Centralny zamawiający wywołuje emocje

Mali i średni przedsiębiorcy boją się wprowadzenia instytucji centralnego zamawiającego, bo może to zagrozić ich bytowi. Twórcy nowelizacji ustawy odpowiadają, że spowoduje to oszczędności w wydatkowaniu środków publicznych, a wykonawcy nie powinni na tym ucierpieć.

Mali i średni przedsiębiorcy boją się wprowadzenia instytucji centralnego zamawiającego, bo może to zagrozić ich bytowi. Twórcy nowelizacji ustawy odpowiadają, że spowoduje to oszczędności w wydatkowaniu środków publicznych, a wykonawcy nie powinni na tym ucierpieć.

Centralny zamawiający, to nowa instytucja wprowadzona ostanią nowelizacją ustawy z 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych (nowelizacją zajmie się w tym tygodniu Senat). Prawo europejskie przewiduje dopuszczenie go do wszystkich zamówień. Nasze propozycje ograniczyły go tylko do administracji rządowej. O zmianach w prawie zamówień publicznych dyskutowali wczoraj przedsiębiorcy na konferencji zorganizowanej wczoraj przez BCC.

Centralnego zamawiającego powoływać ma premier, który - jak wynika z przepisów - może to zrobić, ale nie musi. Ludomir Bogacz z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, ekspert komisji do spraw nowelizacji ustawy twierdzi, że ograniczenie wprowadzono m.in. dlatego, że mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa zgłaszały to tej instytucji wiele zastrzeżeń. Obawiają się istotnego ograniczenia dostępu do zamówień, bo zamawiający będą wyznaczali "swoich", boją się także ograniczeń wynikających z niemożności wykonania zamówienia, bo ze względu na jego rozmiary nie będą w stanie go wykonać.

Według Ludomira Bogacza - choć należy się liczyć z takimi zagrożeniami - to są też istotne zalety tej zmiany. Główną jest obniżenie cen ofertowych usług świadczonych na rzecz administracji rządowej. Potwierdzają to doświadczenia wielu krajów zachodnich - w tym Francji, gdzie ceny spadły drastycznie, co automatycznie obniżyło koszty funkcjonowania administracji.

Rewolucyjną zmianę wprowadził art. 4a ustawy, przewidujący daleko idące uproszczenia w stosowaniu ustawy dla zamówień, których równowartość nie przekracza 60 tys. euro. Nie trzeba będzie wtedy stosować przepisów o obowiązku publikacji ogłoszeń w Biuletynie Zamówień Publicznych, wadium, terminów, specyfikacji istotnych warunków zamówienia w określonych w ustawie wypadkach oraz odwołań i skarg.

Redakcja tego przepisu nie do końca chyba odpowiada intencji ustawodawcy. Otóż zwolnienie z obowiązku publikacji ogłoszeń w biuletynie dotyczy prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, a nie zamawiających. W dodatku niechlujstwo legislacyjne spowodowało, że zamawiający de facto ma obowiązek zamieszczania dwóch ogłoszeń o podobnej treści - o wszczęciu postępowania i ogłoszenie o zamówieniu.

Nowelizacja zrobiona jest pod kątem ułatwienia życia zamawiającym, tymczasem zniesienie obowiązku wnoszenia wadium dotyczy wykonawców. Natomiast ze środków odwoławczych wykonawcom pozostał tylko protest. L. Bogacz uważa, że proponowane zmiany idą o tyle w dobrym kierunku, że mają za zadanie skrócenie procesu wnoszenia środków ochrony prawnej. Mają doprowadzić do skumulowania poszczególnych postępowań, należy więc mieć nadzieję, że możliwe będzie szybsze udzielanie zamówień.

Reklama

Marta Pionkowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: przedsiębiorcy | emocje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »