Szef rady nadzorczej Dr Irena Eris o zamknięciu hoteli: "dzisiaj mamy stypę"
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił dziesięć działań antykryzysowych dla firm dotkniętych obostrzeniami związanymi z pandemią koronawirusa. - Słyszymy to, co premier chce powiedzieć, a nie to co jest dla nas istotne - komentuje wystąpienie szefa rządu Henryk Orfinger, współzałożyciel i przewodniczący Rady Nadzorczej Dr Irena Eris.
- Ten pakiet został skonstruowany tak, żeby każda firma z dotkniętych branż mogła skorzystać z kilku tych instrumentów jednocześnie - mówił podczas dzisiejszej konferencji poświęconej wsparciu przedsiębiorców premier Mateusz Morawiecki. Jak informował, koszt dodatkowych instrumentów pomocowych będzie oscylował wokół 9-10 mld złotych. W przypadku wprowadzenia narodowej kwarantanny może on sięgnąć 15 mld złotych.
Wsparcie dla firm obejmie m.in. dofinansowanie kosztów stałych dla MŚP z branż najbardziej dotkniętych restrykcjami, umorzenie subwencji z Tarczy Finansowej z PFR, dofinansowanie zatrudnienia, możliwość przedłużenia postojowego i zwolnienia ze składek ZUS, dofinansowanie ARP kosztów związanych z restrukturyzacją przedsiębiorstw, czy dofinansowanie do leasingu dla branży transportowej.
- My składamy wnioski do ZUS-u od razu, jeszcze na starych drukach z wiosny i tu nie czekamy - mówi Interii Henryk Orfinger, współzałożyciel i przewodniczący Rady nadzorczej Dr Irena Eris. Komentuje również wystąpienie premiera. - Tam było dużo słów, ale najgorsze jest to, że słyszymy to, co premier chce powiedzieć, a nie to co jest dla nas istotne. Pierwsze co mi się nasunęło, to obwinianie Senatu za opóźnienia, podczas gdy Sejm ma się zebrać za kilkanaście dni. To za bardzo polityczne - mówi Orfinger.
- Nie spodziewałem się niczego więcej. Wiedziałem, że będziemy rozmawiać o zwolnieniach z ZUS-u, o ratowaniu miejsc pracy. Ale nie wiemy kiedy pojawi się ustawa, nie padły konkretne informacje na ten temat. Obawiam się, że to trochę potrwa. ZUS zadziała szybciej, ale na inne formy pomocy będziemy musieli poczekać do czasu, aż zbierze się Sejm - ocenia nasz rozmówca.
Jak podkreśla, dla większości przedsiębiorców to trudne czasy. - Jestem teraz w jednym z naszych hoteli i dzisiaj mamy stypę. Próbujemy się uśmiechać, ale przez łzy - mówi Orfinger i informuje, że hotele Dr Irena Eris zostaną zamknięte na czas obowiązywania nowych obostrzeń. - Dostosujemy się do obostrzeń. To nie będzie tak, że ludzie rzucą się na hotele i będą podróżować "służbowo". Mamy takie zapytania, ale to pojedyncze przypadki. Utrzymanie pięciogwiazdkowego hotelu z dobrą kuchnią, który może pomieścić 150 gości z myślą, że może przyjedzie ktoś, udając podróż służbową, jest pozbawione sensu - podkreśla.
Współzałożyciel Dr Irena Eris komentuje również wyjątek od obostrzeń przewidujący, że hotele będą mogły przyjmować gości w podróży służbowej. - Nikt nie będzie tego weryfikował, bo nie ma żadnych narzędzi kontrolnych. Gwarantuję, że zawsze będą hotele, które machną na obostrzenia ręką i będą przyjmować gości. Ale my się dostosujemy. Mamy swoją renomę i nie będziemy ryzykować, chociaż ryzyko jest niewielkie - mówi Interii.
- Gdyby nasze hotele mogły nadal działać, to uważam, że nawet teraz są w miarę bezpiecznym miejscem. Ale nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby bronić hoteli w różnych rozmowach, bo jeżeli handel się zamyka i są ograniczenia w sklepach spożywczych, to nie sposób żeby hotele działały. Rozumiem tę sytuację - wskazuje Orfinger.
Jak dodaje, to co jest najważniejsze i czego domagają się przedsiębiorcy, to żeby się z nimi komunikować. - Tych rozmów jest bardzo mało. Dowiadywanie się, że jutro coś ma zostać zamknięte jest rozwiązaniem fatalnym dla wszystkich. Nie mówię, że rząd ma iść na ustępstwa, ale chodzi o to, żeby rozmawiać i uprzedzać, ale też poprawiać tam gdzie ma to sens - podsumowuje.
Dominika Pietrzyk