Odprawy importu uciekną z Polski

Pomimo apeli przedsiębiorców kierowanych do służb kontroli granicznej, nadal przy imporcie towarów rolno-spożywczych przeprowadza się nieuzasadnione kontrole standaryzacyjne i sanitarne.

Pomimo apeli przedsiębiorców kierowanych do służb kontroli granicznej, nadal przy imporcie towarów rolno-spożywczych przeprowadza się nieuzasadnione kontrole standaryzacyjne i sanitarne.

Jeśli sytuacja się nie zmieni, przewiduje się, iż większość polskiego importu będzie odprawiana w innych krajach unijnych. Klientów stracą polscy spedytorzy, agenci celni, a także nasze służby celne.

Takich kontroli, jakie obowiązują w Polsce, nie ma w żadnym innym państwie Unii. W dodatku kontrole te dublują się, wydłużają czas odprawy celnej, a także podnoszą jej koszt. Uciążliwe jest to zwłaszcza na lotniskach i w portach morskich. Jeśli sytuacja się nie zmieni, przewiduje się, iż większość polskiego importu będzie odprawiana w innych krajach unijnych, np. w porcie w Hamburgu czy też na lotnisku we Frankfurcie.

Reklama

Obowiązujące w Polsce procedury dziwią importerów, spedytorów i polskie agencje celne. Ten sam towar może przecież zostać wprowadzony do Polski bez tych kontroli, jeśli zostanie odprawiony w innym kraju Wspólnoty i nabierze statusu unijnego.

W innych krajach Wspólnoty Europejskiej obowiązkowe są tylko dwie kontrole: dla artykułów roślinnych: fitosanitarna i dla artykułów pochodzenia zwierzęcego: weterynaryjna, i to nie w każdym przypadku. W Polsce, zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa wydanym tuż przed 1 maja 2004 r., obowiązują oprócz tych dwóch wymienionych, jeszcze dwie dodatkowe kontrole towarów rolno-spożywczych: sanitarna i standaryzacyjna. Jak się okazuje, badania towarów często się dublują. Oznacza to, że ten sam towar musi być sprawdzony przez co najmniej trzy służby kontrolne. Zwłaszcza kontrole sanitarne są wręcz skandaliczne. Na wydanie świadectwa Sanepidu, dopuszczającego towar do obrotu na terytorium Polski, czeka się od kilku dni do nawet dwóch tygodni. Dzieje się tak przy odprawach na Lotnisku Okęcie w Warszawie. W przypadku przesyłek lotniczych ma to zasadnicze znaczenie, gdyż przesyłki te są przesyłkami ekspresowymi. W portach morskich jest jeszcze gorzej, gdyż tam na takie świadectwo trzeba poczekać znacznie dłużej, nawet do kilkunastu dni.

A do tego dochodzi jeszcze kontrola standaryzacyjna - Wojewódzkich Inspektoratów Jakości Handlu Artykułów Rolno-Spożywczych (WIJHARS), kontrola fitosanitarna - Inspekcji Ochrony Roślin (IOR) albo weterynaryjna. Zaś ten sam towar, który w Polsce podlega kontroli, odprawiony np. w porcie w Hamburgu czy na lotnisku we Frankfurcie (gdzie odprawa graniczna trwa kilka godzin) nabiera statusu unijnego i swobodnie wjeżdża już do Polski bez jakichkolwiek kontroli. Oznacza to, że przepisy unijne nie wymagają przy odprawie importowanych towarów rolno-spożywczych każdorazowo kontroli jakościowej i sanitarnej. Tym bardziej że obowiązkowe są kontrole fitosanitarne i weterynaryjne. Owszem, kontrole te istnieją w innych krajach Unii Europejskiej, ale przy dopuszczeniu towaru "do sprzedaży", a nie do obrotu, czyli przy odprawie celnej.

Powodem tak dużej uciążliwości tych kontroli jest też brak koordynacji czasu pracy instytucji kontrolnych z czasem pracy urzędów celnych, do którego dostosowują się firmy obsługujące odprawy towarów. Ze względu na różną specyfikę przejść i terminali granicznych (morskie, samochodowe, kolejowe, lotniska) ruch w tych miejscach, a więc i czas pracy zarówno firm, jak i celników odbywa się o różnych porach. Często jest to ruch całodobowy albo 12-godzinny. Jeśli zaś chodzi o pozostałe służby kontrolne w większości przypadków jest to 8-godzinny tryb pracy, najczęściej od 7.00 do 15.00, przy czym same kontrole i zgłoszenia do kontroli mogą odbywać się tylko w wyznaczonym czasie w trakcie godzin urzędowania.

Ponadto podczas kontroli np. weterynaryjnej nie może być obecny tylko lekarz weterynarii, co prowadzi do wielu konfliktów. Otwarcie przesyłki do kontroli wiąże się z naruszeniem przesyłki celnej, czyli zerwaniem plomb celnych, a więc powinno odbywać się przy udziale celnika. Powstaje więc problem i spór, gdyż z kolei przepisy celne nie dopuszczają naruszenia plomby celnej bez obecności celnika. Poza tym przy otwarciu przesyłki mogliby uczestniczyć inni kontrolujący, jak inspektor WIJHARS, IOR czy Sanepidu. A tak, przesyłka musi być otwierana przy każdej następnej kontroli i to z udziałem celnika. Niestety często jest tak, że służby celne w natłoku pracy nie mają możliwości kilkakrotnej obsługi jednej przesyłki w ciągu tego samego dnia. Poza tym rzadko zdarza się, aby wszystkie kontrole też mogły odbyć się jednego dnia, więc najczęściej są wyznaczane (z racji ograniczonego czasu pracy) na kolejne dni. To tworzy niepotrzebne konflikty pomiędzy służbami kontroli granicznej a przedsiębiorcami, którym wydłużanie czasu odprawy generuje dodatkowe koszty obsługi przesyłki, jak opłaty związane z postojem, z magazynowaniem etc.

Przedsiębiorcy sugerują zmianę przepisów o konieczności kontroli standaryzacyjnej i sanitarnej towarów przy "dopuszczeniu do obrotu" na kontrolę przy dopuszczeniu "do sprzedaży". Nie zwolniłoby to właściciela towaru z obowiązku utrzymania odpowiedniej jakości tych towarów, a znacznie ułatwiłoby ich obsługę graniczną. Poza tym każdy towar importowany odprawiony, czy to na granicy polskiej czy niemieckiej podlegałby takim samym kontrolom. Nastąpiłoby wreszcie dostosowanie do przepisów unijnych. Spedytorzy, agenci celni i wreszcie same służby celne nie traciłyby konkurencyjności w stosunku do takich samych podmiotów z innych krajów unijnych, no i, co najważniejsze, należności celne od polskich importerów trafiałyby do polskiego Skarbu Państwa, a nie zasilałyby innych budżetów jak dzieje się obecnie.

Beata Trochymiak

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: kontrole | towar | przesyłki | Polskie | odprawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »