Ograniczą naszą ochronę

Rozmawiamy z Małgorzatą Gersdorf, prorektorem Uniwersytetu Warszawskiego.

Obecnie obowiązujący kodeks pracy coraz mniej odpowiada aktualnym potrzebom rynku. Co powinniśmy zrobić, aby prawo pracy było elastyczniejsze?

- Warto zastanowić się nad wprowadzeniem kodeksu zatrudnienia. Unormowane byłyby w nim inne niż umowa o pracę stosunki zatrudnienia - np. praca dla osób fizycznych nie będących przedsiębiorcami albo zatrudnienie pracowników, którzy nie muszą wykonywać pracy w siedzibie firmy. Tych osób nie można pozbawiać ochrony. Ale ich status nie jest też jednolity. Dlatego jedna grupa zatrudnionych niepracowników miałaby zapewnione, że faktyczny pracodawca musi wobec nich przestrzegać przepisów bhp, inna, że obowiązują wobec niej ograniczenia w zwolnieniu z pracy. Trzeba też rozważyć ograniczenie ochrony przysługującej pracownikom zatrudnionym na czas nieokreślony. Powoduje ona, że stabilne zatrudnienie mają tylko osoby starsze, zwłaszcza że często obowiązują ich stare układy zbiorowe. A młodzież na początku pracuje albo w agencjach pracy tymczasowej, albo na zastępstwo. Prawo pracy nie daje im szans. Dlatego wyjeżdżają za granicę. Na początku kariery zawodowej dostają też minimalne wynagrodzenie, choć są bardzo dobrze wykształceni.

Reklama

Rząd przygotował już projekt nowelizacji, który zwalnia z obowiązku przywracania do pracy pracowników zatrudnionych w firmach, w których pracuje mniej niż dziesięć osób.

- To dobre rozwiązanie. Tyle że powinno ono objąć wszystkich pracodawców, a nie tylko tych najmniejszych.

Małe firmy nie będą musiały też przestrzegać innych przepisów kodeksu pracy - np. nie będą musiały prowadzić ewidencji czasu pracy. Czy rzeczywiście będzie to ułatwienie dla tych pracodawców?

- Tak. Nie będą obciążeni przepisami dotyczącymi ochrony pracowników. Tym samym runęła jednak idea uniformizacji prawa pracy, które miało być takie samo dla wszystkich. Już teraz od wielkości pracodawcy zależy na przykład to, czy musi przyjąć regulamin wynagradzania i regulamin pracy, ale nowe propozycje mają bardziej doniosłe znaczenie. Mali pracodawcy będą mogli na przykład zwalniać osoby w wieku przedemerytalnym. Nie sądzę jednak, aby był to dobry sposób na uelastycznienie prawa pracy. Spowoduje jedynie, że osoby starsze bardziej będą narażone na wykluczenie społeczne.

Może wystarczyło skrócić okres ochrony ich zatrudnienia np. z czterech do dwóch lat.

- Całkiem niedawno go wydłużyliśmy. Tak częste zmiany powodują, że prawo pracy staje się elementem destabilizującym stosunki zatrudnienia, a to niedobrze. Rządzący raz wymyślą, że do kodeksu trzeba wprowadzić zadaniowy czas pracy, potem na przykład telepracę i mamy niespójny akt prawny. Zbyt skomplikowany dla pracodawców i pracowników. Nikt nie ma pomysłu, do czego zmierzamy. A w marszu do globalizacji, wolnego rynku i konkurencji nie powinniśmy utracić tego, co w prawie pracy jest najważniejsze, czyli ochrony prawa pracowników. W ostatnich latach za bardzo zachłysnęliśmy się prawem cywilnym i są przesłanki ku temu, by sądzić, że prawo stosunku pracy ewoluuje właśnie w kierunku stosunku cywilnoprawnego.

Co trzeba zmienić, żeby prawo pracy nie dyskryminowało młodych ludzi? Czy rzeczywiście przekształcamy stosunek pracy w stosunek cywilnoprawny?

Rozmawiał Łukasz Guza.

Więcej: Gazeta Prawna 24.04.2008 (81) - str.15

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: prawo pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »