Przedawnione miliony
Dlaczego właścicielka jednej z firm handlujących alkoholem nie musiała zapłacić niemal 8,4 mln zł podatków? Prokuratura uważa, że doszło do tego, ponieważ jedna z pracowniczek Urzędu Kontroli Skarbowej w Szczecinie dopełniła swoich obowiązków.
Jak informuje "Kurier Szczeciński", Beata P. inspektor w szczecińskim UKS w 2000 roku została upoważniona przez Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej do sprawdzenia działalności jednej z firm w woj. wielkopolskim. Kontrola miała dotyczyć nielegalnego sprowadzania alkoholu do Polski przez zorganizowaną grupę osób.
Kontrola polegała ona na weryfikowaniu dokumentacji firmy i ustaleniu, czy jej właścicielka zapłaciła podatki akcyzowy oraz od towarów i usług. W czasie kontroli Beata P. wydała cztery decyzje określające wysokość tych zobowiązań, zaległości oraz odsetek za zwłokę. Okazało się, że miała nie złożyć w szczecińskim urzędzie tzw. karty kontroli, więc kontrola figurowała w wykazie jako niezakończona. Przełożona Beaty P. wykryła też, że brakowało dowodów doręczenia czterech decyzji do UKS w Koninie, co uniemożliwiło dochodzenie od właścicielki firmy zobowiązań podatkowych, które uległy przedawnieniu z końcem 2003 roku. W ten sposób Skarb Państwa miał stracić prawie 8,4 miliona złotych.
Wobec Beaty P. wszczęto postępowanie dyscyplinarne. W lipcu 2004 roku komisja dyscyplinarna wymierzyła jej karę nagany z pozbawieniem możliwości awansu przez dwa lata. Dwa miesiące później Wyższa Komisja Dyscyplinarna Służby Cywilnej w Warszawie uchyliła naganę i umorzyła postępowanie wobec Beaty P. przyjęła przedawnienie karalności zarzucanych czynów.
Jednak później znaleziono akta kontroli, w których ujawniono zastrzeżenia pełnomocnika właścicielki firmy co do protokołu z kontroli oraz jego odwołania od decyzji wydanych przez pracowniczkę szczecińskiego UKS. Beata P. miała nie nadać im biegu. Teraz więc oskarża się Beatę P. o niedopełnienie swoich obowiązków. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności.