Przepychanki z NASK

Kilka dni temu Urząd Regulacji Telekomunikacji (URTiP) zapowiadał, że lada dzień rozda zwycięskim operatorom kanały w paśmie 3,6-3,8 GHz przeznaczonym pod szerokopasmowy radiowy internet. Chętni na radiowe kanały przeznaczone pod internet już witali się z gąską, ale NASK zakwestionował decyzję URTiP i sprawa się przeciągnie.

Nic z tego nie wyjdzie. - Byłem przekonany, że decyzja się uprawomocni, ale dostałem kolejne pismo od NASK i muszę się do niego ustosunkować - wyjaśnia Witold Graboś, prezes URTiP.

Przypomnijmy, że latem regulator ogłosił wyniki trwającego od kilku miesięcy postępowania przetargowego dotyczącego 10 kanałów w paśmie 3,6-3,8 GHz. Przetarg wygrała oferująca najwyższą cenę nikomu nieznana częstochowska firma E-internets, dla której regulator postanowił zarezerwować cztery kanały. Tyle samo miała dostać Polska Telefonia Cyfrowa (PTC), operator sieci komórkowych Era i Heyah, a pozostałe dwa - Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK).

Reklama

Niepoprawna decyzja NASK, który ostrzył sobie zęby na cztery kanały, poczuł się wielkim przegranym - zwłaszcza że, jego zdaniem, w przetargu popełniono poważny błąd w ocenie oferty spółki E-internets. Operator zakwestionował wyniki. W odpowiedzi regulator wszczął procedurę unieważnienia przetargu, którą po wymianie korespondencji z uczestnikami zdecydował się umorzyć. Jednak decyzję o umorzeniu kilka dni temu niespodziewanie zakwestionował NASK. - Do decyzji prezesa URTiP mamy zastrzeżenia natury formalnej. Nie zależy nam bynajmniej na unieważnieniu przetargu, bo nie mamy w tym żadnego interesu - zastrzega Maciej Kozłowski, dyrektor NASK.

Otwarta ścieżka

Rozstrzygnięcie formalnych wątpliwości NASK prawdopodobnie nie potrwa długo, ale to wcale nie musi oznaczać rychłego rozdysponowania 10 kanałów, bo operator prawdopodobnie nie zrezygnuje z dalszej walki. - Podtrzymujemy zarzuty dotyczące zakwalifikowania skandalicznej oferty E-internets do drugiego etapu przetargu - dodaje Maciej Kozłowski. NASK twierdzi, że nie wyczerpał jeszcze ścieżki odwoławczej. Wciąż ma możliwość odwołania się od decyzji regulatora o rezerwacji częstotliwości, kiedy zostanie wydana. Do dyspozycji jest też droga sądowa. Operator nie przesądza, czy z niej skorzysta, ale jeśli się na to zdecyduje, przepychanki mogą potrwać długo. Regulator nie zamierza kapitulować. Nie zgadza się z zarzutami NASK. Na wykluczenie z przetargu E-internets, jak twierdzi, nie chce się zgodzić z jeszcze jednego powodu. - Wyeliminowanie jednego z trójki uczestników spowodowałoby, że w przetargu mielibyśmy nadmiar kanałów w stosunku do zapotrzebowania oferentów. A to musiałoby skutkować odstąpieniem od procedury przetargowej i rezerwacją częstotliwości w zamian za opłatę administracyjną. Uszczupliłoby to wpływy do budżetu o ponad 9 mln zł - twierdzi Witold Graboś.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: NASK | przepychanki | internet | kanały | operator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »