Dane z CEIDG. Rośnie liczba likwidowanych i zawieszanych firm. W 2023 r. ma być jeszcze gorzej

W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy br. do rejestru CEIDG wpłynęło o 17,1 proc. więcej wniosków dot. zamknięcia firm niż w analogicznym okresie ub.r. Najwięcej takich przypadków odnotowano w woj. mazowieckim, a najmniej - w opolskim. Jednak najbardziej aktywni pod tym względem byli przedsiębiorcy, którzy przy rejestracji nie wskazali miejsca działalności.

Do rejestru wpłynęło też o 31,1 proc. więcej próśb o zawieszenie firmy niż rok wcześniej. Eksperci komentujący te dane uważają, że będzie jeszcze gorzej, szczególnie w I i II kwartale 2023 r. I dodają, że obecnie firmy najbardziej trapi niepewność, wywołana zmianami podatkowymi. Trudnymi do udźwignięcia ciężarami są też coraz wyższe składki na ZUS i rosnące koszty prowadzenia samej działalności.

Boom likwidacyjny - 17 proc. więcej zgłoszeń o zamknięcie firmy

Od 1 stycznia do 31 października br. do rejestru CEIDG wpłynęło 157,7 tys. wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 17,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich ok. 134,7 tys.

Reklama

- Te dane nie są zaskakujące. Polska gospodarka wciąż zmaga się ze skutkami pandemii. Jednak największy wpływ na wzrost ww. wniosków miały zmiany wynikające z wprowadzenia Polskiego Ładu. Szczególnie dotkliwy dla przedsiębiorców stał się nowy obowiązek zapłaty składki zdrowotnej liczonej od dochodu. To obciążenie jest niekorzystne zwłaszcza dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą - mówi dr Joanna Wieprow z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Ekspertka wymieniła także dwa inne czynniki, które istotnie wpływają na rezygnację z wykonywania działalności gospodarczej. 

- Wybuch wojny za naszą wschodnią granicą spowodował, że wiele przedsiębiorstw powiązanych biznesowo z partnerami z Ukrainy, Rosji czy Białorusi było zmuszonych zakończyć swoją działalność. Trudną sytuację mikroprzedsiębiorstw pogłębiają także rosnące ceny gazu i innych paliw. To istotnie wpływa na spadek rentowności - dodaje. 

Jak podkreśla radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Łukasz Goszczyński, obecne warunki ekonomiczne nie sprzyjają prowadzeniu JDG. Coraz więcej małych firm znika z rynku. Wysoka inflacja, drogie nośniki energii i niepewna sytuacja polityczna mają bezpośredni wpływ na decyzję przedsiębiorców o zamykaniu działalności. Wszystkie czynniki wskazują na to, że trend ten utrzyma się na wysokim poziomie w przyszłym roku. Wzrost liczby wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej znowu ma być na wysokim, dwucyfrowym poziomie.

Patrząc na tegoroczne dane, widać jednak, że liczba wniosków o założenie jednoosobowej działalności gospodarczej była wyższa od liczby wniosków o zamknięcie firmy (prawie 263,7 tys. vs 157,7 tys.). Podobnie było w pierwszych dziesięciu miesiącach ub.r. (założenie - ponad 248,7 tysięcy, zamknięcie - blisko 134,7 tys.).

- W dzisiejszych czasach przedsiębiorcom naprawdę trudno jest prowadzić działalność gospodarczą. I uważam, że będzie coraz gorzej. Oczywiście w branżach, które rozwinęły się w czasie pandemii, sytuacja może wyglądać nieco lepiej. Mam na myśli np. handel elektroniczny oraz usługi kurierskie. Jednak w wielu sektorach, m.in. w budownictwie, raczej bardziej opłaca się zamykać niż otwierać nowe firmy, głównie z powodu rosnących kosztów prowadzenia działalności - ocenia radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol.

Zakończenie jednoosobowej działalności gospodarczej - obszar ma znaczenie?

Dane Ministerstwa Rozwoju i Technologii pokazują też, ile wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej było w poszczególnych województwach. W pierwszych dziesięciu miesiącach br. najwięcej takich przypadków odnotowano w mazowieckim - 20,9 tys. (rok wcześniej - 18,6 tys.). Dalej w zestawieniu widać woj. śląskie - 14,1 tys. (poprzednio - 11,9 tys.), wielkopolskie - 13 tys. (11,5 tys.), małopolskie - 12,1 tys. (10,3 tys.), a także dolnośląskie - 10,4 tys. (wcześniej 9,2 tys.). Natomiast na końcu listy mamy woj. opolskie - 2,8 tys. (2,5 tys.), podlaskie - 3,6 tys. (3,1 tys.), jak również lubuskie - 3,9 tys. (rok wcześniej 3,3 tys.).

- Najwięcej JDG zamknięto w najbardziej zaludnionych województwach, gdzie najliczniej działają przedsiębiorcy. I w tym akurat nie ma nic dziwnego. Trudne warunki są odczuwalne właściwie w całej Polsce. Niemniej w dużych ośrodkach miejskich z reguły prowadzi się nieco szerszą działalność i skutki kryzysu bardziej przybierają tam na sile - zauważa Adrian Parol.

Najwięcej wniosków dotyczących zakończenia JDG dotyczy mikroprzedsiębiorstw, które nie wskazały miejsca wykonywanej działalności - 22,7 tys. (rok wcześniej - 16,4 tys.). Domyślnie przyjmuje się, iż w takim przypadku przedsiębiorca działał na terenie całego kraju.

- Podczas rejestracji przedsiębiorca nie musi wskazywać miejsca wykonywania działalności. Taką sytuację można wytłumaczyć częstymi zmianami miejsca wykonania lub prowadzeniem działalności polegającej na wykonywaniu usługi, np. o charakterze mobilnym - wyjaśnia dr Joanna Wieprow. 

Ponad 30 proc. więcej zgłoszeń o zawieszenie firmy

Z danych resortu wynika też, że w pierwszych dziesięciu miesiącach br. do rejestru CEIDG wpłynęło 278,1 tys. wniosków o zawieszenie jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 31,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku - ponad 212,1 tys.

- W warunkach zmian przepisów podatkowych, wielu przedsiębiorców na początku br. postanowiło przeczekać niepewną sytuację i zawiesić działalność. Znaczna część z nich wciąż nie odważyła się na jej wznowienie. Wiosną ustawodawca wprowadził nowy sposób ustalania podstawy składki zdrowotnej, a od lipca obowiązuje kolejna wersja Polskiego Ładu. Jesienią zatwierdzona została następna modyfikacja przepisów i w styczniu 2023 r. spodziewane jest wejście w życie zapowiedzianych zmian zasad naliczania składek oraz podatków. W nowych warunkach koszty prowadzonej działalności mogą ponownie wzrosnąć i stanowić duże obciążenie finansowe dla przedsiębiorców - mówi dr Joanna Wieprow.

Z kolei zdaniem Adriana Parola, przedsiębiorcy utracili większość swoich zysków, a często nawet perspektywy na zarobek, który pokrywałby ich bieżącą działalność. Spory odsetek z nich chce przeczekać turbulencje gospodarcze. I z tego właśnie wynikają decyzje o zawieszaniu działalności. Ale nie jest już takie pewne, czy wrócą oni do pracy na własny rachunek. 

W 2023 r. ma być jeszcze gorzej

- Ze względu na bardzo niepewną i złożoną sytuację polityczną i gospodarczą, trudno przewidzieć, jakie decyzje w najbliższym czasie podejmą przedsiębiorcy. Z pewnością można zaobserwować wśród nich dość pesymistyczne nastroje, wynikające zarówno z finansowych skutków pandemii, gospodarczego kryzysu, jak i wysokiej inflacji czy wojny w Ukrainie. Istotny jest tu także wzrost cen energii i paliw, co znacząco wpływa na wysokość kosztów i w konsekwencji na rentowność przedsiębiorstw - wskazuje dr Joanna Wieprow.

Adrian Parol dodaje, że pogorszenie sytuacji widać już od co najmniej kilku kwartałów, ale prawdziwy wysp zamykania działalności jest dopiero przed nami. W przekonaniu eksperta IV kwartał będzie najgorszy w tym roku, ale prawdziwe tsunami nadejdzie dopiero w 2023 roku. 

- Liczba likwidacji raczej będzie miała mocny dwucyfrowy wynik. Przedsiębiorcy będą masowo zawieszać bądź zamykać firmy, bo w prowadzeniu ich przestaną widzieć sens gospodarczy. Już dzisiaj wielu z nich ledwo sobie radzi, a cały czas łudzi się, że będzie lepiej. Oby było, ale na razie na to nie ma co liczyć - stwierdza Parol. 

Zobacz również:

MondayNews
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »