Carrefour i Tesco kurczą się
Carrefour i Tesco biją się na noże na rynku hipermarketów. Teraz zaczną walkę na nowym froncie. Na naszych osiedlach. To, co dzieje się obecnie na rynku handlowym w Polsce, może przyprawić o zawrót głowy.
Fuzje, przejęcia sięgające setek milionów euro, inwestycje i ostry wyścig po najlepsze lokalizacje są dziś w branży chlebem powszednim. Na tym nie koniec rewolucji. Międzynarodowe koncerny handlowe, które do tej pory walczyły przede wszystkim na rynku sklepów wielko- powierzchniowych (super-i hipermarketów), teraz szykują się do ekspansji w segmencie mniejszych placówek. Wkrótce na naszych osiedlach i ulicach, obok Żabek i Groszków, pojawią się pierwsze nieduże sklepy należące do sieci Tesco oraz Carrefour. Wejście w mniejsze formaty to dla gigantów także sposób na ominięcie ograniczeń, jakie chcą wprowadzić w handlu wielkopowierzchniowym (sklepy powyżej 400 mkw.) politycy rządzącej koalicji.
Minimarkety w natarciu
- Nasza grupa chce liczyć się nie tylko w segmencie sklepów wielkopowierzchniowych. Przymierzamy się do budowy sieci małych sklepów osiedlowych. Nad przygotowaniem tego projektu pracuje już specjalny zespół - mówi Alain Souillard, prezes Carrefour Polska.
Nie ujawnia zbyt wielu szczegółów, poza tym, że pierwszy testowy sklep powstanie na pewno w Warszawie, prawdopodobnie jednak dopiero w przyszłym roku.
Co ciekawe, Carrefour nie będzie osamotniony w tym przedsięwzięciu. Jego największy rywal w Polsce - brytyjskie Tesco - także zamierza wejść w segment małych placówek. I to szybciej niż francuski konkurent.
- Jeszcze w tym roku planujemy otwarcie kilku testowych sklepów Tesco Express - mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco Polska.
Ze wstępnych deklaracji wiadomo, że mają to być lokale o powierzchni 300-400 mkw. Przemysław Skory podkreśla, że w Wielkiej Brytanii punkty Tesco Express cieszą się dużym powodzeniem i firma otwiera ich blisko 100 rocznie.
Małe po francusku
Sukcesy w prowadzeniu małych sklepów za granicą odnosi także Carrefour (ma ich ponad 3 tys.). - Nasze sklepy osiedlowe z powodzeniem działają już w miastach zachodniej Europy. Oprócz towarów oferują też różne usługi (np. finansowe). W budowie takiej sieci oprócz otwierania własnych placówek prawdopodobnie skorzystamy również z możliwości, jakie oferuje system franczyzowy. Docierają już do nas sygnały, że ewentualność współpracy z naszą grupą budzi duże zainteresowanie osób prowadzących sklepy niezależne - mówi Alain Souillard.
Nie wiadomo na razie, pod jaką marką te placówki będą działać w Polsce. Za granicą korzystają z takich szyldów, jak Shopi, Marche Plus, Proxi czy Contact.
Wiadomo za to, że 93 proc. takich sklepów działa w systemie franczyzowym. Warto podkreślić również, że bardzo duża jest rozpiętość ich powierzchni (już od 50 mkw.).
Jedno jest pewne: Carre-four i inne wielkie sieci, które wejdą w mniejsze formaty sklepów, będą miały duże pole do popisu. W Polsce działają bowiem wciąż dziesiątki tysięcy niezależnych placówek spożywczych, którym według ekspertów coraz trudniej będzie funkcjonować w pojedynkę.
- Niezależnym sklepom trudno będzie przetrwać rywalizację z sieciami, które korzystają z efektu skali i do tego coraz częściej integrują ofertę handlową z innymi usługami - mówi Barbara Borusiak z Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
To będzie kosztowało
Carrefour prowadzi też zaawansowane rozmowy w sprawie zaopatrzenia sieci sklepów działających przy stacjach benzynowych. Ekspansja ma duże konsekwencje finansowe. - Budowa sieci sklepów osiedlowych i nawiązanie współpracy z siecią stacji benzynowych wymusi na nas rozwój bazy logistycznej. Obecnie korzystamy z usług firm zewnętrznych - mówi Alain Souillard.
Wiktor Szczepaniak