PKP jedzie na stratach

Grupa PKP straciła w ubiegłym roku blisko 700 mln zł, a jej zadłużenie przekroczyło 9,6 mld zł. Co ciekawe, mimo strat, dług przedsiębiorstwa zmniejszył się w ubiegłym roku o blisko 700 mln zł. Stało się to jednak możliwe tylko dzięki wyprzedaży majątku.

Strata Grupy PKP po 11 miesiącach 2005 r. sięgnęła prawie 500 mln zł. Wyniki za cały rok firma poda dopiero w marcu. Jednak już teraz wiadomo, że nie będą zachwycające - strata może przekroczyć nawet 700 mln zł. Mimo to dług PKP spadnie z 10,3 do 9,6 mld zł.

Zmniejszenie długu jest jednak przede wszystkim wynikiem udanej sprzedaży akcji Koksowni Przyjaźń, z której blisko 600 mln zł dochodu poszło nieomal w całości na spłatę zobowiązań. Zadłużenie pozostaje jednak wciąż wysokie.

Ubiegłoroczna strata jest niepokojąca. Czy to powrót do złej passy przewoźnika? W 2004 roku PKP wykazała przecież po raz pierwszy od wielu lat zyski - wyniosły one 551 mln zł. Prezes spółki Andrzej Wach przypomina jednak, że dobry wynik był efektem restrukturyzacji zobowiązań publicznoprawnych firmy. Na działalności operacyjnej PKP straciła bowiem 700 mln zł. I tyle mniej więcej wyniesie też strata za ubiegły rok.

Reklama

Mniejsze przewozy

Spółkom kolejowym spadły nie tylko wyniki, lecz także przewozy - towarowe o 26 tys. ton ładunków, a pasażerskie o 70 tys. osób. W grudniu niekorzystne dysproporcje zmniejszyły się na pewno o kilkanaście tysięcy ton i osób. Nic dziwnego, że spółki wożące towary i pasażerów też zakończą rok pod kreską. Lekko poniżej zera będzie Cargo, choć jeszcze w 2004 roku towarowy przewoźnik wypracował blisko 110 mln zł zysku netto. O wiele gorzej jest w Przewozach Regionalnych. W tej spółce rok zakończył się stratą 600 mln zł. Zdaniem Andrzeja Wacha, to efekt niedostatecznego refinansowania deficytu przewozów regionalnych przez samorządy wojewódzkie.

- Trzeba też pamiętać, że w zeszłym roku dzięki wsparciu Grupy PKP i władz samorządowych województwa mazowieckiego na rynku kolejowym pojawił się nowy przewoźnik, Koleje Mazowieckie. Działa na bardzo atrakcyjnym rynku największego województwa w Polsce, a jego przychody nie są już częścią przychodów Grupy PKP - mówi Andrzej Wach.

Spirala zadłużeniowa

Usprawiedliwienie prezesa PKP uważają za uzasadnione analitycy rynku.

- Nie ma innego wyjścia - deficyt w przewozach regionalnych musi być uzupełniony z kasy państwa. Dopóki tak się nie stanie, dopóty cierpieć będą nie tylko Przewozy Regionalne, lecz również firmy kooperujące - ocenia Adrian Furgalski, prezes ZDG TOR, firmy analizującej krajowy rynek kolejowy.

Według analityków, na ustabilizowanie sytuacji w Przewozach Regionalnych niezbędne jest znalezienie blisko 2 mld zł w budżecie państwa.

To jednak nie wszystko - na brak środków narzekają i inne spółki PKP. Wie coś o tym Danuta Górska, główna księgowa PKP Energetyka, dostawcy prądu dla kolei. Spółka balansuje na krawędzi płynności finansowej.

- W 2005 roku nie mieliśmy co prawda spektakularnych odcięć prądu, ale nie oznacza to, że odzyskaliśmy płynność. Wciąż nie płacą nam na czas zarówno Przewozy Regionalne, jak i Polskie Linie Kolejowe - mówi Danuta Górska.

Polskie Linie Kolejowe, firma zarządzająca krajową siecią kolejową, prawdopodobnie też zakończą ubiegły rok stratą.

Gdy inni płaczą, cieszy się InterCity, rodzynek na kolejowej mapie spółek. W 2005 roku spółka planowała stratę w wysokości 22 mln zł, ale wygeneruje zysk.

- Będziemy na pewno na plusie, choć za wcześnie jeszcze na dokładną liczbę - mówi Jacek Prześluga, prezes PKP InterCity. Kierowana przez niego spółka osiągnęła dobry wynik dzięki ograniczeniu kosztów dostaw oraz intensywnemu marketingowi. W efekcie InterCity ma przychody wyższe od tych z 2004 roku o blisko 100 mln zł, czyli 950 mln zł.

Lepsi i gorsi

InterCity nie tylko notuje coraz lepsze wyniki, lecz także podwaja inwestycje. Na nowy tabor firma wydała w ubiegłym roku blisko 100 mln zł. To mniej więcej jedna dziesiąta wszystkich inwestycji na kolei. Adrian Furgalski uznaje wysokość inwestycji grupy kolejowej za największy jej minus. Na szczęście idzie ku lepszemu. W tym roku rząd może dać na modernizację torów blisko 1 mld zł.

Tyle tylko, że wciąż nierozstrzygnięty jest problem starego taboru, który jeździ po torach. Szacuje się, że tylko PKP Cargo powinno wydawać rocznie na wagony i lokomotywy 1,2 mld zł - wydaje zaś tylko 200 mln zł. Bez wzmocnienia taboru Cargo nie ma natomiast co liczyć na uporanie się z wewnętrzną konkurencją na rynku przewozów towarowych. Prywatni przewoźnicy radzą sobie coraz śmielej.

W ubiegłym roku wyrwali Cargo blisko 13 proc. krajowego rynku kolejowych przewozów towarowych. Co więcej, tylko patrzeć, jak na polskich torach pojawią się zagraniczni przewoźnicy. Wtedy los Cargo będzie przesądzony.

W takiej sytuacji, zdaniem Adriana Furgalskiego, jedynym ratunkiem dla Cargo jest prywatyzacja. - Bez potężnego zastrzyku gotówki firma skazana jest na porażkę - mówi analityk ZDG TOR.

Minister "bez teki"

Tymczasem już dziś Ministerstwo Transportu zapowiada wstrzymanie przekształceń własnościowych na kolei. Ad acta odłożone zostaną więc rozpoczęte procesy prywatyzacji Cargo i InterCity. W zamian, odpowiedzialny za kolej wiceminister transportu Mirosław Chaberek chce usprawnić zarządzanie firmą. Słowa najlepszego menedżera na kolei mogą potwierdzać słuszność sądu wiceministra.

- Największym problemem PKP jest mentalność pracowników, która narzuca przekonanie, że w krajowych realiach kolej skazana jest na przegraną. To powoduje zaniechanie działań i wydobycie z PKP drzemiących w niej rezerw - uważa Jacek Prześluga.

Problem w tym, że nie wiadomo, jak długo posiedzi on jeszcze w fotelu prezesa.

Trudno wierzyć w słowa Mirosława Chaberka wypowiedziane w ubiegłym tygodniu na łamach GP o końcu zwolnień na kolei, bo jeszcze tego samego dnia ze stanowiskiem rozstał się Leszek Ruta, prezes Przewozów Regionalnych. Wiadomo, że karty personalne w resorcie tasuje nie on, lecz dyrektor gabinetu politycznego Jacek Tarnowski, a ten końca zmian przecież nie zapowiadał.

Cezary Pytlos

OPINIA


Andrzej Wach, prezes PKP
Wynik finansowy Grupy PKP jest pochodną systemowych problemów przewozów regionalnych i historycznego zadłużenia po byłym przedsiębiorstwie państwowym.

W 2005 roku, pomimo coraz ostrzejszej konkurencji, strata Grupy na działalności podstawowej będzie porównywalna do roku ubiegłego. Jest to przede wszystkim efekt niedostatecznego refinansowania deficytu przewozów regionalnych przez samorządy wojewódzkie.

Największa poprawa wyniku nastąpiła w spółkach przewozów pasażerskich, szczególnie istotny jest dobry wynik PKP InterCity. Spółka ta o ponad 20 proc. zwiększyła ilość przewiezionych pasażerów. W ten sposób zamknie rok wynikiem dodatnim. W porównaniu do straty przekraczającej 49 mln zł w roku 2004 to duży sukces. Pełnym powodzeniem zakończył się również proces sprzedaży udziałów Koksowni Przyjaźń.

Ubiegły rok był też przełomowy dla polskiej kolei. Inwestycje w infrastrukturę stały się jednym z priorytetów polityki rządu. Dzięki zaangażowaniu Ministerstwa Transportu, polski parlament przyjął wreszcie systemowe rozwiązania dotyczące inwestycji w linie kolejowe, tabor, przejazdy międzywojewódzkie i międzynarodowe.

Udało się wreszcie stworzyć prawne podstawy do tego, by przez najbliższe lata wykorzystywać miliardy złotych z Unii Europejskiej.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: PKP | przewozy | cargo | firma | Mariusz Wach | kolejowe | dług | firmy | Intercity | zadłużenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »