Patent na groszowy ZUS
W majestacie prawa możesz mieć ubezpieczenie zdrowotne za groszowe składki do ZUS. O wizytę u specjalisty czy pobyt w szpitalu nie będzie też musiała martwić się Twoja rodzina.
Pomysł - właściwie mały "przekręt", ale w świetle prawa - przedstawił "Kurier Lubelski".
Korzystanie z mechanizmu, którego skala zastosowania nie jest znana, nie musi dotyczyć najuboższych. Mogą z niego korzystać ci, którzy pracę stracili, albo pracują... na czarno.
Sposób jest bardzo prosty. Należy zawrzeć umowę zlecenia (jest ona umową dla każdego, ponieważ jest to umowa cywilnoprawna).
"Na przykład bezrobotny podpisuje umowę z sąsiadem, że uporządkuje mu domowy ogród. Praca ma być wykonana na przykład w ciągu 10 miesięcy, za co zleceniodawca wypłaci 100 zł. I wszystko jest prawdą, nie ma tu żadnej fikcji" - podkreślił anonimowy ekspert od prawa podatkowego i ubezpieczeniowego, rozmówca dziennika.
Składka do ZUS wynosi 8,5 proc. od wynagrodzenia. Co ważne, jest odprowadzana dopiero po wypłacie.
Wracając do "ogrodowego przykładu", jeśli po miesiącu pracownik otrzyma 10 zł, to jego zleceniodawca musi odprowadzić do ZUS 85 groszy z tytułu składki zdrowotnej. Za pracę można zapłacić także po 10 umówionych miesiącach - wtedy do ZUS trafi 8,5 zł!
Trzeba pamiętać, że zawartą umowę zlecenia trzeba zgłosić do ZUS w ciągu siedmiu dni.
Przykładowe 85 groszy to niewątpliwie śmieszna kwota, biorąc pod uwagę ewentualne koszty leczenia. Co ciekawe, po złożeniu odpowiedniego formularza w ZUS z ubezpieczenia przysługującego zleceniobiorcy będzie też mogła korzystać jego rodzina!
"Ustawodawca nie określił, ile ma wynosić dolna granica ubezpieczenia zdrowotnego, więc przypadki, że ktoś płaci groszowe składki, mogą się zdarzyć" - powiedziała gazecie Mirosława Witka, rzecznik prasowy ZUS.
