(Re)prywatyzacja uzdrowiska Szczawnica
Kontrolę nad uzdrowiskiem przejęła spółka spadkobierców dawnego właściciela. Obiecuje inwestycje i rozkwit placówki. Jacek Socha, minister skarbu, podpisał umowę sprzedaży Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Szczawnica.
Większościowy pakiet akcji przejęła spółka Thermaleo, kontrolowana przez spadkobierców Adama Stadnickiego, przedwojennego właściciela uzdrowiska.
Do ekstraklasy
Inwestor wycofał roszczenia o odszkodowanie wobec skarbu państwa i zapewnił, że nie zrezygnuje z działalności leczniczej. W ciągu najdalej 10 lat Thermaleo chce wpompować w uzdrowisko i atrakcje okołouzdrowiskowe do 25 mln USD (około 80 mln zł).
- Zgodnie z umową w ciągu czterech lat podwyższymy kapitał o 10 mln zł. 8 mln zł przeznaczamy na podniesienie standardu uzdrowiska, a 2 mln zł na centrum kulturalne w Szczawnicy. To zaledwie pierwszy krok. Chcemy przekształcić Szczawnicę w uzdrowisko na światowym poziomie - obiecuje Krzysztof Mańkowski, jeden ze spadkobierców Adama Stadnickiego, prezes Thermaleo.
Firma ma jak najszybciej zacząć na siebie zarabiać. Na razie jednak ma za małą bazę noclegową. - Dokupiliśmy już dwa obiekty i negocjujemy przejęcie kolejnych - mówi prezes.
Szczęśliwy finał
Wczorajsze porozumienie zamyka długi okres starań spadkobierców o odzyskanie majątku. W 2003 r. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) - po skardze złożonej przez spółkę uzdrowiskową na decyzję ministra zdrowia, który stwierdził nieważność nacjonalizacji - potwierdził bezprawną nacjonalizację sanatorium w 1948 r. Dzięki takiemu orzeczeniu możliwe stało się skuteczne dochodzenie roszczeń.
Wyrok zwracał rodzinie prawo do nieruchomości stanowiących 80 proc. majątku sanatorium, co zablokowało zarządowi uzdrowiska możliwość restrukturyzacji czy inwestycji. Wkrótce spadkobiercy wystąpili do sądu przeciwko skarbowi państwa o wypłatę odszkodowania.
Przyparty do muru resort podjął negocjacje w sprawie reprywatyzacji. Zbigniew Gryglas, p.o. dyrektora departamentu nadzoru właścicielskiego w resorcie skarbu, zaznacza, że chodziło przede wszystkim o ratowanie spółki.
- Staraliśmy się zneutralizować społeczne skutki decyzji NSA. Oddanie majątku oznaczałoby upadłość uzdrowiska i zwolnienie kilkudziesięciu pracowników. Udało się tego uniknąć - mówi Zbigniew Gryglas.
- Spółka ma około 2 mln zł długów. Od kilku miesięcy groziła jej upadłość, ale spadkobiercy wspomagali nas pożyczkami. Mam nadzieję, że wreszcie rozwiniemy skrzydła - mówi Antoni Sławik, prezes Uzdrowiska Szczawnica.
Unikatowe wydarzenie
Dla resortu to unikatowe wydarzenie, które raczej nie będzie precedensem w prywatyzacji innych uzdrowisk. Roszczenia dawnych właścicieli pojawiają się jeszcze w stosunku do kilku placówek - w Żegiestowie, Rabce, Rymanowie. - W tym roku więcej prywatyzacji w tym sektorze nie będzie. Zajmie się tym kolejny minister - mówi Jacek Socha, szef resortu skarbu.
Podczas rządów lewicy nie zostało sprzedane ani jedno państwowe sanatorium, chociaż było kilka programów ich prywatyzacji.
Katarzyna Kozińska