Fiskusa strachy na lachy

W ciągu tego półrocza podatnicy złożyli 40,2 tys. wniosków o interpretacje. Urzędy się nie zatkały, fiskus odetchnął.

W ciągu tego półrocza podatnicy złożyli 40,2 tys. wniosków o interpretacje. Urzędy się nie zatkały, fiskus odetchnął.

Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, że polskie prawo podatkowe jest zagmatwane i niezrozumiałe, to właśnie otrzymuje kolejny dowód. W ciągu dwóch kwartałów tego roku do urzędów skarbowych wpłynęło aż 40,2 tys. wniosków o wiążące interpretacje podatkowe, co pokazuje skalę problemu.

- To o 30 proc. więcej niż w analogicznych okresach poprzednich lat. Owszem, mamy z tym dużo pracy, ale nie zdarzyło się, aby ktoś nie otrzymał interpretacji w ustawowym terminie - mówi Stanisław Stec, wiceminister finansów i zwierzchnik aparatu skarbowego.

Reklama

Jak naoliwiona maszyna

Wiążące interpretacje weszły w życie 1 stycznia 2005 r. Pod koniec 2004 r. przeciwko nim występowało Ministerstwo Finansów (MF), snując czarną wizję, że urzędy skarbowe zostaną zasypane lawiną wniosków, co doprowadzi do paraliżu skarbówki. Paraliżu nie było...

- W pierwszym kwartale wpływało średnio 7,4 tys. wniosków miesięcznie. W drugim przeciętnie 6 tys. Jednak wbrew obawom, aparat skarbowy nie został sparaliżowany - przyznaje Stanisław Stec.

MF przedstawiło nam także szczegółowe dane o interpretacjach na koniec maja. Od stycznia do maja najwięcej wniosków wpłynęło do urzędów na terenach izb skarbowych: warszawskiej - 5,4 tys., katowickiej - 4 tys. i wrocławskiej ? 3,4 tys., a najmniej - kieleckiej (556), opolskiej (945) i zielonogórskiej (1 tys.). W tym czasie wydano 23,5 tys. wiążących interpretacji. Najwięcej problemów jest z podatkiem VAT, następnie z PIT, CIT oraz podatkiem od czynności cywilnoprawnych.

Ość w gardle

Co na to eksperci?

- Wreszcie podatnik ma pewność, że to, co mówi urząd skarbowy, w przyszłości nie stanie mu ością w gardle - przekonuje Mirosław Barszcz z Baker & McKenzie.

Mniej optymistyczny jest prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

- Dobrze, że wydawane są wiążące interpretacje, ale na rynku jest ich tak dużo, że nikt się w tym nie może połapać. Nie nastąpiło żadne ujednolicenie wykładni prawa, bo nie ma koordynacji w ramach resortu finansów - ocenia prof. Modzelewski.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: interpretacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »