Ulga za złe długi w polskiej wersji jest mniej korzystna dla firm
Ulga za złe długi mogłaby dawać przedsiębiorcom większe korzyści, gdyby nie była wprowadzona w tak ograniczonej wersji, dlatego NSA ma wątpliwości i czekamy, co zdecyduje TSUE.
Po wprowadzeniu ustawy z dnia 9 listopada 2018 r. skróceniu uległ okres, po upływie którego nieściągalność wierzytelności uznaje się za uprawdopodobnioną. Do końca 2018 r. nieściągalność wierzytelności uznawało się za uprawdopodobnioną po upływie 150 dni. Od 1 stycznia 2019 r. termin ten wynosi 90 dni. Jeżeli podatnik nie zapłaci za krajową fakturę zakupu w ciągu 90 dni od terminu płatności, to będzie zobowiązany do korekty podatku VAT naliczonego, który odliczył z faktury. Z drugiej strony sprzedawca może odzyskać zapłacony VAT.
Jednak ulga za złe długi mogłaby okazać się korzystniejsza dla firm, gdyby była zgodna z dyrektywą unijną: - Pod koniec 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny zwrócił się z zapytaniem do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, o to czy polskie regulacje dotyczące obowiązków formalno-prawnych, które muszą być spełnione, aby przedsiębiorca, który chce skorzystać z ulgi na złe długi, są zgodne z dyrektywą unijną - mówi w rozmowie z MarketNews24 Agata Dziwisz, Partner i Szef Praktyki Prawa Podatkowego w kancelarii Kochański i Partnerzy.
Żeby w Polsce przedsiębiorca mógł skorzystać z takiej ulgi obie strony muszą być zarejestrowane jako czynni podatnicy VAT, a dłużnik nie może być w trakcie postępowania upadłościowego, restrukturyzacyjnego czy też w trakcie likwidacji. I jest to istotne ograniczenie.
Postępowanie NSA jest pokłosiem wyroku TSUE, który zapadł w dość podobnej sprawie włoskiej, gdzie również obowiązują bardzo duże ograniczenia dla przedsiębiorców dotyczące korzystania z ulgi za złe długi.
- Z jednej strony polski rząd wprowadził cały zestaw ułatwień dla przedsiębiorców, między innymi uprościł możliwości skorzystania z ulgi za złe długi skracając do tego termin ze 150 do 90 dni, ale jednocześnie wymogi i obowiązki formalno-prawne mogą stanowić pewne ograniczenie - wyjaśnia mec. Agata Dziwisz z Kochański i Partnerzy. - Dlatego pozostaje pytanie czy nie powinniśmy pójść dalej, aby jeszcze bardziej ułatwić przedsiębiorcom korzystanie z tej ulgi.