Leasing a ryzyko kursowe
Zawierając umowę leasingu kierujemy się zazwyczaj kilkoma przesłankami, generalnie co do wyboru tej formy pragniemy taniej finansować swoje inwestycje (obniżając podstawę opodatkowania), chcemy, aby transakcja była szybsza i łatwiejsza (unikając skomplikowanych procedur kredytowych).
Decydując się na wybór konkretnego leasingodawcy chcemy, aby jego oferta była korzystna, czyli tania i dobra (szybkie przeprowadzenia transakcji), oczekujemy zapewnienia bezpieczeństwa (swego czasu furorę zrobił leasingodawca zapewniający "wsparcie" swojego działu prawnego w kontaktach z urzędem skarbowym w razie problemów z kwalifikacją umowy leasingowej).
Jako klient chcemy też współpracować z firmą duża i znaną, nikt nie chce ryzykować, że podpisze umowę leasingu z firmą, która upadnie a potem będzie miał kłopoty z przedmiotem leasingu, który przez cały czas spłacał. Nie oznacza to oczywiście, ze małe i nieznane firmy są pewnymi bankrutami, co więcej praktyka pokazuje, że to małe i średnie firmy są dynamiczne i lepiej obsługują swoich klientów.
Podejmując decyzję o leasingu ważnym czynnikiem jest dla nas cena zakupu danej usługi, leasingodawcy przedstawiają nam wiele ofert na ten sam przedmiot. Wystarczy zmienić kwotę wykupu (wartość rezydualna), aby gwałtownie rosły/spadały nasze raty miesięczne.
Ale wciąż niedocenianym elementem konstruowania oferty leasingowej jest denominowanie go w różnych walutach. Generalnie leasing walutowy w nominale będzie dużo tańszy od leasingu złotowego.
Ale czy realnie nam się to opłaca?
I tak, i nie. Bardzo ważne jest to, żeby mieć świadomość ryzyka walutowego przyjmowanego przez leasingobiorcę w razie korzystania z leasingu walutowego.
Każda zmiana wartości waluty, w której wyrażona jest nasza umowa wpływa na koszty naszej usługi. Kiedy "wybrana waluta" rośnie w stosunku do naszej rodzimej złotówki - tracimy, zarabiając w złotówkach musimy ich więcej zapłacić za obsługę umowy. Analogicznie kiedy nasza narodowa waluta umacnia się w stosunku do waluty leasingu, koszty naszego leasingu spadają, bo płacimy mniej złotówek, w których zarabiamy. Zasady ogólne są łatwe, ale praktyka bywa nieprzewidywalna, w krótkim czasie można zyskać lub stracić kilka procent wartości inwestycji. Tylko, czy zawierając umowę leaisngu chcemy dodatkowo uczestniczyć w ruletce?
Decydując się już na wyrażenie umowy w obcej walucie starajmy się przewidzieć trendy jej i dolara, i euro. Najwięcej ofert leasingodawców dotyczy właśnie dolara i euro. Jeśli widzimy, że kurs danej waluty rośnie i zapowiada się, że będzie rósł nadal nie korzystajmy z tej opcji. Jeśli jesteśmy w stanie przewidzieć, że kurs danej waluty będzie spadał w trakcie trwania naszej umowy leasingowej to możemy śmiało zawierać taki kontrakt. Ale ostrzegam, to nie takie łatwe.
I jeszcze ostatnia uwaga na temat "złotych rad" specjalistów. Kiedy jakiś czas temu zawierałem swoją umowę, wszyscy "specjaliści" doradzali mi, żebym unikał drogiego dolara a wziął słabe euro - już wówczas wydawało mi się to sprzeczne, ze zdrowym rozsądkiem. Dzisiaj na spadku dolara (w którym mam zawartą umowę) zaoszczędziłem sporo pieniędzy, i zastanawiam się nad przewalutowaniem umowy na obecnie drogie euro (ale jeszcze nie dzisiaj).
Tak czy inaczej proszę zastanowić się, czy korzystając z leasingu chcemy przyjmować na siebie ryzyko kursowe walut, czy może wybierzemy nieznacznie droższą ofertę w złotych ale pewną co do końcowego rozrachunku.