Bezcłowa Ukraina kusi polskie firmy

Pomarańczowa rewolucja na Ukrainie zapoczątkowała nie tylko zmiany polityczne i społeczne, ale także gospodarcze. Nasz wschodni sąsiad otwiera się na świat. Dowód? Właśnie rząd zmienił taryfy celne, które dotąd ograniczały handel, w tym także z polskimi firmami, głównie z branży spożywczej. Czy przed polskimi firmami otwiera się nowa ziemia obiecana?

Mięsny deficyt

- 16 sierpnia weszła w życie ustawa wprowadzająca istotne zmiany w taryfie celnej Ukrainy - informuje Mikołaj Oniszczuk, radca ds. handlowych Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Ambasady RP w Kijowie.

Zmiany dotyczą przede wszystkim produktów spożywczych, których na rynku ukraińskim brakuje. Spośród nich najważniejsze znaczenie mają mięso czerwone, nabiał oraz owoce.

- W życie weszły już obniżone stawki celne m.in. na mięso wołowe i wieprzowe. Nowe stawki na drób wejdą w życie z dniem wstąpienia Ukrainy do Światowej Organizacji Handlu (WTO) - dodaje Mikołaj Oniszczuk.

Reklama

Jest szansa, że nastąpi to wkrótce.

Z opóźnieniem, bo dopiero w grudniu, mają też wejść w życie stawki celne na warzywa i przetwory z pomidorów.

Front wschodni

Obniżka stawek celnych jest znacząca. Wiele z nich zmniejszono o kilkadziesiąt procent, co powinno pomóc polskim firmom w rozwoju eksportu na rynek ukraiński.

Wiele z nich śledziło na bieżąco zmiany na Ukrainie i dzięki temu kończy już przygotowania do uruchomienia ofensywy eksportowej.

- Ukraina, obok Polski, jest dla nas rynkiem strategicznym. Dlatego od dwóch lat rozwijamy tam działalność. Dzięki nowym stawkom celnym będziemy mogli wprowadzić na rynek ukraiński wiele nowych produktów - mówi Marian Owerko, prezes Uno Fresco Tradex (UFT), największej firmy bakaliowej w Polsce.

Z powodu zaporowych ceł (dochodzących nawet do 150 proc.) UFT nie sprzedawała na Ukrainie m.in. owoców w puszkach i przetworów bakaliowych. Teraz cła na te wyroby spadły do kilkunastu, maksymalnie 20 proc., więc ich eksport stał się opłacalny.

Uwaga na certyfikaty!

Kolejek na granicy jeszcze nie ma. Zanim bowiem pierwsze tiry pojadą do Lwowa, Kijowa i innych miast, polskie firmy muszą jeszcze zdobyć dla swoich produktów lub zakładów ukraińskie certyfikaty.

- Jesteśmy już w trakcie wyrabiania potrzebnych dokumentów. W związku z tym w najbliższych dniach odwiedzą nas ukraińscy inspektorzy. Mam nadzieję, że pierwsze transporty pojadą na Ukrainę już w połowie września - dodaje Marian Owerko.

Przy okazji ukraińscy inspektorzy skontrolują też zakład firmy Roleski, która współpracuje z UFT w ramach grupy Food Business Group.

Ogólne zamieszanie

Wśród polskich przedsiębiorców nie brak entuzjastów rynku ukraińskiego. Podkreślają oni, że populacja Polski i Ukrainy liczą w sumie 90 mln osób, czyli tyle, co wielki rynek niemiecki. Nie brak jednak także sceptyków, którzy obawiają się niestabilności politycznej na Ukrainie, m.in. zbliżających się wyborów parlamentarnych. Wiele firm zrażają też trudności w zdobywaniu rzetelnych informacji na temat warunków działalności na rynku ukraińskim. Przekonał się o tym m.in. ?PB?, który już przed dwoma tygodniami próbował potwierdzić informacje o zmianie taryfy celnej w Ambasadzie Ukrainy w Warszawie, a także w ukraińskim urzędzie celnym. Bez skutku.

W najbliższych dniach szersze informacje na temat wprowadzonych zmian mają być opublikowane na stronach internetowych Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Ambasady RP w Kijowie.

Wiktor Szczepaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | polskie firmy | Ukraine | firmy | stawki | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »