Jak wynająć menedżera z pasją?

Mówi się o nich: ludzie od zadań specjalnych. Pojawiają się w firmie, realizują zakreślony wcześniej szczegółowo plan, po czym znikają. Ich misja trwa zazwyczaj od pięciu do dziewięciu miesięcy. Interim Managerowie wcale nie są drodzy, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę stosunek ceny do efektów, czyli zrealizowanych przez nich zadań.

Jedna ze stron, czyli bank chciał zrealizować projekt. Czas gonił, termin naglił, tymczasem zadanie wciąż pozostawało niewykonane. Druga strona, czyli interim manager dysponował wszystkim, co potrzebne było do zrealizowania owego zadania - a więc bagażem zawodowych doświadczeń, popartych sukcesami, wolnym czasem i pomysłem na to, jak to zrobić. Po serii spotkań parafowano umowę o współpracy terminowej.

- Nie pierwszy raz współpracowaliśmy z menedżerem czasowym, jak często określa się interim managerów - mówi Monika Nachyła, wiceprezes zarządu Banku BGŻ. - Nasze dotychczasowe doświadczenia w tym zakresie są bardzo dobre, bowiem trafialiśmy w ten sposób na bardzo dobrych, wykwalifikowanych fachowców, którzy nie tylko że w pełni realizowali stawiane przed nimi zadania, ale też rozumieli filozofię działania naszej firmy, idealnie się w nią wpisywali.

Reklama

Wiceszefowa banku tłumaczy, że jest to znakomity sposób na błyskawiczne wypełnienie luki kompetencyjnej w przedsiębiorstwie. Tradycyjny proces rekrutacji jest dłuższy i, co gorsze, wcale nie gwarantuje sukcesu. Wiązanie się z kimś, co do którego umiejętności nie jesteśmy przekonani, na stałe umową o pracę zawsze bywa ryzykowne. - Tym bardziej kiedy wiemy, że taka osoba będzie zaangażowana w projekt rozpisany na kilka miesięcy, którego realizacja musi rozpocząć się niemal z marszu - dodaje Monika Nachyła.

Realizowane w tym konkretnym przypadku przedsięwzięcie rozpisane było na kilka etapów. - Ja byłem zaangażowany do wstępnego - mówi Leszek Sołtysik, interim manager, który współpracował z Bankiem BGŻ. - To był projekt składający się z kilkunastu warsztatów, w które zaangażowani byli menedżerowie i analitycy, podczas których wypracowywaliśmy wspólnie metodykę określonych procesów, związanych z oceną ryzyka bankowego.

W tym konkretnym przypadku zarządowi banku zależało na pozyskaniu określonych narzędzi, które miał wypracować interim manager, a które później wdrożyliby pracownicy etatowi. Udało się. Dzięki zaangażowaniu Leszka Sołtysika zdefiniowano proces, określono sposób pozyskania wiedzy i budowy zespołów. Wypracowano narzędzia oraz opracowano metodykę wdrożeniową. Warto nadmienić, że projekt miał znaczenie strategiczne. Chodziło o kwestie bezpieczeństwa i nadzoru, szczególną uwagę zwracała nań Komisja Nadzoru Finansowego, która wyznaczyła określony termin na jego realizację. O jego przełożeniu nie mogło być mowy. - Ten projekt potrzebował osoby z zewnątrz, która poprzez swoją niezależność mogła zneutralizować konflikty, które narosły wcześniej w zespole wokół tego zadania - tłumaczy Leszek Sołtysik. - Na nowo zdefiniowano pewne kwestie i ustalono szczegółowy kalendarz dojścia do celu. Projekt zakończył się ostatecznie sukcesem, na czym zyskał zarówno bank, jak i wynajęty interim manager.

Z czym to się je?

Interim managment pojawił się w latach 70. ubiegłego wieku w Holandii. Nie ma co ukrywać, że był pomysłem na ucieczkę przed bardzo restrykcyjnym prawem pracy. W krótkim czasie przyjął się w Niemczech, Belgii i Wielkiej Brytanii. Definiowany jest jako "czasowe dostarczanie" do firmy zasobów menedżerskich i określonych umiejętności.

Dostarcza je osoba fizyczna, menedżer wyższego szczebla, który nie jest związany z żadną organizacją stałą umową o pracę. - Można powiedzieć, że jest to czasowe, zdefiniowane co do celu i zakresu, działanie wewnątrz organizacji, realizowane przez osobę fizyczną, czyli interim managera właśnie, nakierowane na osiągnięcie konkretnych celów, ustalonych wcześniej rezultatów biznesowych i - co ważne - oparte jest na współpracy i partycypacji w ryzyku i zysku, w odniesieniu do zamierzonego efektu - mówi Roman Wendt, prezes Stowarzyszenia Interim Managers, działającego w Polsce od 6 lat. W przypadku interim menagerów nie ma umów o pracę. Są za to krótkookresowe kontrakty - umowy, zawierane zazwyczaj na okres od pięciu do dziewięciu miesięcy.

Przychodzą do firmy, realizują stawiane przed nimi zadanie, żegnają się, szukają nowych, kolejnych już wyzwań na rynku. Inter managerem może zostać osoba, która ma do tego odpowiednie kompetencje, wiedzę i doświadczenie. Ktoś, kto wcześniej pracował już na stanowisku menedżerskim, np. w dużej korporacji, a dziś chce rozpocząć życie na własny rachunek. Bez szefów, nałożonego przez kogoś kagańca, narzucanych z góry norm i ograniczeń.

- Realizując pierwszy mój projekt interimowy, chciałem przede wszystkim sprawdzić siebie, ocenić, czy ta nowa droga, którą chcę podążać, jest dla mnie - mówi Paweł Niezgodzie, menedżer IT z wieloletnim doświadczeniem w dużych korporacjach. - Nie zapominałem przy tym o oczekiwaniach klienta, który to domagał się ode mnie konkretnych rezultatów biznesowych. Paweł Niezgodzie, zaczynając działać jako interimowiec, miał już odpowiednie doświadczenie związane z budową zespołów liniowych i projektowych, dostosowaniem struktur do potrzeb biznesowych oraz praktykę w prowadzeniu projektów informatycznych. Wcześniej przez wiele lat pracował w korporacji.

- To jest praca dla osób, które już coś w życiu zrobiły, chociażby dlatego, że trzeba mieć doświadczenie w zarządzaniu zespołem, zarządzaniu ludźmi - mówi Niezgodzie. - Początkujący interim manager przede wszystkim musi przestawić się z pracy etatowej na pracę projektową, co jest podstawowym i głównym zadaniem dla osoby, która dopiero zaprzyjaźnia się z tym zawodem - dodaje Urszula Dziewit-Gontowska, działająca dziś jako samodzielny menedżer, wcześniej przez lata związana z branżą wydawniczą, m.in. jako dyrektor dużych tytułów prasowych. - Biorąc pod uwagę warstwę merytoryczną, w swojej pracy zawodowej dąży do osiągania sukcesów, bo tylko to gwarantuje mu pozyskiwanie kolejnych zleceń. To istotne, zwłaszcza z punktu widzenia firmy, która angażuje interim menadżera - dodaje.

Dlaczego warto angażować?

Odpowiedź na postawione wyżej pytanie jest prosta: dla pieniędzy. Takie rozwiązanie jest dla przedsiębiorstwa opłacalne. - Interim managment, to przede wszystkim świetne narzędzie - mówi prof. Witold Orłowski, ekonomista, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. - Jest to narzędzie kupowania wiedzy i takich dokładnie talentów, jakich potrzebuje firma w danym momencie. Stosowany może być w przedsiębiorstwach o różnej wielkości.

- Nieważna jest branża czy specjalizacja. Interim managment to krótkoterminowe zaangażowanie w projekt czyjejś wyspecjalizowanej wiedzy i doświadczenia - dodaje Ad van der Rest, prezes brytyjskiego Institute of Interim Managment. Pomoc interim managera może okazać się bezcenna, choćby w przypadku uruchamiania nowej linii produkcyjnej, o której pracownicy etatowi nie mają pojęcia. Doświadczony menedżer jest skłonny przyjść do firmy, opracować model wdrożenia rozwiązania oraz dobrać do tego odpowiedni zespół ludzi. Długofalowa pomoc jest niepotrzebna. Menedżer czasowy przydaje się w okresie restrukturyzacji przedsiębiorstwa czy zmiany profilu działania firmy. Ma doświadczenie, potrafi spojrzeć z dystansu zarówno na samą organizację, jak i jej otoczenie biznesowe, umie znaleźć rozwiązanie dla nurtujących je problemów. - To znakomite rozwiązanie zarówno dla firm będących w trakcie restrukturyzacji, jak i dla całych rosnących gospodarek - dodaje van der Rest. - Dlatego przewiduję, że ten model w niedługim czasie bardzo dobrze przyjmie się w Polsce. Zwłaszcza że zdecydowanie rośnie świadomość polskich przedsiębiorców. Dziś mają oni wyraźnie sprecyzowane oczekiwania co do takich osób oraz kompetencji niezbędnych do realizacji celów.

- To jest kwestia umiejętności, wiedzy i doświadczenia, dostępnych dla różnego rodzaju spółek, w których potrzebny jest ktoś z jasno określonym celem, terminem realizacji czy koniecznych budżetem, który ma zadanie doprowadzić do szczęśliwego końca - mówi Paweł Dudek, do niedawna szef WARS S.A., menedżer, który m.in. wprowadzał na polski rynek kancelarię prawną Bird&Bird, pracował dla Norwich Union, Sampo i Medicover. - Jeśli to się nie udaje, to z takim menedżerem można łatwo się rozstać albo zmienić warunki współpracy. Dzięki temu można uniknąć problemów, jakie niosą za sobą skutki rozwiązania stałej umowy o pracę.

- Należy pamiętać, że w każdym przedsiębiorstwie potrzebny jest szeroki wachlarz form zatrudnienia, mniej i bardziej elastycznych - tłumaczy Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Departamentu Rozwoju Organizacji KPP Lewiatan. - Interim managment jest taką właśnie elastyczną formą zatrudnienia pracownika a właściwie czasowego wynajęcia kompetencji, które on posiada.

Nie trzeba zatem wiązać się z kimś na długie lata, by wnieść do przedsiębiorstwa nowe, potrzebne nam kompetencje. To świetne rozwiązanie m.in. dla sektora bankowego, który cały czas się zmienia, potrzebuje świeżej krwi i nowych pomysłów. Spojrzenie z zewnątrz, ocena kogoś, kto np. do tej pory miał z sektorem niewiele wspólnego, ale wie, jak realizować pewne projekty w zakresie HR, sprzedaży czy usług mogą okazać się bezcenne. - Zawsze jest taki moment, że potrzebujemy wiedzy, talentu na dziś albo na wczoraj - mówi prof. Orłowski. - Nieraz okazuje się, że powinniśmy coś wdrożyć, jakiś nowy pomysł, z którym konkurencja jest już przed nami, w takiej sytuacji interim managment jest znakomitym rozwiązaniem.

Tanie, efektywne. Czy bezpieczne?

Interim managment, to rozwiązanie efektywne i dość tanie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę końcowy efekt w stosunku do ponoszonych kosztów. Kluczowym pozostają kwestie bezpieczeństwa. - Być może zdecydowałbym się na zatrudnienie takiego najemnika, ale boję się, że przyjdzie on na chwilę do mojej organizacji, wyniesie jakiejś dane czy pilnie strzeżone przez nas tajemnice i zniknie - mówi nam anonimowo jeden z przedsiębiorców, działających w branży IT. - Szukaj później wiatru w polu.

Obawy o bezpieczeństwo wydają się być uzasadnione, ale doświadczenia światowe pokazują, że można je właściwie zmarginalizować - W Europie Zachodniej, szczególnie w Wielkiej Brytanii, jest to rozwiązanie stosowane na bardzo szeroką skalę - mówi Monika Buchajska-Wróbel, wiceprezes stowarzyszenia SIM. - Tam udało się w krótkim czasie przełamać tę barierę nieufności. Na Wyspach jego wartość szacowana jest dziś na 1,5 mld funtów. Sposób, w jaki to osiągnięto, wydaje się być dziecinnie prosty. Chodzi o budowanie pewnej świadomości, rozpoznawalności branży interim managment, jej budowania. Interim menedżer zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że każdy jego krok jest monitorowany. Informacje o jego nielojalności czy nieudolności w działaniu niosą się w branży lotem błyskawicy. Celowe działanie na szkodę firmy byłoby krótkowzroczne. - Taki menedżer nie mógłby liczyć na zatrudnienie w jakimkolwiek przedsiębiorstwie - tłumaczy Ad van der Rest. - To oznaczałoby jego zawodową śmierć.

Marcin Szypszak

Pobierz: Darmowy program do rozliczeń PIT

Miesięcznik Finansowy Bank
Dowiedz się więcej na temat: rada nadzorcza | specjaliści | menadżer | specjalista
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »