Pośrednicy? Omiń ich!

Zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, nasi eksporterzy korzystają z usług zagranicznych pośredników. Dlatego zarabiają mniej, niż by mogli.

Zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, nasi eksporterzy korzystają z usług zagranicznych pośredników. Dlatego zarabiają mniej, niż by mogli.

W 2005 r. polski eksport zwiększył się o blisko 20 proc. Jednak producenci narzekają, że ich zyski nie rosną w podobnym tempie. Według zachodnich ekspertów, zaledwie jedna piąta naszego eksportu pochodzi bezpośrednio od rodzimych dostawców.

Pod cudzą marką

Większość naszych produktów, na przykład na rynek brytyjski, trafia przez pośredników - z Holandii, Francji, Niemiec czy z Wielkiej Brytanii.

- Polski producent na tym traci. Ponadto często te wyroby funkcjonują na tamtejszym rynku pod innymi markami, co nie pozwala na wyrobienie odpowiedniej renomy - tłumaczy Martin R. Oxley, dyrektor zarządzający Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej (BPCC).

Reklama

Dodaje, że problem nie występuje tylko na Wyspach. Podobnie dzieje się w Niemczech, Szwecji, Holandii czy w Austrii. A jeszcze gorzej za wschodnią granicą - naszym eksporterom często trudno sobie wyobrazić, że można na tym rynku robić interesy bez pośredników.

- Wolą odgrywać rolę producenta i dostawcy. Brakuje im wiary w to, że potrafią samodzielnie wypromować wyrób. W rezultacie produkty najwyższej jakości sprzedają z wyjątkowo niską marżą, a więc zarabiają na nich mniej, niż by mogli - uważa dyrektor BPCC.

Razem łatwiej

Na szczęście powstają inicjatywy mające ułatwić producentom poruszanie się po rynkach zagranicznych i ograniczyć wykorzystywanie ich przez pośredników. W tym celu coraz częściej łączą się w tzw. klastry lub grupy producenckie i wspólnie planują ekspansję. Mechanizm ten znany jest na świecie od prawie 160 lat. Przykładem francuska Burgundia czy Szampania, gdzie znakomicie działają producenckie grupy promocji wyrobów z tych rejonów.

- Nasze produkty rolne lub wyroby rzemieślnicze też możemy tak promować. Trzeba tylko stworzyć klastry - grupy wspólnej promocji producentów z danego regionu - tłumaczy Michał Różański, dyrektor firmy Enterplan, twórca idei tworzenia klastrów w Polsce.

Najbardziej znanym klastrem na świecie jest amerykańska dolina krzemowa. Polskie osiągnięcia w tej dziedzinie są znacznie skromniejsze, jednak od czegoś trzeba zacząć. Działają na przykład: klaster Pomidora z Ziemi Sandomierskiej, klaster Kalafiorowo-Brokułowy z Łaszczowa, Rogal Marciński z Poznania, Ceramika Bolesławiecka czy Chmielaki Nadwiślańskie skupiające producentów chmielu z Powiśla i Lubelszczyzny.

Są pieniądze

Program promujący tworzenie sieci firm i instytucji w regionach wdrażany jest na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i współfinansowany przez UE. Na wsparcie (m.in. preferencyjne kredyty, częściowe pokrycie kosztów organizacji i działalności) liczyć mogą także grupy producenckie tworzone przez co najmniej pięciu producentów jednego produktu czy grupy produktów.

Kupą mości panowie

Dziś i jutro w warszawskim hotelu Sheraton odbędzie się konferencja BPCC "Poznaj nabywcę, poznaj dostawcę", na której polscy eksporterzy podzielą się doświadczeniami związanymi z podbojem rynków zagranicznych. Nie zabraknie też przedstawicieli brytyjskich firm zainteresowanych współpracą z polskimi producentami.

Bartosz Krzyżaniak,Wiktor Szczepaniak

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »