Unia karci, szkoły płaczą

Przetargi padają, warta 1,5 mld zł komputeryzacja szkół tonie w skandalach, a Bruksela grozi Polsce trybunałem. Tracą - przedsiębiorcy. Szkoły w Mazowieckiem, dzięki proceduralnym absurdom, od ponad roku czekają na sprzęt.

Wielkie przetargi ogólnopolskie na dostawy wyposażenia komputerowych pracowni do placówek oświatowych ślimaczyły się, a potem tonęły w protestach, by w końcu także lec w gruzach. Unijny miliard złotych na komputery dla uczniów leży bezczynnie.

Kto jest winny? Urząd Zamówień Publicznych (UZP) wskazuje na resort edukacji. Ten odbija piłeczkę. W sprawę zamieszano Ministerstwo Nauki i Informatyzacji (MNiI) oraz Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Karzącym palcem kiwa Komisja Europejska (KE), która prowadzi przeciw Polsce postępowanie i grozi Trybunałem Sprawiedliwości. A prawda leży za oceanem.

Reklama

Egzamin komisyjny

15 kwietnia 2005 r. Tomasz Czajkowski, prezes UZP, otrzymał z Komisji Europejskiej pismo w sprawie "łamania przez polskie organy administracji centralnej i regionalnej postanowień dyrektywy 93/36/WE koordynującej procedury udzielania zamówień na dostawy".

"Służby komisji otrzymały skargę dotyczącą szeregu postępowań przetargowych dotyczących zamówień na serwery, komputery osobiste i przenośne prowadzonych przez różne instytucje zamawiające. Przedmiotem skargi są dyskryminujące, według jej autora, odniesienia zawarte w specyfikacjach technicznych" - napisał Alexander Schaub, dyrektor generalny ds. rynku wewnętrznego KE. Skarga dotyczy kilkunastu postępowań przetargowych, w których stosowano zapisy faworyzujące przy zakupach komputerów procesory firmy Intel, potentata rynku, a w gorszej sytuacji stawiały konkurenta Intela - AMD. Sprawa znana - wojna AMD i Intela staje właśnie na wokandzie w USA (AMD skarży rywala o praktyki monopolistyczne), a KE prowadziła kilka postępowań przeciw preferowaniu Intela przez urzędy w kilku krajach europejskich (m.in. Francji, Włoszech i Szwecji).

Polska nie jest zatem pierwsza. AMD odnosi zresztą często sukcesy samym "zwróceniem uwagi" na nieprawidłowości instytucji stosującej preferencje. Nie zmienia to faktu, że KE grozi Polsce pozwem do Trybunału Sprawiedliwości, jeśli nie podejmiemy odpowiednich posunięć. Pismo trafiło najpierw do Marka Greli, ambasadora Polski przy UE, a potem do naszego UZP.

"W ramach przedmiotowych postępowań nie należy wykonywać działań mogących prowadzić do naruszenia prawa, tj. należy powstrzymać się od udzielenia zamówienia lub zawarcia umowy" - polecił Alexander Schaub.

Miesiąc później resort edukacji unieważnił cztery - warte łącznie ponad 200 mln zł - postępowania na dostawy 5 tys. pracowni internetowych (to początek zamówień za 1,5 mld zł). W czerwcu "poległy" kolejne dwa przetargi, warte w sumie 30 mln zł. I pewnie można by pochwalić Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu (MENiS), że chce działać zgodnie z unijnymi wytycznymi, gdyby nie kulisy wspomnianych zachowań oraz konflikt niektórych decyzji z obowiązującym w Polsce prawem.

Zła zyskowność

W megaprzetargach (tych za 200 mln zł) sprawa była prosta: resort - sprowokowany sygnałami od UZP i AMD - szybko zmienił zapisy specyfikacji w opisie zamówienia - by wyrównać szanse producentów procesorów. Ale w przetargach pojawiło się kilka innych kontrowersji i protestów - m.in. wypłynęła kwestia wygórowanych kryteriów dopuszczeniowych (wymóg zyskowności oferenta przez 3 lata). Ostatecznie resort uznał, że szybciej zamówi komputery, unieważniając postępowania i ogłaszając nowe na zmienionych zasadach, niż rozpatrując spory. Tym bardziej że oferenci nie złożyli jeszcze swoich propozycji. Nowe przetargi ogłoszono w drugiej połowie czerwca.

Znacznie większy problem wystąpił w dwóch mniejszych przetargach - na zakup pecetów do 195 szkół Mazowsza oraz wyposażenie 244 szkół w komputery Macintosh (w tym ostatnim nie było problemu AMD-Intel, ale przetarg skasowano z rozpędu). Zostały one ogłoszone przed megaprzetargami (tymi za 200 mln zł) i praktycznie zakończone - w obu wybrano już zwycięzcę (odpowiednio Koncept i SAD) i poinformowano o tym publicznie. Żeby naprawić błąd gorszego traktowania AMD w specyfikacji, UZP zlecił więc kontrolę, która - jak przypuszczają urzędnicy MENiS i zwycięzcy przetargów - miała na siłę wykazać uchybienia. Niestety dla UZP - powód faworyzowania Intela proceduralnie okazał się niewystarczający do skasowania tych przetargów. UZP znalazł więc inną przyczynę. Paradoksalnie z pomocą przyszła wcześniejsza decyzja MENiS w megaprzetargach - przypomnijmy: unieważnienie ich z powodu niezgodnego z prawem wymogu zyskowności.

UZP stwierdził: skoro sam

MENiS unieważnił sobie przetargi z tej przyczyny, to powinien również postąpić konsekwentnie w pozostałych postępowaniach.

W mniejszych przetargach procedura zaszła już jednak o wiele dalej. Nikt zapisów specyfikacji o zyskowności nie zakwestionował i nie zaprotestował. Wybrano zwycięzców, którzy już zaczęli kupować potrzebny sprzęt, żeby zdążyć z realizacją zamówienia. Unieważnienie postępowania po kontroli UZP będzie dla nich zatem kosztownym ciosem. Nic dziwnego, że jeden z poszkodowanych zwycięzców zapowiada, że sprawę o wydanie nakazu podpisania umowy skieruje do sądu.

Test na wytrzymałość

Może znaleźć na to argumenty, gdyż w postępowaniu obserwator mógłby doszukać się dziwnych zdarzeń. Sam resort edukacji wylicza błędy UZP: urząd - zamiast ustawowych 14 dni - kontrolował przetarg przez 37 dni; pod zaleceniami kontrolnymi podpisał się tylko dyrektor departamentu kontroli UZP (w ustawie stoi, że takie decyzje wydaje prezes UZP); w procedurze brał udział obserwator UZP, który nie zgłaszał żadnych uwag; doszło do arbitrażu w UZP (przetarg na 195 pracowni) i arbitrzy nie dostrzegli - zauważonych w późniejszej kontroli - błędów, mimo że powinni sprawdzić zgodność dokumentacji z prawem; nikt też - jak już wspomnieliśmy - nie oprotestował wymogu zyskowności.

"Nie został on (warunek zyskowności) też zakwestionowany przez UZP w trakcie kontroli jednego z wcześniejszych postępowań dotyczących wyposażenia szkół w pracownie komputerowe dla innych województw" - twierdzi Mieczysław Grabianowski, rzecznik MENiS. MENiS miało zatem prawo przypuszczać, że jego specyfikacja jest w porządku.

Z wyliczonych powodów w MENiS i u jednego z wykonawców panuje przeświadczenie, że to UZP złamał prawo - w taki akurat sposób dokonując kontroli uprzedniej, a przetarg postanowił unieważnić "na siłę". Dlaczego? Według kilku wiarygodnych źródeł: z powodu możliwości konfliktu z KE na tle wojny AMD-Intel. UZP miał się bowiem odnieść do pisma KE i określić, jakie środki podjął w celu respektowania dyrektyw unijnych.

Anita Wichniak-Olczak, rzecznik UZP, wyjaśniła w piśmie do "PB", że zalecenie unieważnienia przetargu wynika ze stwierdzenia naruszenia warunków uczciwej konkurencji (poprzez wymóg zyskowności). Twierdzi, że informację sporządzono prawidłowo, brak protestów nie oznacza braku błędów, a obserwator nie bada dokumentów w postępowaniu. Jednocześnie pani rzecznik przyznaje, że pismo z KE miało wpływ na kontrolę. UZP wyjaśnia, że ten dokument spowodował jej przedłużenie.

"Z uwagi na specjalistyczny przedmiot zamówienia i konieczność oceny poprawności opisu przedmiotu zamówienia, UZP, który nie jest kompetentny w sprawie dokonania samodzielnie takiej oceny, wystąpił do Ministerstwa Nauki i Informatyzacji z prośbą o wydanie opinii dotyczącej opisu przedmiotu zamówienia zawartego w specyfikacji. Czas oczekiwania na stanowiska miał znaczący wpływ na zakończenie procedury kontrolnej prowadzonej przez urząd" - informuje Anita Wichniak-Olczak.

Resort nauki wydał opinię, ale zbyt ogólną i UZP zwrócił się o jej uszczegółowienie, jednocześnie występując z prośbą o opinię do PIIT. MNiI uznało ostatecznie, że opis zamówienia jest prawidłowy. PIIT odpowiedziała nie wprost. Sprawa opisu procesora nie znalazła się we wnioskach pokontrolnych UZP.

Firmy na lodzie

UZP zalecił unieważnienie postępowania. Oficjalną decyzję w tej sprawie podano wczoraj. Pieniądze na komputery przepadły 30 czerwca - były to środki celowe do wykorzystania do połowy roku! Firmy wybrane do realizacji zamówienia zaczęły już przygotowania i zakupy sprzętu. Nie skomentowały sprawy, ale nieoficjalnie usłyszeliśmy, że prawdopodobnie będą protestować i skierują sprawę do sądu.

A szkoły? Cóż, od roku mają przynajmniej wyznaczone pomieszczenia na pracownie internetowe. A że bez komputerów? Taki już urok informatyzacji po polsku.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »