Trybunał Sprawiedliwości UE: Uber to nie platforma IT, ale firma transportowa
Oferowana przez Ubera możliwość nawiązywania kontaktów przez pasażerów z kierowcami jest usługą transportową - orzekł w środę Trybunał Sprawiedliwości UE. Decyzja może mieć duży wpływ na funkcjonowanie platformy w krajach UE.
Działalność Ubera wywołuje emocje i protesty w wielu państwach unijnych. Na zachodzie Europy UberPop, czyli najtańsza opcja prowadzenia usług, w ramach której nie są potrzebne żadne koncesje na przewóz osób, jest już zakazana. W Polsce oraz krajach bałtyckich dalej jednak usługa ta jest dostępna.
Uber utrzymuje, że nie organizuje usług transportu i nie jest firmą taksówkarską, a jedynie dostarcza aplikację, z której korzystają zainteresowani - z jednej strony kierowcy, a z drugiej pasażerowie.
Tymczasem unijny Trybunał Sprawiedliwości uznał, że korporacja dostarcza usługę wchodzącą w zakres "usług w dziedzinie transportu" w rozumieniu prawa Unii. W konsekwencji oznacza to, że kraje unijne mogą regulować działalność Ubera, tak jakby to była firma transportowa.
- Tego rodzaju usługę należy zatem wyłączyć z zakresu zastosowania zasady swobodnego świadczenia usług w ogólności, a także z zakresu zastosowania dyrektywy dotyczącej usług na rynku wewnętrznym i dyrektywy o handlu elektronicznym - wskazali sędziowie.
Sam Uber w oświadczeniu przekonuje, że orzeczenie nie będzie miało wpływu na to, jak przedsiębiorstwo działa w większości krajów UE. Wiele rządów zdecydowało się przyjąć odpowiednie regulacje, zakazując świadczenia usług przewozowych kierowcom bez licencji. W Polsce również trwają prace nad nowelizacją ustawy o transporcie drogowym, jednak póki co kierowcy UberPop nie muszą posiadać odpowiednich zezwoleń.
Sprawa przed unijnym Trybunałem ma korzenie w Hiszpanii. W 2014 roku taksówkarze z Barcelony ze zrzeszenia "Elite Taxi" zażądali, by tamtejszy sąd gospodarczy stwierdził, że Uber stosuje oszukańcze praktyki i nieuczciwą konkurencję. Zawodowi przewoźnicy skarżyli się, że ani Uber System Spain, ani jego kierowcy nie posiadają licencji i odpowiednich zezwoleń.
Hiszpański sąd uznał, że w pierwszej kolejności musi rozstrzygnąć, czy działalność Ubera należy uznać za "usługi przewozowe", "usługi społeczeństwa informacyjnego" czy też ich połączenie. Od tej kwalifikacji zależy, czy możliwe będzie nałożenie na przedsiębiorstwo obowiązku uzyskania pozwolenia administracyjnego przed rozpoczęciem działalności. Jeśli okazałoby się, że Uber świadczy usługi podlegające dyrektywie w sprawie usług wewnętrznych (a więc nie transportowe), jego praktyk nie można by było uznać za nieuczciwe.
Luksemburski Trybunał, odpowiadając na pytanie hiszpańskiego sądu wskazał jednak, że działanie Ubera jest nierozerwalnie związane z usługą przewozową. Sędziowie uznali, że funkcjonowanie Ubera nie ogranicza się do usługi pośrednictwa, polegającej na umożliwianiu nawiązywania kontaktów poprzez aplikację.
"W świetle prawa Unii w jego obecnym kształcie zadaniem państw członkowskich jest uregulowanie warunków świadczenia takich usług" - podkreślono w uzasadnieniu. Sędziowie stwierdzili, że aplikacja dostarczana przez Uber jest niezbędna zarówno dla kierowców, jak i dla osób chcących przebyć trasę miejską. Trybunał podkreślił również, że przedsiębiorstwo wywiera także decydujący wpływ na warunki świadczenia usług przez kierowców.
"Usługę pośrednictwa należy uznać za integralną część złożonej usługi, której głównym elementem jest usługa przewozowa, wobec czego należy zakwalifikować ją nie jako +usługę społeczeństwa informacyjnego+, ale jako +usługę w dziedzinie transportu+" - stwierdzono.
Do takiej usługi nie ma zastosowania dyrektywa o handlu elektronicznym. W konsekwencji żadne państwo członkowskie, które chciałoby ustawowo zakazać UberPop, nie musi tego notyfikować w Komisji Europejskiej.