Co zrobić z niechcianym autem?

Zmienią się wymagania recyklingowe dla firm sprzedających samochody. Zmniejszeniu ulegną opłaty za posiadanie niepełnej sieci demontażu aut. Gminy nie dostają pieniędzy na usuwanie aut porzuconych przez właścicieli.

Szacuje się, że w Polsce rocznie z eksploatacji wycofuje się około miliona samochodów. Natomiast oficjalne statystyki podają, że takich aut jest od 120 tys. do 150 tys. Tyle właśnie trafia co roku do recyklingu - mówi Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów.

Polska wrakiem stoi

W Sejmie trwają właśnie prace nad poselskim projektem nowelizacji ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji (Dz.U. nr 25, poz. 202 z późn. zm.). Posłowie PiS, którzy przygotowali nowe propozycje, chcą, by producenci aut nie musieli zapewniać sieci demontażu starych samochodów w całym kraju.

Reklama

Zdaniem Adama Małyszko, zmiana przepisów spowoduje tylko uniknięcie odpowiedzialności finansowej za niewykonanie obowiązków, które są nałożone na wprowadzających pojazdy na rynek.

- Obecnie nie nakładamy opłat za brak sieci. Takie decyzje byłyby nieważne, jeżeli nowelizacja weszłaby w życie. Nowe przepisy mają mieć moc obowiązującą od 1 stycznia 2006 r. - zaznacza Izabela Szadura, dyrektor departamentu kontroli rynku w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska.

50 km do stacji

Obowiązujące przepisy miały wymusić, że duże firmy, które wprowadzają do Polski ponad 1 tys. aut rocznie, zapewnią sieć demontażu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Firmy te muszą stworzyć sieć w taki sposób, aby umożliwić właścicielowi oddanie go w miejscu położonym nie dalej niż 50 km w linii prostej od miejsca jego zamieszkania. Jeżeli tego nie zagwarantują, to ponoszą wówczas opłatę - 500 zł za każdy wprowadzony do sprzedaży pojazd.

Projekt nowelizacji zakłada, że dodatkowe opłaty nie będą nakładane, jeżeli producenci zbudują sieć na co najmniej 95 proc. terytorium kraju. Gdy przedsiębiorca zapewni sieć na terenie mniejszym niż 95 proc., ale większym niż 90 proc. terytorium kraju, będzie musiał uiścić opłatę za brak sieci, ale zostanie ona obniżona o 90 proc. Opłata będzie mniejsza o 85 proc. także gdy firma zapewni sieć na obszarze mniejszym niż 90 proc., ale większym niż 85 proc. terytorium. Firmy, które mają mniejsze sieci lub w ogóle ich nie zabudowały będą uiszczały pełną opłatę.

Opłatę recyklingową ponosi także każdy sprowadzający pojazd na własną rękę, nie musi on tworzyć sieci demontażu.

Co to zmieni

- Są miejsca słabo zaludnione, gdzie tworzenie stacji demontażu dla kilku osób jest nieopłacalne - mówi Przemysław Byszewski, rzecznik prasowy General Motors.

- Obecne przepisy są krzywdzące dla producentów, gdyż płaci się całą karę niezależnie od tego, jak dużą siecią się dysponuje - mówi z kolei Diana Poteralska-Łyżnik, rzecznik prasowy BMW.

Dodaje, że koncern BMW musiał uiścić opłatę recyklingową za 2006 rok w całości, mimo że sieć demontażu aut była zapewniona na ponad 95 proc. terytorium kraju. BMW musiało zapłacić około 1 mln zł.

Za mało pieniędzy

- Za ubiegły rok Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z opłat za recykling aut otrzymał 341 mln zł - mówi Krzysztof Walczak, rzecznik prasowy NFOŚiGW.

Oznacza to, że pieniądze zostały wpłacone za 682 tys. samochodów, które trafiły na polski rynek. Natomiast w 2006 roku sprowadzono ponad 800 tys. aut do Polski.

Część środków z opłat recyklingowych ma trafić do gmin, które z dróg publicznych usuwają wraki samochodów. Porzucone pojazdy, których właściciele się nie znajdą, po sześciu miesiącach przechodzą na własność gminy.

- Rzeczoznawcy oceniają ich wartość rynkową od 50 do 300 zł, a koszty parkowania przez pół roku wynoszą ok. 2 tys. zł, dlatego odbiór pojazdu przez jego właściciela jest nieopłacalny. Miasto może co prawda ubiegać się o dofinansowanie utylizacji pojazdów z NFOŚiGW - mówi Jan Machowski z Biura Prasowego Prezydenta Miasta Krakowa.

Jednak na razie podział środków został wstrzymany, gdyż szykuje się zmiana przepisów, która określi nowe zasady przyznawania pieniędzy na ten cel.

BIZNES

W czwartek odbędzie się trzecie czytanie nowelizacji ustawy Prawo własności przemysłowej i poprawek wprowadzających tzw. klauzulę napraw. Dałaby ona prawo do swobodnego produkowania widocznych części zamiennych o jakości porównywalnej z oryginalnymi.

Obecnie producenci aut starają się ograniczyć te możliwości, obkładając widoczne części patentem, co blokuje prawo do produkcji takich części przez inne firmy. Obecnie takich zastrzeżonych wzorów jest ponad 200.

Dla kierowców oznacza to ograniczenie prawa właścicieli aut naprawianych po wypadku, do korzystania z tańszych części produkowanych i dostarczanych przez niezależnych producentów. Według szacunków Koalicji na Rzecz Wolnego Rynku Samochodowych Części Zamiennych, oryginalne części z logo koncernów samochodowych są o około 60 proc. droższe. Koncerny samochodowe sprzeciwiają się jej wprowadzeniu, bo drogimi częściami rekompensują sobie upusty w cenach nowych aut.

Według analiz firmy KPMG, która przygotowała opracowanie na temat skutków wprowadzenia klauzuli napraw, będzie miała ona wpływ na sektor motoryzacyjny. Z jednej strony, analitycy przypominają ostrzeżenia Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, że pociągnie to likwidację 50 tys. miejsc pracy. Z drugiej, prognozują wzrost obrotów firm z branż niezwiązanych z producentami aut, gdzie pracuje 200 tys. osób. Sygnalizują też, że możliwy jest spadek składek ubezpieczeniowych.

Marcin Jaworski

PODATKI

Kupno używanego samochodu za granicą to konieczność uiszczenia kilku opłat administracyjnych oraz akcyzy i cła, a czasami również VAT.

Sprowadzenie samochodu z zagranicy to dla osób prywatnych przede wszystkim koszt akcyzy. Podatek należy zapłacić, składając w urzędzie celnym deklarację AKC-U, gdy zakup nastąpił z innego kraju Wspólnoty. Podatek ten miał być zastąpiony tzw. podatkiem ekologicznym (samochodowym), jednak projekt ustawy został w lutym tego roku wycofany z obrad Sejmu. Projekt ustawy przewidywał opodatkowanie samochodów w oparciu o pojemność skokową silnika oraz normę emisji spalin euro.

Osobom, które kupiły używany samochód osobowy za granicą w innym państwie UE, przysługuje zwolnienie z podatku od towarów i usług. W tym celu należy złożyć w urzędzie skarbowym wniosek VAT-24 o braku obowiązku uiszczenia VAT. W przypadku nowych samochodów zakup jest opodatkowany 22-proc. stawką.

Inaczej jest, gdy nastąpi import używanego samochodu osobowego spoza krajów Unii. Wtedy importer wypełnia dokument celny SAD, na którym wykazuje kwotę cła, akcyzę oraz podatek od towarów i usług, który płaci do naczelnika urzędu celnego. Osoba prywatna, która sprowadza samochód osobowy spoza Unii, musi się liczyć dodatkowo z zapłatą VAT w kwocie 22 proc. i cła (zazwyczaj) w wysokości 10 proc.

Podatnicy powinni pamiętać też o ograniczeniach przy odliczaniu VAT. W przypadku nabycia takich samochodów przez przedsiębiorców odliczyć można tylko 60 proc. kwoty podatku określonej na fakturze, nie więcej jednak niż 6 tys. zł. Zasada ta odnosi się także do importu samochodów osobowych spoza krajów Unii, przy czym kwotę podatku naliczonego stanowi 60 proc. kwoty wynikającej z dokumentu celnego SAD.

Bogdan Świąder

RYNEK

Według analiz firmy Samar, sprowadzamy coraz więcej używanych aut, ale za to coraz młodszych. Niemal we wszystkich przedziałach wiekowych samochody marki Volkswagen stanowią większość.

Tylko w ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku wjechało do nas ponad 291 tys. aut. To o 59,4 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, kiedy było ich 108,5 tys. sztuk. Do tej pory rekordowy był marzec, w którym sprowadzono ponad 83 tys. aut. W kwietniu (który rok temu był lepszym miesiącem dla importerów) było to już niecałe 79,8 tys. aut.

Według analiz firmy Samar, z miesiąca na miesiąc poprawia się struktura wiekowa sprowadzanych pojazdów. W kwietniu auta w wieku poniżej czterech lat stanowiły 12,2 proc. importu, w wieku od czterech do dziesięciu lat - 42,9 proc., a starsze aż 44,9 proc. W całych pierwszych czterech miesiącach samochody do 4 lat stanowiły 11,4 proc., w wieku od czterech do dziesięciu lat 41,7 proc., a starsze niż dziesięcioletnie - 46,9 proc.

Nadal najchętniej sprowadzamy Volkswageny (62,2 tys. sztuk), głównie Golfy, które są najpopularniejszym modelem spośród wszystkich sprowadzanych aut. Auta tej marki są najchętniej sprowadzanymi niemal we wszystkich przedziałach wiekowych. Tylko w segmencie aut do lat dwóch liderem jest BMW. Drugie miejsce zajmuje Opel (47,8 tys. sztuk), głównie dzięki Astrze. Trzecia pozycja należy do Forda (29,5 tys. sztuk), a najchętniej sprowadzany model to Mondeo. Dalsze pozycje zajmują: Audi - 21,5 tys. sztuk i Renault 21,4 tys. sztuk.

Marcin Jaworski, Łukasz Kuligowski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: gminy | podatek | opłaty | chciał | firmy | samochody | rzecznik prasowy | VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »