Gilowska znowu sięga po klina
Nie udało się w tym roku, może uda się za rok. Zyta Gilowska znowu obiecuje obniżenie pozapłacowych kosztów pracy, czyli redukcję tzw. klina podatkowego. Już raz skończyło się tylko na obietnicach.
- Przystępujemy do obniżenia pozapłacowych kosztów płacy od 2008 roku. To oznacza, że w 2007 roku wykonamy całą potrzebną do tego pracę. W 2006 roku nie udało się. Przystępuję więc do drugiego podejścia - powiedziała minister finansów Zyta Gilowska.
Obniżka klina, czyli redukcja kosztów pracy, było jednym z najważniejszych, obok reformy finansów publicznych, celów pani wicepremier na ten rok. Po objęciu teki ministra na początku roku, zapowiadała, że na poważne zmiany w podatkach jest za późno, ale zrobi co będzie mogła by ulżyć i podatnikom i przedsiębiorcom. Ci pierwsi mieli skorzystać na odmrożeniu progów podatkowych i kwoty wolnej, drudzy - dzięki obniżeniu składki rentowej i chorobowej płaconej przez pracodawców. Opłaty miały zmaleć w przypadku składki rentowej z 13 do 9 proc. płacy brutto i chorobowej z 2,45 proc. do 1,80 proc.
Skończyło się jednak tylko na obietnicach. W czerwcu minister finansów podała się do dymisji w związku z podejrzeniami, że złożyła fałszywe oświadczenie lustracyjne. Jej następcy nie mieli ani czasu ani głowy, żeby kontynuować reformy.
Dzisiaj Zyta Gilowska tłumaczy, że opóźnienie wynikło z tego, iż budżet musiał wyasygnować dodatkowe środki w wysokości około 12 mld zł m.in. na absorpcję funduszy UE raz wyższe wydatki na zdrowie i edukację. Nie jest to zbyt przekonywujący argument. Obniżenie klina podatkowego rzeczywiście byłoby kosztownym wydatkiem, ale czy nie lepiej przyznać się, że obiecana reforma została po prostu porzucona, bo nie miał się nią kto zająć?