Spada ryzyko upadłości przedsiębiorstw

Liczba upadłości w 2005 roku spadła do poziomu z 1997 roku. Firmy budowlane mimo dobrej koniunktury pozostają niesolidnymi płatnikami. Najrzetelniej rozliczają się dostawcy leków do hurtowni.

Liczba upadłości w 2005 roku spadła do poziomu z 1997 roku. Firmy budowlane mimo dobrej koniunktury pozostają niesolidnymi płatnikami. Najrzetelniej rozliczają się dostawcy leków do hurtowni.

Szpitale z reguły nie płacą za dostarczone leki. Z kolei bez zarzutów regulują swoje zobowiązania hurtownie działające w branży farmaceutycznej - wynika z analiz wykonanych przez Euler Hermes, towarzystwa specjalizującego się w ubezpieczeniach kredytu kupieckiego. Niechętnie swoje rachunki płacą też firmy budowlane, szczególnie odbiorcy elementów do produkcji okien czy drzwi lub konstrukcji dachów. I nie pomaga tu poprawiająca się koniunktura w tej branży i większości pozostałych.

Mniej upadłości

Z innego zestawienia, przygotowanego po I kwartale 2006 r przez innego ubezpieczyciela kredytów, firmę Coface, wynika, że wciąż poprawia się kondycja firm działających w branżach notujących najwięcej upadłości: handlu hurtowym, budownictwie, handlu detalicznym i produkcji artykułów spożywczych i napojów. Firm, które zbankrutowały, było średnio o połowę mniej niż w analogicznym okresie 2005 r. To jeszcze lepsze rezultaty od zanotowanych na koniec 2005 r., kiedy to spadek wyniósł około 25 proc. Według Coface liczba upadłości i postępowań układowych we wszystkich branżach wyniosła w ubiegłym roku 793, co oznacza powrót do sytuacji z 1997 roku, kiedy z rynku znikły 794 przedsiębiorstwa. W najgorszym 2002 roku taki los spotkał 1863 firmy.

Reklama

Okazuje się jednak, że dobra koniunktura niekoniecznie przekłada się na to, że można śmiało dawać towar firmie z dowolnej branży i wyznaczać późniejszy termin płatności, czyli udzielać kredytu kupieckiego.

Budowlańcy płacą późno

Wchodząc w relacje z firmami, nie należy kierować się tylko obecną ich sytuacją, patrząc na wyniki finansowe (m.in. wzrost wartości produkcji, przychodów ze sprzedaży czy rentowności sprzedaży netto) czy wskaźnikami pokazującymi mniejszą liczbę upadłości. Istotny jest też opracowywany przez ubezpieczycieli tzw. wskaźnik moralności płatniczej. Pokazuje on, w jakich branżach przedsiębiorcy terminowo regulują należności i można im dawać towar z odroczonym terminem płatności (np. hurtownie z lekami), a z którymi należy rozliczać się raczej w gotówce (np. branża budowlana).

- Firmy budowlane tradycyjnie z opóźnieniem regulują swoje płatności, co w sporej części wynika ze specyfiki branży - komentuje Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka w Euler Hermes.

Dodaje, że odbiorca często płaci za towar dopiero po jego wykorzystaniu. Na przykład za okna płaci się dopiero po ich zamontowaniu, jeśli są one dobrej jakości. Podobnie jest z betonem, którego jakość jest weryfikowana dopiero po jego zastygnięciu. Takie zasady rozliczeń powodują, że wiele transakcji kończy się sporem: odbiorca mówi, że towar nie spełniał jego oczekiwań, a dostawca - że został wykorzystany niezgodnie z wymogami. Ostatecznie strony dochodzą do porozumienia, ale opóźnienia w płatnościach są już solidne. Jednak jak widać z danych udostępnionych przez Euler Hermes, i w tym zakresie jest trochę lepiej. Nadal jednak ubezpieczyciel sugeruje, żeby od odbiorców materiałów na pokrycia dachowe czy okien domagać się płatności w gotówce.

Ograniczone zaufanie

Dobra koniunktura w jakiejś branży obserwowana obecnie nie może uśpić czujności kontrahentów.

- Mimo mniejszej liczby upadłości zarejestrowanych w handlu hurtowym, ta branża nadal należy do ryzykownych, ze względu na konsolidację, stanowiącą zagrożenie dla mniejszych podmiotów - uważa Paweł Tobis, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface Poland.

Ostrożność powinni też zachować handlujący z firmami z branży metalowej czy motoryzacyjnej.

- Spodziewane zahamowanie obserwowanego w ostatnich latach wzrostu cen wyrobów metalowych i rosnąca konkurencja ze strony firm azjatyckich sprawiają, że pojawia się coraz więcej informacji o możliwych problemach wielu firm - przestrzega Grzegorz Kwieciński, dyrektor biura zarządzania ryzykiem w KUKE.

Przypomina też, że słaba sprzedaż nowych aut i informacje o ograniczeniach w produkcji przez światowych producentów mogą oznaczać problemy nie tylko firm sprzedających samochody, ale też dostawców części zamiennych, blach czy osprzętu elektrycznego.

Marcin Jaworski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: towar | budowlane | upadłości | euler hermes | firmy | koniunktura | Hermes | handel | ryzyko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »