Minimalna stawka dla firm w całej UE
Rząd, przedsiębiorcy i ekonomiści sprzeciwiają się niemieckim i francuskim zapędom do narzucania minimalnej stawki CIT w całej Unii.
Mnóstwo emocji w tzw. nowych państwach Unii Europejskiej wywołała francusko-niemiecka koncepcja wprowadzenia minimalnego poziomu opodatkowania przedsiębiorstw w całej wspólnocie. Dwa największe państwa Unii zarzuciły nowym członkom stosowanie dumpingu podatkowego. Oliwy do ognia dolało poparcie tych propozycji przez Joaquina Almunia, komisarza ds. gospodarczo-monetarnych. Rzeczywiście, poziom stawek podatkowych w państwach naszej części Europy jest znacznie niższy niż w dawnej ,,piętnastce". W Polsce i na Słowacji CIT wynosi 19 proc, a na Litwie i Łotwie nawet 15 proc. Dla porównania, niemieckie firmy muszą oddawać państwu 38,29 proc. zysku.
Kategoryczne nie
Próba wymuszenie podwyższenia poziomu dopiero co obniżonego opodatkowania firm spotkała się z jednoznacznym sprzeciwem w Polsce.
- Rząd uważa, że harmonizacja podatków bezpośrednich w szerszym niż obecnie zakresie nie jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania jednolitego rynku Unii Europejskiej. Dlatego stanowienie norm prawnych w tym obszarze, zgodnie z zasadą subsydiarności, winno pozostawać w wyłącznej kompetencji państw członkowskich UE - zdecydowała Rada Ministrów na ostatnim posiedzeniu.
Danuta Hźbner, polski komisarz UE, przypomina, że w tej sprawie nie ma jednolitego stanowiska komisji, gdyż członkowie Unii znajdują się na różnym poziomie rozwoju gospodarczego. W polskim interesie jest, aby poziom opodatkowania był jak najniższy.
W stanowisku rządowym podkreślono, że zarzuty dotyczące dumpingu są bezzasadne i "nie znajdują również podstawy w prawie wspólnotowym". Sprawy podatkowe pozostają bowiem w wyłącznej kompetencji państw. W Konstytucji Europejskiej zapisano, że jakiekolwiek decyzje w tym zakresie muszą być podejmowane przez Radę Ministrów UE jednomyślnie.
Nietrafiony zarzut
Zarzut stosowania dumpingu podatkowego odrzucają również ekonomiści.
- To jest retoryka na użytek wewnętrzny, odwracająca uwagę od rzeczywistych problemów tych państw. Mówienie o tym, że niski CIT w krajach ościennych jest zagrożeniem dla inwestycji w Niemczech czy Francji, jest mydleniem oczu. Liczy się przecież łączny poziom opodatkowania, a ten w Polsce nie jest już tak bardzo niski - twierdzi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
- Politycy francuscy i niemieccy przesadzają. Podatki może są u nas nieco niższe, ale za to infrastruktura jest gorsza, kredyt droższy, a administracja niesprawna. Jesteśmy konkurencyjni, bo mamy niższe koszty pracy w stosunku do wydajności oraz wyższy zwrot na kapitale. Nowe państwa UE konkurują natomiast podatkowo nie z krajami Zachodu, ale ze sobą. Dzięki temu inwestorzy z Francji czy Niemiec mogą uzyskiwać u nas wyższe dochody - twierdzi Maciej Krzak, główny ekonomista Banku Handlowego.
Okiem eksperta
Rafał Iniewski
Groźne dla Polski
Jednolita stawka jest wykluczona. Jedną z podstaw Unii jest bowiem swoboda kształtowania polityki budżetowej poszczególnych członków w zależności od potrzeb wewnętrznych. Co najwyżej można byłoby myśleć o stawce minimalnej. To jednak musi być poprzedzone harmonizacją ustalania podstawy opodatkowania, co zajęłoby kilka lat. Nie wiadomo jednak, po co to robić. Konkurencja podatkowa prowadzi przecież do stopniowego obniżania stawek. Dla nas taka decyzja byłaby katastrofą. Nadganiamy przecież zacofanie w rozwoju, co możliwe jest m.in. dzięki niższemu opodatkowaniu.
ekspert prawny PKPP