Który zarząd rządzi legalnie?

Atmosfera wokół Polskiej Telefonii Cyfrowej jest coraz bardziej gorąca. Po piątkowej awanturze i niewpuszczeniu zarządu do firmy głos zabrali akcjonariusze. Elektrim Telekomunikacja podtrzymuje stanowisko, że nowy zarząd został wybrany nielegalnie, gdyż do podjęcia takiej decyzji wymagany jest pełny skład rady nadzorczej, tymczasem zabrakło jednego z członków.

Za obowiązujący uznaje wyrok sądu z 30 grudnia 2004 r., zabraniający wnoszenia zmian do księgi udziałowców przez zarząd PTC. Przedstawiciele Elektrimu ripostują, że owszem, zakaz dotyczy księgi udziałowców, ale nie ma w nim mowy o Krajowym Rejestrze Sądowniczym. A to w nim dokonano wpisów, które zmieniły skład zarządu i rady nadzorczej operatora. Obie składają doniesienia do prokuratury o naruszenie prawa przez drugą stronę.

Zarówno Bogusław Kułakowski, jak i drugi z prezesów Tadeusz Kubiak podkreślają, że firma jest stabilna, a jej sytuacja finansowa dobra. Cała awantura wokół Polskiej Telefonii Cyfrowej nie będzie miała wpływu na bieżącą działalność operatora. Zarówno jeden prezes twierdzi, że 2004 r. był dla kierowanej przez niego spółki bardzo dobry i gdy tylko sytuacja unormuje się, światło dzienne ujrzą roczne wyniki finansowe, co potwierdzi jego słowa. Abonenci sieci mogą być zatem spokojni - poza zarządem firma działa normalnie i nie ma obaw, że to się zmieni.

Reklama

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o wizerunek samej firmy i Polski za granicą. Dla przeciętnego zjadacza chleba, bez względu na to, czy jest posiadaczem telefonu w sieci Era czy w konkurencyjnej, przepychanki na górze nie mają większego znaczenia. Jednak sposób, w jaki dokonano zmian w zarządzie, został bardzo źle odebrany zarówno w Polsce, jak i za granicą. Dodatkowo dwa "jedynie legalne" zarządy, dwie rady nadzorcze, kordony ochroniarzy blokujących dostęp do siedziby firmy nie wyglądają najlepiej w jednym z największych i najbogatszych polskich przedsiębiorstw.

Gra o niemałe pieniądze

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, i to w tym przypadku niemałe. O tym że Deutsche Telekom ma chrapkę na przejęcie pełnej kontroli w PTC, wiadomo było od dawna. Rok 2004 skonkretyzował te informacje. Niemcy złożyli propozycję odkupienia udziałów w operatorze Ery. Ostatecznie strony nie doszły do porozumienia - dla Elektrimu Telekomunikacja 1,3 mld euro to było za mało (dziś wiadomo, że swoje udziały wycenia na 2 mld euro). Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Elektrim potrzebuje pieniędzy, a Deutsche Telekom chce je wyłożyć. Jednak w grę wchodzi jeszcze ten trzeci. Choć ET ma "Elektrim" w nazwie, to głównym udziałowcem tej firmy jest Vivendi Universal. Francuzi nie mają noża na gardle, nie spieszyli się negocjacjami, mając świadomość, że wartość PTC cały czas rośnie. W takiej sytuacji Elektrim wyraźnie dogadał się z Deutsche Telekom i w ten sposób przejął władzę w firmie. Czy skutecznie i zgodnie z prawem - zadecyduje sąd, bo jak dotąd nowy zarząd nie jest dopuszczany do firmy.

Pozostaje jeszcze jedna ciekawostka - osoby Martina Schneidera i Wilhelma Stuckemanna (reprezentanta Deutsche Telekom w zarządzie PTC). Pracowali w poprzednim zarządzie, z którego formalnie nie zostali odwołani, jednocześnie zgodzili się wejść w skład nowego zarządu i w związku z tym nie są wpuszczani do siedziby spółki. Sytuacja byłaby komiczna, gdyby nie była żenująca. W poniedziałek mówiło się, że na polsko-francuskim szczycie w Arras prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Jacques Chirac mieli rozmawiać o sposobie przejęcia PTC. W tym momencie sprawa przestała już być wyłącznie polskim problemem i może warto by ją jak najszybciej zakończyć, bo Polsce na arenie międzynarodowej chwały ona nie przynosi.

Czy w jednej spółce mogą być dwa zarządy

Przepisy kodeksu spółek handlowych w żadnym przypadku nie przewidują, aby w tym samym czasie władzę w spółce z o.o. mogły sprawować jednocześnie dwa zarządy. Jeżeli jednak dojdzie do takiej sytuacji, że stary zarząd nie czuje się legalnie odwołany i nadal prowadzi swoją działalność, a nowy zarząd już został wybrany i rozpoczął reprezentowanie spółki, to należy rozstrzygnąć, który z nich ma prawo prowadzić sprawy spółki.

W tym celu nie wystarczy sięgnąć do przepisów kodeksu spółek handlowych, lecz również do aktów korporacyjnych, przede wszystkim zaś do umowy spółki. Umowa zawsze określa sposób powoływania członków zarządu, a zawarte w niej unormowania są wiążące przy rozstrzyganiu w przyszłości ewentualnych sporów na temat legalności dokonanych zmian w składzie zarządu.

Zarząd w spółce z o.o. mogą powoływać: rada nadzorcza, zgromadzenie wspólników, a nawet wskazani w umowie wspólnicy. Natomiast odwołać go może ten, kto go powołał, a w każdym przypadku zgromadzenie wspólników. Może więc to zrobić nawet wówczas, gdy to nie ono wybierało zarząd. Art. 203 k.s.h. stanowi, że członka zarządu odwołuje się uchwałą wspólników w każdym czasie. Jeżeli w umowie spółki został zamieszczony zapis tylko o tym, kto powołuje zarząd, to przyjmuje się wówczas, że odwołuje go zawsze ten sam organ.

Aby jednak odwołanie było legalne i skuteczne, organ, który dokonuje tej czynności, sam musi zostać wybrany bez naruszenia przepisów kodeksu. Na przykład wówczas gdy zarząd powołała rada nadzorcza, ona sama powinna zostać powołana uchwałą wspólników bądź w inny sposób określony w umowie spółki.

I druga ważna sprawa: sposób podejmowania uchwał przez radę nadzorczą. Zgodnie z art. 222 k.s.h., przy podejmowaniu uchwały na posiedzeniu powinna być co najmniej połowa jej członków, a w dodatku należy na nie zaprosić wszystkich członków. Jednak umowa spółki może przewidywać bardziej surowe wymagania dotyczące kworum rady nadzorczej.

Zanim nowy zarząd spółki rozpocznie swoją działalność, powinny zostać dopełnione formalności w Krajowym Rejestrze Sądowym. Sąd powinien wówczas zbadać m.in., czy działania związane ze zmianą zarządu były podejmowane zgodnie z przepisami, np. czy na posiedzeniu rady nadzorczej w momencie podejmowania uchwały o zmianach składu zarządu spółki była obecna wymagana liczba członków rady nadzorczej określona w umowie tej spółki.

Odpowiedzialność członków dwóch zarządów

Jeżeli jednak sprawy spółki w tym samym czasie prowadzą dwa zarządy, a w dodatku oba uważają się za legalnie powołane, to sąd rejestrowy, dokonując wpisów o zmianach w składzie zarządu powinien rozstrzygnąć, który z nich jest właściwy. Sprawy spółki powinni więc prowadzić członkowie zarządu wpisani przez sąd, a nie wykreśleni przez niego.

Może się jednak zdarzyć, że po pewnym czasie, nawet po kilku latach, na skutek różnego rodzaju procedur odwoławczych zostanie ustalone, że na przykład drugi, nowy zarząd jednak został powołany z naruszeniem przepisów. Na przykład ktoś skutecznie podważył przed sądem powszechnym w drodze powództwa cywilnego decyzję rady nadzorczej o powołaniu zarządu.

Do rozstrzygnięcia pozostaje wówczas sprawa odpowiedzialności członków tego zarządu za podejmowane decyzje, a także ustalenie, czy zawarte umowy są legalne, a spółka powinna się z nich wywiązać. Spółka nie może skutecznie uchylić się od skutków umów zawartych przez członków tego zarządu - dlatego osoby trzecie, które je zawarły, nie poniosą szkody. Tym bardziej że członkami tego zarządu były osoby wpisane do KRS i wówczas domniemuje się, że strona umowy działała w dobrej wierze.

Dlatego spółka ponosi też odpowiedzialność za wszelkie szkody, które powstały w związku z tą działalnością. Natomiast nie ponosi odpowiedzialności za działalność tzw. uzurpatorów, czyli członków tego drugiego zarządu, który był już skutecznie odwołany, albo został powołany z naruszeniem przepisów.

Marcin Kwaśniak, Malgorzata Piasecka-Sobkiewcz

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »