Od zaraz potrzeba 150 do 200 tys. specjalistów

Wczorajsze dane GUS potwierdzają ich mocny wzrost i nie słabnąca ich dynamikę. Dane o płacach będą miały dużą wagę przy podejmowaniu decyzji na kolejnym posiedzeniu RPP twierdzi Andrzej Wojtyna z Rady Polityki Pieniężnej

Członek Rady Polityki Pieniężnej A. Wojtyna powiedział: "Bilans ryzyk w tym roku wskazuje, że dalsze zaostrzenie polityki pieniężnej mogłoby nastąpić. Gdybyśmy nadal posługiwali się instrumentem nastawienia w polityce monetarnej, wciąż byłoby ono, moim zdaniem, restrykcyjne. Nie byłoby przekonujących przesłanek do jego zmiany na neutralne.

Dane o inflacji w kwietniu nie są zaskoczeniem. Nie można jednoznacznie powiedzieć, że Rada na dzień dzisiejszy może sobie pozwolić na pauzę, na dwu-, trzymiesięczny oddech. Te dane rzeczywiście mogą˛ sugerować, że istnieje większa możliwość na spokojne przemyślenie całej układanki makroekonomicznej, ale z drugiej strony presja inflacyjna może narastać. Ostatecznie więc dane kwietniowe nie są aż tak uspokajającą informacją.

Reklama

W mojej ocenie obraz gospodarki jest mieszany, niejednoznaczny. Kluczowa nadal będzie relacja wzrostu płac do dynamiki wydajności pracy, ale nawet gdyby wzrost płac z ostatniego miesiąca utrzymał się przez kolejny, nie byłoby to aż tak istotnym zagrożeniem, bo w przeszłości były już takie 1-2 miesięczne wzrosty, choć byłby ważnym sygnałem. Dane o płacach będę miały dużą wagę przy podejmowaniu decyzji na kolejnym posiedzeniu. Relacja wydajności do wzrostu płac jest dla nas relacją dominującą, choć trzeba przyznać, że relacja ta nie jest obecnie jeszcze groźna. Nie ma tutaj żadnych drastycznych sygnałów". Wysoki wzrost w Polsce nie musi się utrzymywać wiele lat. Jak mówi A. Wojtyna : "Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że z powodu wysokiego wzrostu inwestycji, który powinien się utrzymać na poziomie dwucyfrowym przez kilka kwartałów, wzrost gospodarczy również może pozostać dynamiczny".

Utrwalenie szybkiego tempa wzrostu, a także jego wydłużenie mogłoby nastąpić dzięki Euro 2012. Jednak A. Wojtyna podchodzi do tego sceptycznie : "Muszę przyznać, że prezent ten trafił nam się w nie do końca najlepszym momencie, bo na przykład w sektorze budownictwa mamy już do czynienia z przegrzaniem - jest tam duża konkurencja o pracowników i materiały".

Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich - z danych GUS wynika, że w kwietniu przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 2.786,29 zł. W stosunku do grudnia ub r. jest to wzrost o 8,4 proc., co w przeliczeniu na pracownika daje ok. 234 zł. Wielkość ta daleko przewyższa planowane przez rząd na ten rok podwyżki w sektorze przedsiębiorstw. Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich za wzrostem płac powinny nadążać reformy ograniczające pozapłacowe koszty pracy. Bez przeprowadzenia koniecznych zmian polska gospodarka straci impet i zdecydowanie zwolni. To zaś oznaczałoby konieczność rezygnacji Polski z ambitnych planów rozwoju.

Wzrost cen nie byłby powodem do niepokoju, gdyby nie, związana z migracją polskich fachowców, niekorzystna sytuacja w wielu branżach. Eksperci KPP oceniają, że w gospodarce potrzebne jest "od zaraz" 150 do 200 tys. specjalistów, z tego 1/3 w samym budownictwie. Tam też płace rosną najszybciej. Podwyżki dotyczą również przetwórstwa przemysłowego, firm produkujących meble, maszyny oraz wyroby z metali.

Wprawdzie notuje się również (9,6 proc. w ub.r.) wzrost wydajności pracy, ale związane jest to przede wszystkim z efektem modernizacji produkcji i wprowadzania do przemysłu wysokowydajnych technik. W branżach takich jak budownictwo, gdzie tradycyjnie dominuje praca ludzka, wzrost płac przerzucany jest bezpośrednio w koszty. Efektem rozwijającej się gospodarki jest wzrost ilości nowych miejsc pracy, co w połączeniu z migracją pracowników staje się poważnym problemem pracodawców. Na koniec kwietnia - jak podaje GUS - zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 5.104,9 tys. osób i wzrosło o 108 tys. w stosunku do grudnia 2006 roku.

Niedobór specjalistów nakręca konkurencję wśród pracodawców oraz sprzyja nadmiernemu zwiększaniu płac. Szacuje się, że tegoroczna dynamika wzrostu płac wyniesie 11 proc. i będzie dwukrotnie wyższa od ubiegłorocznej. Jest to dobra wiadomość dla pracowników, ale nie korzystna dla przedsiębiorców. Oznacza bowiem szybki wzrost kosztów pracy i obniżenie konkurencyjności polskich towarów. Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich niepokojąco brzmią wypowiedzi ekspertów, którzy dostrzegają symptomy zwolnienia gospodarczego. Obawy te widoczne są także w prognozie makroekonomicznej rządu do projektu budżetu na rok 2008. Przyszłoroczne tempo gospodarki szacuje się tylko na 5,5 proc. mimo, że w tym roku oczekuje się ponad 6 proc. wzrostu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: relacja | potrzeba | GUS | Rady Polityki Pieniężnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »