Jak posiedzą, to zaczną mówić

Tymczasowe aresztowanie, które jest jednym ze środków zapobiegawczych, przejmuje rolę kary pozbawienia wolności. Polska po raz kolejny przegrała w Strasburgu sprawę o odszkodowanie za niezasadnie długie tymczasowe aresztowanie. Piotr K. podejrzany o pięć rozbojów z użyciem broni przebywa w areszcie już 4 lata i 10 miesięcy.

Od Skarbu Państwa otrzyma tysiąc euro odszkodowania. Proces ten pokazuje, że sądy często szafują tymczasowym aresztem w sposób bezmyślny, mechaniczny.

Przygrywane przez Polskę sprawy przed Trybunałem w Strasburgu pokazują, że sądy stosują areszt w wielu sprawach ponad miarę, tam gdzie mogłyby spokojnie zastosować inny środek zapobiegawczy. Jeżeli nawet areszt uzasadniony jest w pierwszym etapie postępowania - w ciągu pierwszych trzech czy sześciu miesięcy - to następuje zjawisko automatycznego jego przedłużania poza granice zdrowego rozsądku, a nawet granice zakreślone w kodeksie postępowania karnego - czyli rok w postępowaniu przygotowawczym i dwa lata w postępowaniu sądowym. Kodeks postępowania karnego zezwala w wyjątkowych przypadkach na przedłużenie tych terminów, ale nie może się to odbywać mechanicznie, nie zważając na meritum sprawy.

Reklama

W 2004 roku do sądów wpłynęło 38 712 wniosków o zastosowanie tymczasowych aresztowań - uwzględniono 90 proc.

Łączna wysokość zasądzonych przez nasze sądy odszkodowań z tytułu niezasadnych tymczasowych aresztowań w 2004 roku wyniosła 3 844 852 zł.

Tymczasem blisko jedna piąta osób tymczasowo aresztowanych przebywa w więziennej celi ponad dwa lata. Często za długim aresztem kryje się niekompetencja prokuratorów, ślamazarne tempo pracy policji, automatyczne przedłużanie aresztu przez sądy bez wnikania w dowody. Niestety, w naszym wymiarze sprawiedliwości nie zawsze przestrzegana jest zasada mówiąca, że sprawy z aresztem mają pierwszeństwo przed wszystkimi innymi sprawami.

Podstawy i terminy trwania tymczasowego aresztowania określa dokładnie kodeks postępowania karnego. Trybunał Praw Człowieka coraz częściej rozpatrujący skargi polskich obywateli na niesłuszne tymczasowe aresztowanie (zatrzymanie) nie zarzuca Polsce, że przepisy są nieprawidłowe. Problem w tym, że są źle stosowane.

Z badań prowadzonych w resorcie sprawiedliwości wynika, że w pierwszym miesiącu tymczasowego aresztowania w sprawach aresztanckich dzieje się tak naprawdę bardzo niewiele. Izolacja podejrzanego, zamiast mobilizować organy ścigania do szybkiego gromadzenia dowodów jego winy, wywołuje skutek wręcz odwrotny - spowalnia czynności prokuratorskie.

Zupełnie odrębnym problemem są areszty w sprawach błahych: student przyłapany w pociągu za jazdę bez biletu, nauczyciel uzależniający od łapówki wystawienie pozytywnej oceny. Tę zaskakującą skłonność naszych prokuratorów i sędziów trudno oceniać inaczej, jak tylko w kategoriach zwyczajnej łatwizny. Areszt tymczasowy bardzo często stosuje się w sposób mechaniczny, orzekając pierwsze aresztowanie na 3 miesiące, zamiast na miesiąc.

W ten sposób rok w rok dziewięćdziesiąt procent prokuratorskich wniosków o areszt jest uwzględnianych przez nasze sądy. Problem dostrzega nie tylko Trybunał w Strasburgu. Także nasze sądy rodzime rozpatrujące wnioski o odszkodowanie coraz częściej je zasądzają.

Agnieszka Wyszomirska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: odszkodowanie | 10 miesięcy | areszt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »