Kiedy doczekamy się polskiego Skype'a?

Wojciech Mach, dyrektor zarządzający na Europę Centralną Luxoft - jednej z najszybciej rozwijających się firm usług IT na świecie, pracującej m.in. nad samochodami przyszlości, rozwiązaniami FinTech i procesami opartymi na sztucznej inteligencji - mówi Interii o polskiej branży IT.

Czy to prawda, że Polscy informatycy są jednymi z najlepszych na świecie?

- To prawda, znajdują się w absolutnej czołówce najlepszych specjalistów. W zeszłym roku Polska zajęła trzecie miejsce, tuż za Chinami i Rosją, w globalnym rankingu the HackerRank - największego międzynarodowego serwisu zajmującego się oceną wyników informatyków i łączeniem ich z pracodawcami. W testach przeprowadzonych przez ponad 1,5 mln specjalistów z całego świata wyprzedziliśmy nawet Szwajcarię. Ameryka i Indie znalazły się daleko w tyle. Polacy zdecydowanie najlepiej ze wszystkich radzili sobie z zadaniami sprawdzającymi umiejętności pracy w języku JAVA. W zeszłym roku z kolei nasi wojskowi specjaliści IT zajęli drugie miejsce w konkursie organizowanym przez NATO. Perspektywy na przyszłość też wyglądają dobrze. W międzynarodowej olimpiadzie informatycznej na dziesięciu najlepszych olimpijczyków w historii konkursu jest aż czterech Polaków.

Reklama

- Myślę, że polscy informatycy swój sukces zawdzięczają unikatowemu połączeniu bardzo dobrego technicznego wykształcenia na uczelniach wyższych, komunikatywności i nieustającego głodu nowych rozwiązań z, można powiedzieć, naszymi cechami narodowymi, takimi jak ułańska fantazja we wdrażaniu odważnych pomysłów i talent do radzenia sobie, wymyślania czasami niespotykanych rozwiązań.

Dlaczego więc nie stworzyliśmy swojego Skype'a, a nasi specjaliści pracują głównie w firmach zachodnich zamiast na własny rachunek?

- Na to potrzeba jeszcze czasu. Stosunkowo niedawno zaczęliśmy się uczyć przedsiębiorczości i otwierać się na świat. Z pewnością możemy brać przykład z takich krajów jak Estonia, która już od 20 lat rozwija w sposób systemowy e-państwo, wprowadzając elektroniczne dokumenty, umożliwiając załatwienie praktycznie wszystkiego w urzędach online, a nawet tworząc pierwsze sieci danych oparte na technologii blockchain. Na takim zaangażowaniu sektora publicznego korzystają i obywatele i firmy. Tak jak niegdyś na dworach królewskich finansowane były wielkie dzieła malarzy, muzyków i architektów, tak dzisiaj potrzeba mecenasów, którzy nie boją się dokapitalizować nawet najbardziej śmiałe pomysły w obszarze IT. Ważne jest też całe środowisko start-upowe, duża grupa ludzi, którzy założyli parę nowych biznesów w życiu, mieli swoje sukcesy i porażki, zbudowali ważną sieć kontaktów. Polacy mają świetne idee na poziomie algorytmów czy technologii, brakuje umiejętności biznesowych i doświadczenia w zarządzaniu. Obecność dużych korporacji może tylko pomóc. To w nich młodzi ludzie uczą się myślenia biznesowego, nowoczesnych praktyk zarządzania projektami oraz to w ich gronie często udaje się znaleźć pierwszego klienta.

Do Polski podobno trafia coraz lepszy kawałek światowego tortu w zakresie usług IT. Co to oznacza?

- Jeszcze dziesięć lat temu, gdy polski informatyk mógł stworzyć stronę dla średniej wielkości polskiego przedsiębiorstwa - to było coś. Dzisiaj nasi specjaliści mają okazję brać udział w najbardziej zaawansowanych projektach na świecie. Dla przykładu w Luxofcie w Polsce pracujemy nad aplikacjami pozwalającymi zarządzać ryzykiem w inwestycjach finansowych wielkich międzynarodowych banków, systemami, które automatycznie wskazują przypadki "fraudu" czy klasyfikują możliwości kredytowe. Rozpoczęliśmy też działania w dziedzinie biotechnologii, tzw. infotainment, np. tworzymy i obsługujemy międzynarodowe platformy lifestreamingu, a we Wrocławiu powstał dla jednego z naszych klientów prawdopodobnie pierwszy na świecie system wykorzystania telefonów komórkowych zamiast kart dostępu w budynkach biurowych.

- Polscy informatycy są cenieni przez międzynarodowe firmy. Chcą tu przyjeżdżać, lokować swoje nowe biznesy, rozwijają już teraz. Zdecydowanie mamy swoje pięć minut w globalnym świecie usług IT. To szansa na przeskoczenie do następnego poziomu rozwoju w dziedzinie informatyki.

Czy w Polsce pracuje się nad najbardziej zaawansowanymi technologiami przyszłości: sztuczną inteligencją, autonomicznymi samochodami, internetem rzeczy, Blockchain?

- Jeszcze w ograniczonym stopniu, ale coraz częściej zdarzają się takie projekty. Polscy specjaliści pracują nad elementami sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence - AI), realizują projekty w zakresie robotyki czy machine learning, pracują na ogromnych zbiorach danych np. w rolnictwie czy medycynie. W Luxofcie robimy projekty np. w zakresie roboadvisory, gdzie roboty czy boty w Internecie pomagają otrzymać dobrej jakości usługę szybciej i taniej. Ponadto, praktycznie każdy z ponad dwóch tysięcy naszych specjalistów w Polsce ma możliwość uczestniczenia lub przyglądania się innowacyjnym projektom w ramach międzynarodowych zespołów, grup roboczych i szkoleniowych, nawet jeśli na co dzień pracują przy innych zadaniach. Prawie każda nowa oferta komercyjna, jaką składamy, zawiera w sobie komponent AI, machine learining czy IoT (Internet of Things - internet rzeczy).

Co musi się wydarzyć, byśmy biznesowo weszli do pierwszej ligi IT?

- Nie będzie zaskoczenia, jeśli powiem, że wszystko zaczyna się od odpowiedniego kształcenia i rozwijania umiejętności specjalistów. Jesteśmy mocni w teorii i rozwiązywaniu zadań, ale do robienia biznesu jeszcze nam daleko. W obszarze kadr mamy przed sobą dwa wielkie wyzwania: pierwszy to właśnie wyzwolenie w młodych ludziach energii i umiejętności do tworzenia czegoś nowego nie tylko na ekranie, ale także w świecie biznesu. Danie im odwagi, gotowości do eksperymentowania i popełniania błędów oraz warunków i funduszy do tego. Drugim wyzwaniem jest fakt, że informatyków jest w Polsce za mało. 70 tys. osób kształcących się na uczelniach prawdopodobnie nie zaspokoiłoby wszystkich potrzeb rynku pracy, nawet gdyby wszyscy na raz zakończyli studia. Trzeba to szybko zmienić albo czeka nas pójście o 10 kroków do tyłu. Na szczęście mamy spory potencjał do poprawy, mimo nieubłaganych zmian demograficznych. W Polsce wciąż mamy jeden z najmniejszych udziałów kobiet w informatyce. Tutaj pracę trzeba zacząć u podstaw, już na etapie podstawówki, ale jest realna szansa do zmiany.

- Z pewnością skorzystalibyśmy też jako państwo z przemyślanej polityki wspierającej rozwój IT. Teraz firmom informatycznym w Polsce nie pomagają rosnące koszty pracy i brak faktycznych zachęt ze strony publicznej. Coraz częściej przegrywamy walkę o dodatkowe projekty, chociażby z Rumunią, gdzie programiści nie płacą podatku dochodowego, z Ukrainą - krajem, w którym praktycznie wszyscy pracujący w sektorze IT płacą 5 proc. podatku czy Bułgarią, gdzie wszyscy zatrudnieni na umowę o pracę są obciążeni zaledwie 10 proc. liniowym podatkiem. Co więcej, firmy takie jak my, mierzą się z konkurencją o talent, która nie zawsze korzysta z w pełni legalnych sposobów na zatrudnienie w Polsce i o tym też warto mówić głośno.

- Wierzę jednak, że znaczące umocnienie się Polski w globalnym świecie IT jest realne i jeśli tylko uda nam się zapanować nad najważniejszymi wyzwaniami, droga przed nami jest bardzo obiecująca.

Dziękujemy za rozmowę

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skype
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »