycji jest potwierdzenie (w sposób pośredni), że obecne nakłady ze środków publicznych na opiekę zdrowotna są zbyt małe aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo zdrowotne" - podkreśla OZZL w swym stanowisku.